Już w sobotę Mecz Gwiazd TBL. Najlepsi i najpopularniejsi koszykarze w Polsce zbiorą się w Katowicach, by dla 10 tysięcy ludzi zrobić sportowe show. Tylko te 10 tysięcy nie wie do końca kogo będzie oglądać…
Niestety koszykówka w Polsce jest sportem niszowym. Popularniejszy jest nasz sport narodowy – piłka nożna, siatkówka, żużel i chyba piłka ręczna. Jednak poziomem sportowym, koszykarska liga jest w solidnej średniej europejskiej. Drużyny z sukcesami walczą w „europejskich pucharach”, a koszykarze z Polski trafiają do najlepszych lig europejskich. Wiadomo, poza Gdynią, pieniędzy wielkich może nie ma, ale są ludzie z pasją, którzy „love this game”.
Wyobraźmy sobie jednak, że nasi koszykarze (poza Gortatem) przyjadą na zgrupowanie kadry do miejscowości X. Tam mają święty spokój, bo nikt ich nie rozpoznaje… Marcin Gortat jest tu jedynym wyjątkiem, gdyż gra w NBA, co nakręca popularność, ale ma też sztab ludzi, którzy go promują. I dobrze, bo dzięki niemu ludzie zaczynają poznawać tajniki samej dyscypliny. Taka okazja już była kilka lat temu, gdy gościliśmy EuroBasket. Niestety nie wykorzystaliśmy jej, bo nie było ani chęci, ani umiejętności, a hasło „jakoś to będzie”, było mottem imprezy. Więc poza gwiazdą Gortata, w naszej koszykówce nie ma celebryty. Nie ma zainteresowania.
Wyobraźmy sobie, ze kilkudziesięciokrotny reprezentant Polski w koszykówce poszedł do prasy opowiadać o swoim nieprzyjemnym rozwodzie, jak to jego żona się puszcza i jest z nim tylko dla kasy (vide Jacek Bąk, były piłkarz). Koszykarz usłyszałby od redaktora najsłynniejszy cytat z Patryka Małeckiego (też piłkarz) „a kim ty kur…?”.
Widz z wielkiego miasta nie zna koszykarzy, a imprezy w stylu Meczu Gwiazd mają go z nim zapoznać. Inicjatywa ciekawa i godna pochwały. Ciekawie wyglądałaby u piłkarzy. Tam gwiazd jest bez liku. Ostatnio mamy nawet trójmiejskich Beckhamów. Filip Burkhardt (gracz Sandecji) i jego dziewczyna, cheerliderka Asseco, są ikonami polskiej popkultury – tak przynajmniej piszą koledzy z pewnej redakcji. Chyba z nudów, albo zwyczajnie mają za dużo wolnego czasu. Jednak takich gwiazd jest o wiele więcej. Piłkarze muszą się promować, bo ich agenci walczą o nowe kontrakty, reklamy i generalnie o sławę. Niektórzy dziennikarze ulegają presji i ośmieszają się na całej linii, pisząc takie dyrdymały. Może jednak mecz gwiazd byłby pomysłem na popularyzację tych grajków. Od razu proponujemy konkurs – kto pobije prezesa Latę „na setkę” (raz, dwa, trzy). Niestety taki mecz gwiazd nie zapewniłby żadnego zainteresowania, gdyż grający w naszym kraju piłkarze nie dorastają do pięt koszykarzom. Nie chodzi o wzrost, ale o poziom sportowy.
Mam nadzieję, że koszykówka, wzorem całego świata, będzie drugim, najpopularniejszym sportem w Polsce. Piłki kopanej nie uda się przebić, choć jeśli nasi sąsiedzi Litwini i Łotysze potrafili, to może nam też się uda?
Filip Albertowicz
- 09/02/2012 17:59 - Formela: Na emeryturę do Kapsztadu
- 04/02/2012 10:41 - Górski: Incitatus Minister Muchy
- 04/02/2012 10:21 - Formela: Naczelnik... i my
- 04/02/2012 10:19 - Albertowicz: Protesty przeciw ACTA, a „kibole”
- 31/01/2012 08:50 - Potulski: Likwidacja szkół i polityka
- 05/01/2012 21:46 - Potulski: O religii w szkole
- 04/01/2012 16:24 - Górski: Rząd wyleczy się sam?
- 04/01/2012 16:21 - Albertowicz: Protesty kibiców mają jakiś sens?
- 22/12/2011 21:53 - Pauli: Świąteczna wolność od znanego
- 21/12/2011 18:04 - Formela: Trumny na wigilię