Święta Bożego Narodzenia pozwalają nam stać się elementem zbiorowej wyobraźni. Tak właśnie wygląda przez moment świat, o którym marzymy – jest w nim miłość, radość, pojednanie. Święta stają się w tym momencie wyzwoleniem od tego, co znamy, od tego co otrzymujemy na co dzień, od tego, kim jesteśmy.
To, co jest nam znane, doświadczenie dnia powszedniego, jest stereotypowe. Oczekiwane. Utarte szlaki, uprzedzenia, żale, emocje, lęki. Szybkość współczesnego świata konstruuje nas na swoje podobieństwo. Nie jest to idealny wzorzec.
To, co świąteczne jest jednak intuicyjne a wnioski oparte na indywidualnej wręcz prekognicji człowieka. Święta, mimo mitu zbiorowego, każą nam zagłębić się w sobie, nie tylko w tym co było, ale przede wszystkim w tym, do czego zmierzamy, w tym, co może się stać.
Święta Bożego Narodzenia, bazujące na tych wspólnych wyobrażeniach mają jedno zadanie – łączyć. Niezależnie od głębokości religijnego zaangażowania, każdy z nas, wierzący, czy nie, ma w okresie Świąt możliwość przeżycia rodzinnego ciepła. Każdy, nawet oficer milicji w filmie Barei dzielący się ze współpracownikami jajeczkiem, ulega zbiorowemu mitowi.
Wierzący udadzą się na pasterkę, tonący w głębokich wodach konsumpcji przedstawiciele klasy średniej obejrzą w tv Kevina. Dwudziesty raz. Zapracowani, odpoczną. Zjadą się rodziny, otwarte zostaną butelki. Wszystkich połączy, mogę się założyć, chwila przed choinką, kiedy wrócą do swego dzieciństwa.
To chyba druga zaleta Świąt. Narodzenie Bożego Posłańca komunikuje możliwość stawania się na nowo. Oczyszczenia. Najprościej rzecz ujmując – rozpoczęcia wszystkiego jeszcze raz. Przemiany.
Janusz Palikot przez choinką nie wezwie do bojkotu Świąt Bożego Narodzenia. Sympatycy SLD wrócą pewnie myślą do radosnej chwili swej młodości i wytrwałości w kolejkach. Prawicowcy - przebaczą. Kolędy zaśpiewają wszyscy: i poseł Biedroń, i poseł Jaworski.
Dzisiejszy świat, pełen nieautentycznych przeżyć, fałszywych uniesień, klęski odwagi, świat, w którym zły pieniądz wypiera lepszy, świat braku kompetencji, świat lęku przed odpowiedzialnością i podejmowaniem śmiałych decyzji, świat małych, w którym wyrzekanie się siebie, jest brane za słabość, ten świat odejdzie na chwilę. Odpłynie na kilka dni, by... niestety wrócić do nas z nową siłą, osłabionych noworocznym kacem. Refleksja tej krótkiej chwili, sprzed choinki, nie powinna być brana jako chwilowa słabość, jako zanikająca pieśń przeszłości. Powinna być naszą siłą, tłukącą codzienne, krzywe zwierciadła rzeczywistości.
Zdrowych, radosnych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia!
Jacek Pauli
Inne artykuły związane z:
- 31/01/2012 08:50 - Potulski: Likwidacja szkół i polityka
- 12/01/2012 15:27 - Albertowicz: Prawdziwe Gwiazdy i piłkarze
- 05/01/2012 21:46 - Potulski: O religii w szkole
- 04/01/2012 16:24 - Górski: Rząd wyleczy się sam?
- 04/01/2012 16:21 - Albertowicz: Protesty kibiców mają jakiś sens?
- 21/12/2011 18:04 - Formela: Trumny na wigilię
- 21/12/2011 18:03 - Albertowicz: Z tego małżeństwa dzieci nie będzie
- 18/12/2011 11:21 - Kanczak: Janas i Lechia, czyli małżeństwo z rozsądku
- 18/12/2011 09:12 - Potulski: Wojna o szkoły
- 17/12/2011 11:15 - Albertowicz: Różne wizje