Niby nie znam się na niczym innym, tylko na sporcie, ale uważam, że powinienem kilka swoich przemyśleń pozasportowych przelać na papier.
Ostatnio słychać coraz głośniejsze protesty przeciw instytucjom zarabiającym kosztem kierowców. Chodzi oczywiście o straże gminne/miejskie i Inspekcję Transportu Drogowego. Te niezwykle potrzebne służby mają jeden, jedyny cel. Zarobić. Radary stawiane są głównie w takich punktach, gdzie jakiś mądrzejszy wymyślił zbędne ograniczenie prędkości. "Tereny zabudowane" w środku lasu, czy pola też są plagą. Na normalnej drodze dałoby się jechać z normalną, bezpieczną prędkością, ale trzeba jechać 40. Dużo jeżdżę i takich kwiatków na naszych drogach jest multum. Oczywiście nie zmienia to faktu, że część kierowców to półdebile, którzy nie tylko przepisy, ale też logiczne myślenie i innych kierowców mają w głębokim poważaniu...
Sam miałem ostatnio doświadczenia z radarami. Wracając z meczu ze Słupska, jechałem przez Redzikowo. Tam, późnym wieczorem, na pustej dwupasmowej, gładkiej drodze, rozwinąłem oszałamiające 67 km/h. Oczywiście domów nie było, chodnik z dala od jezdni, przejścia oświetlone, itp. Ale maszynka do zarabiania potrafiła mnie znaleźć. W kontekście akcji z radarami, przypomniała mi się wypowiedź pana premiera Tuska, gdy stwierdził, że tylko osoba nie mająca prawa jazdy może wydawać tyle pieniędzy na fotoradary. Teraz pan premier już prawie autem nie jeździ... Jeżdżą za to nowe Fordy ITD (początek rejestracji WE, końcówka CW, EC). Mają radary z tyłu i z przodu, ale nie będą nikogo zatrzymywać, jedynie rejestrować i kasować. Sprytnie. Ciekawe w ile się zwrócą, skoro zaplanowano zarobić ponad miliard złotych z samych mandatów?
Ponieważ nie jeżdżę szybko, to nie radary denerwują mnie najbardziej. Na ulicach Trójmiasta coraz więcej garbów, tzw. "leżących policjantów". Te mało ambitne pod względem technologicznym instalacje, mają na celu zmusić kierującego do znacznego ograniczenia prędkości. Niestety stawiane są w nie do końca przemyślanych miejscach. Doskonały przykład to ulica Polanki w Oliwie. Tam, nie wiedzieć czemu, postawiono te ustrojstwa, chyba tylko po to, żeby mnie zdenerwować... Podobnie wokół Ergo Areny i wielu innych miejscach. Nie wiem, czy ma to jakiś głębszy sens, bo z reguły nie jeździ się tam zbyt szybko. Jednak ma to chyba na celu "wytrzęsienie" kierowców i ich pasażerów, jakby za mało było na ulicach dziur... Może jest to część spisku, który ma na celu szybsze zużycie zawieszenia samochodów, żeby zarabiały koncerny...? Oczywiście są to żarty, ale żartem też jest stosunek Państwa i Samorządu do obywatela.
Chcemy jeździć normalnie po normalnych drogach. Chcemy z normalną prędkością dojechać na drugi koniec Polski i nie zapłacić za to 200 zł za autostradę (za 50 złotych by się opłacało, jednak jak się człowiek nie śpieszy, to lepiej za darmo). Jako kierowca chciałbym, żeby polskie przepisy były dostosowane do XXI wieku, gdzie auta szybciej pojadą, ale też szybciej zahamują. To są prośby osoby, która sporo po Polsce podróżuje samochodem i widzi jak to wszystko wygląda. Z roku na rok będzie lepiej, przynajmniej na drogach, bo w końcu dostosuje się przepisy do realnej sytuacji, ale jak długo to potrwa?
Filip Albertowicz
- 15/01/2013 10:03 - Okiem Borowczaka: Honor rzecz względna
- 13/01/2013 16:04 - Okiem Borowczaka: Krótki felieton o lewactwie i zżerającej zazdrości
- 10/01/2013 18:51 - Światełko do nieba, czy lampą w oczy?
- 09/01/2013 12:37 - Latarką w półmrok: Perfumy Kwiatkowskiego
- 08/01/2013 08:14 - Okiem Borowczaka: Pomożecie?
- 29/12/2012 11:55 - Okiem Borowczaka: Polityczni pasterze
- 23/12/2012 16:25 - Okiem Borowczaka: Rok podziałów
- 17/12/2012 17:43 - Okiem Borowczaka: Sentymenty, a prawa rynku
- 11/12/2012 12:32 - Latarką w półmrok: Siwiec na lewicy...
- 09/12/2012 14:00 - Okiem Borowczaka: 13 grudnia Jarosława