Samorządy terytorialne podjęły znaczną liczbę uchwał intencyjnych dotyczących likwidacji szkół. Jest zatem okazja do ataku na rząd i powielanie przez media wypowiedzi niedouczonych polityków i działaczy samorządowych mających na celu przerzucenie odpowiedzialności za ten stan i wynikającego stąd niezadowolenia społecznego na rząd.
Na przykład, poseł B. Kempa (SP) stwierdza, że jest to wynik błędnej polityki rządu PO–PSL, bo na barki samorządów została przerzucona cała odpowiedzialność za kształt sieci placówek oświatowych w kraju i wnioskuje o zwiększenie subwencji oświatowej o 930 mln.
Kształtowanie sieci szkolnej jest na barkach samorządu od ponad 20-tu lat, jest też usankcjonowane prawnie w konstytucji i w samorządowych ustawach kompetencyjnych.
Tak było również i wtedy, gdy Premierem był najpierw K. Marcinkiewicz a potem J. Kaczyński. Tak jest też w zdecydowanej większości krajów UE. Centralne zarządzanie oświatą, takie jak w Polsce przed rokiem 1990, a w stosunku do szkół średnich do roku 1998 jest w nielicznych krajach Europy (Grecja, Luksemburg, i częściowo we Francji…).
W Polsce budżet państwa podzielił się dochodami z jst - np. ok. 50% dochodów z PIT pozostaje w jst, a ponadto obowiązkowe zadanie oświatowe wspiera finansowo w formie subwencji oświatowej jako części subwencji ogólnej.
Ten system wprowadzony od 1999 roku przez rząd AWS – UW, którego częścią był obecny PiS, miał wymusić oddolną racjonalizację wydatków oświatowych.
Efekty w tym zakresie były średnie, głównie z tego powodu, że za rządów SLD – PSL znacznie wzrastały dochody jst. Samorządy ogółem w okresie lat 2004 – 2010 na zadania oświatowe „subwencjonowane” wydawały około 120 % w stosunku do otrzymanej subwencji. Tak było również wtedy, gdy Premierem był J. Kaczyński, a ministrem edukacji R. Giertych i tak jest obecnie. Jakie zatem są przyczyny nasilenia procesu likwidacji szkół i kto za nie odpowiada? Czynniki mające wpływ na ten proces są, jak to zwykle bywa, złożone i wielorakie.
Polityka rządu jest tu winna o tyle, na ile rząd chroni dynamikę wzrostu płac nauczycieli. Na przykład w roku 2011 było zamrożenie płac w „budżetówce” poza nauczycielami, którzy uzyskali 7 % wzrost płac. Podobne zamrożenie było w roku 2007 gdy Premierem był J. Kaczyński. I wtedy, tak jak w ubiegłym roku, nauczyciele podwyżki uzyskali. Również w roku 2012 wzrost płac w gospodarce narodowej zaplanowano w projekcie ustawy budżetowej w wysokości 5 % a wzrost płac nauczycieli o 5,9 %. Zwiększono odpowiednio subwencję oświatową tak, że poziom dopłat jst do kosztów zadań oświatowych pozostanie w tej samej wysokości co w latach ubiegłych.
Jak wspomniałem powyżej, czynników powodujących likwidację szkół jest kilka, o czym w dalszej części.
W systemie finansowania zadań oświatowych tkwią niemałe rezerwy wynikające przede wszystkim z niżu demograficznego. Koszty generuje przede wszystkim klasa (oddział), głównie z powodu płac nauczycieli. Załóżmy, że koszt roczny jednego oddziału wynosi
100 tys zł (w rzeczywistości jest o 20 – 25 % wyższy, co oznacza, że trzeba podane poniżej liczby zwiększyć o ¼).
Bon oświatowy, czyli kwota przypadająca rocznie na 1 ucznia wynosi około 5 tys. Na to, aby uzyskać kwotę równoważną kosztom, w klasie powinno być 20 uczniów. Załóżmy, że mamy 4 oddziały po 20 uczniów i załóżmy, że w wyniku skutków niżu demograficznego w każdej klasie będziemy mieć po 15 uczniów (spadek o 25 %, realnie corocznie ubywało z systemu szkolnego 5 – 6 % uczniów). Na to aby uzyskać kwotę równą kosztom, bon oświatowy powinien wynosić ok. 7 tys. zł. I taki jest wzrost nakładów budżetowych, ale … Jeśli z tych czterech klas jedną zlikwidujemy, to w każdej z pozostałych klas pozostanie 20-tu uczniów, a oszczędności wyniosą tyle, ile wynosi koszt likwidowanej klasy, czyli 100 tys. zł.
Tak było od dawna i szkoły likwidowano oszczędnie, a teraz jest eskalacja tego zjawiska. Dlaczego?
Między innymi dlatego, że pomimo, iż w okresie 2003 – 2009 z systemu szkolnego ubyło 1,5 mln uczniów, szkoły likwidowano sporadycznie. I w roku 2012 następuje kumulacja działań w tym zakresie z kilku powodów:
1. Jest to od dłuższego czasu rok w którym nie ma wyborów (samorządowych, parlamentarnych) i można sobie pozwolić na konfrontację z niezadowoleniem mieszkańców.
2. Samorządy mają finansowy „nóż na gardle”. W zasadzie winien jest L.Miller poprzez wprowadzenie Polski do UE.
Uzyskaliśmy środki na inwestycje, które wprawdzie powodują skok cywilizacyjny kraju, ale ich realizacja kosztuje tzw. „wkład własny”. Samorządy, tak jak i cały kraj, są mocno zadłużone i spłata zadłużenia powoduje znaczące zwiększenie ich wydatków budżetowych. W roku 2007 dochody wszystkich jst były wyższe od wydatków o 2,2 mld zł, w roku 2008 wydatki były wyższe od dochodów (deficyt budżetowy) o 2,6 mld, a w roku 2009 o 12,8 mld! W roku 2010 deficyt samorządów wzrósł do prawie 15 mld zł. Nie jest łatwo odpowiedzieć na przykład na pytanie czy stać Polskę na organizację mistrzostw Europy w piłce nożnej? Czy stać Poznań, Gdańsk na budowę wielkich stadionów? A może nie stać nas na to, aby ich nie budować?
Prezydent Grobelny z Poznania domaga się likwidacji Karty Nauczyciela i większego wsparcia z budżetu państwa bo jego zdaniem wzrosły zadania samorządu. To może trzeba było rolę gospodarza mistrzostw odstąpić Krakowowi. Jest w tym rozumowaniu źdźbło populizmu, ale dużo mniejsze niż belka żądań finansowych jst wobec budżetu państwa.
Warto podkreślić, że zadania oświatowe stanowią jądro zadań samorządowych i konstytucyjnie samorząd ma realizować oczekiwania wspólnoty mieszkańców. Dla przyszłości społeczeństw lokalnych, dla przyszłości setek miejscowości likwidacja szkoły oznacza zapaść cywilizacyjną i mniejszą dla nich szkodą byłaby likwidacja lub sprywatyzowanie lub przekazanie stowarzyszeniom urzędu gminy niż ich szkoły.
W społecznej debacie na temat roli szkoły w środowisku trzeba szukać kompromisu ale także zdefiniować na nowo środowiskową rolę szkoły i powinności nauczycieli wobec społeczeństw lokalnych. Gdyby nam się chciało chcieć , gdyby szkoła podejmowała działania, na które można uzyskać wsparcie środków unijnych, itp., itd.
W województwie pomorskim wg stanu na 15 stycznia w jst zgłoszono ok. 46 szkół do likwidacji. Część to kierunki kształcenia w szkole, która fizycznie pozostaje, ale znaczna część to placówki, których likwidacja budzi sprzeciw społeczny. ZNP będzie wspierał mieszkańców broniących swoich szkół. Ale czy da się „wybronić” przed likwidacją szkołę ponadgimnazjalną, w której w nieodległej przeszłości ani jeden uczeń nie zdał matury? Albo szkołę ponadgimnazjalną w małej miejscowości, do której 1 września 2011 nie zgłosił się żaden uczeń?
A na marginesie tego procesu rodzi się pytanie, czy obrona bibliotek szkolnych przed podjęciem przez nie roli środowiskowej jest działaniem ułatwiającym czy utrudniającym ich likwidację?
Wnioski i propozycje.
1. Szkoła jest ważnym czynnikiem rozwoju cywilizacyjnego środowiska lokalnego.
2. System finansowania oświaty nie jest źródłem problemów ekonomicznych gmin, chociaż może być źródłem znacznych oszczędności budżetowych.
3. W pustoszejących z powodu niżu budynkach szkolnych należy lokalizować szeroko rozumiane usługi oświatowe (w tym kulturalne) dla społeczności lokalnej. Przede wszystkim przedszkola i świetlice szkolne organizujące zajęcia pozalekcyjne dla dzieci i dorosłych (w tym zajęcia wyrównawcze dla uczniów mających trudności w nauce).
4. W przypadkach znacznego spadku liczby uczniów w rejonie szkoły ograniczyć jej działanie tylko w stosunku do uczniów starszych. Uczniowie klas nauczania zintegrowanego powinni uczyć się w mniejszych zespołach klasowych i jak najbliżej miejsca zamieszkania, starsi w ostateczności mogą dojeżdżać.
5. Przekazanie stowarzyszeniom zadania własnego jst, jakim jest edukacja, jest pozbywaniem się przez jst konstytucyjnego zadania władzy publicznej, kontrolowanej przez wyborców.
Problemy zarządzania oświatą gminną, zasady pracy i wynagradzania nauczycieli, działalność dydaktyczna, wychowawcza i opiekuńcza pracowników oświaty … są złożone i zróżnicowane w zależności między innymi od tego, w jakim lokalnym środowisku są realizowane. Regulacje centralne mogą tworzyć jedynie ramy dla działań lokalnych, reszta zależy od poziomu działania samorządu i jego partnerów społecznych. Jedno stwierdzenie wydaje się „oczywistą oczywistością”. Nie jest możliwą do realizacji teza: „ma zostać tak jak jest i żeby nauczyciele więcej zarabiali”. To jak będzie, a także ile nauczyciele będą zarabiać, zależy w znacznej mierze od nich samych, chociażby od tego jakich sobie wybiorą posłów, radnych i wójtów, a także od tego, na ile będą szanowani przez środowisko „niosąc przed narodem oświaty kaganiec”.
Franciszek Potulski
- 11/02/2012 10:46 - Albertowicz: Superpuchar trafi do…
- 09/02/2012 17:59 - Formela: Na emeryturę do Kapsztadu
- 04/02/2012 10:41 - Górski: Incitatus Minister Muchy
- 04/02/2012 10:21 - Formela: Naczelnik... i my
- 04/02/2012 10:19 - Albertowicz: Protesty przeciw ACTA, a „kibole”
- 12/01/2012 15:27 - Albertowicz: Prawdziwe Gwiazdy i piłkarze
- 05/01/2012 21:46 - Potulski: O religii w szkole
- 04/01/2012 16:24 - Górski: Rząd wyleczy się sam?
- 04/01/2012 16:21 - Albertowicz: Protesty kibiców mają jakiś sens?
- 22/12/2011 21:53 - Pauli: Świąteczna wolność od znanego