Porażka za porażką, tak w ostatnich kilku dniach wygląda nasz sport. Nie chodzi tu jedynie o Pomorze, ale o cały kraj. Na Igrzyskach do piątku (3.08.) tylko jeden medal, w europejskich pucharach piłkarze polskich ekip kłamliwie (bądź nieprofesjonalnie) oceniani jako faworyci, przegrywają.
Skąd się biorą takie złe wyniki? Na UEFA Euro 2012 nasi piłkarze też mieli wyjść z grupy, ale im się nie udało. Nie dlatego, że nie potrafili się dogadać po polsku, nie dlatego, że były selekcjoner popełniał błąd za błędem. Przyczyna jest prosta i dokładnie tak sama, jak w przypadku wyżej wymienionych. Jesteśmy słabi. Smutne, ale prawdziwe.
Skąd ta słabość? Słabość braku dobrego szkolenia, dobrego doboru zawodników, z braku funduszy, poza oczywiście piłką nożną. Tam za to zabrakło biletów dla pana kapitana.
W Polsce jest jeden dobry przykład prowadzenia związku sportowego. Chodzi oczywiście o siatkówkę. Od czasów Janusza Biesiady nastał profesjonalizm. I nawet walka o stołki, którą pan Biesiada przypłacił niesłusznym oskarżeniem i długoletnim procesem, nie zmieniła faktu, że tylko w tej dyscyplinie nie panuje „niezły burdel”. Mamy bardzo silną ligę, dobry system szkolenia, w reprezentacji jest świetna atmosfera, której nie psuje wielka gwiazdka, której nie chce się przyjechać na zgrupowanie. Nikt nikogo o nic nie prosi. Nie chcesz, nie przyjeżdżaj. Teraz żałujesz.
Przed Polakami jeszcze jedno pole do odniesienia sukcesu. Wkrótce startują eliminacje do Eurobasketu, w których nasza kadra zmierzy się z Belgią, Finlandią, Szwajcarią i Albanią. Wszystko się wydaje łatwe, prawie jak grupa piłkarzyków na Euro. Szczególnie, że mamy kilku naprawdę świetnych graczy. Oczywiście Gortat jest wszystkim znany, ale jest jeszcze Ignerski, Lampe, czy Koszarek, ale oni nie są celebrytami (w tym dobrym tego słowa znaczeniu), nie są popularni, jak cała dyscyplina.
O słabości koszykówki w Polsce przemawia też fakt, że wicemistrz Polski nie dostał licencji na grę w TBL. Oficjalnie nie wiadomo dlaczego, ale kuluary aż huczą od plotek. Wszystkie o finansach, zaległościach, problemach z płynnością. Nie widziałem papierów, nie wiem czy to prawda, ale huczy.
Mamy jeszcze sporo szans na sportowe sukcesy w tym roku. Na szczęście nie będziemy się już niepotrzebnie stresować naszymi piłkarzykami w pucharach, za to na Igrzyskach szans jest jeszcze sporo - lekka, żagle, ciężary, oczywiście siatkówka. O koszykarzy można być chyba spokojnym. Polska cecha narodowa – optymizm – może się jeszcze w tym roku mocno nakarmić. Jednak pojedyncze sukcesy to za mało, żeby powiedzieć, że wszystko jest OK. Ryba psuje się od głowy, tak jak polski sport, choć tu też zepsuty jest ogon.
Filip Albertowicz
- 20/08/2012 08:38 - Okiem Borowczaka: Zabytki nie tylko postoczniowe
- 17/08/2012 19:56 - Miller: Polska i Rosja
- 13/08/2012 09:20 - Okiem Borowczaka: Mądry Polak po szkodzie
- 06/08/2012 07:59 - Okiem Borowczaka: Koszmar olimpijski
- 04/08/2012 18:52 - Latarką w półmrok: Premier na gdańskim bruku
- 03/08/2012 12:04 - Górski: Wakacje niech żyją wakacje!
- 30/07/2012 08:35 - Okiem Borowczaka: Dobry dzień dla pomorskich zabytków
- 26/07/2012 08:45 - Latarką w półmrok: Zdrowie to nie towar na ladzie
- 23/07/2012 12:21 - Okiem Borowczaka: Zapomniał wół jak cielęciem był
- 16/07/2012 13:05 - Okiem Borowczaka: Gorące lato z in vitro