Łączny koszt jaki ponosi budżet państwa na wynagrodzenia katechetów w szkole (cywilnych i księży) wynosi około 2 mld złotych rocznie.
Pomijam patologie jakimi są urlopy zdrowotne i praca na drugim etacie w Kościele lub urlop dla napisania doktoratu.
Chodzi o coś ważniejszego, o efektywność ich pracy w szkole. To nieprawda, że tylko oni uczą jak być uczciwym człowiekiem. Tak czynią wszyscy nauczyciele, wierzący i niewierzący. I jak Marek Jurek mówi, że jest zasługą katechetów uczenie dzieci prawości, to obraża „cywilnych” nauczycieli: polonistki, matematyków, wuefistów, …
Gdy uczniowie w Toruniu włożyli kosz na głowę nauczyciela, tłumaczyłem się w Sejmie z odpowiedzialności wychowawcy, dyrektora i w ogóle nauczycieli. I Kurator wielu z nich ukarał, tylko katecheci wyszli z tej afery nietknięci.
Gdy powiesiła się gimnazjalistka w Gdańsku ukarani zostali najmniej winni: dyrektor, nauczycielka języka polskiego, która nie była w klasie, bo przygotowała znakomity spektakl na imprezę, który postanowiono przedstawić jeszcze raz, i wychowawczyni. Nad grobem dziewczynki biskup zbeształ nauczycieli i nawet nie zająknął się na swoich katechetów, chociaż część z potępianych chłopców była nawet czynnymi ministrantami.
Był okres domagania się ze strony Kościoła umieszczenia religii w wykazie przedmiotów maturalnych, co miałoby wspomóc autorytet katechetów w szkole. Jestem za, bo dowiem się wreszcie czego uczą na religii.
Wliczanie oceny z religii do średniej ocen na świadectwie jest najdelikatniej rzecz ujmując nieporozumieniem. Minister publicznie twierdził, że jeśli wlicza się do średniej ocenę z w-f to z religii też należy ją wliczać. Panie Ministrze Giertych, ocena z w-f to zupełnie co innego, bo z tego przedmiotu są podstawy programowe i opis umiejętności jakie uczeń ma uzyskać, a z religii nie.
W podpisanym przez Polskę Konkordacie jest mowa o rozdziale Kościoła od państwa, co oznacza, że jeśli Państwo wtrąca się do Kościoła, to jest to zły uczynek. Co innego, gdy Kościół dyktuje zasady działania państwa.
No i mamy wojnę o krzyż w Sejmie i w obiektach władzy publicznej.
Krzyż mi nie przeszkadza, tak jak na przykład nie przeszkadza mi motocyklista na jezdni póki przestrzega przepisów. Ale krzyż jako atrybut walki politycznej, tak. A takim stał się ten symbol chrześcijaństwa choćby pod Pałacem Prezydenta, a teraz w Sejmie.
A tak w ogóle art. 28 ustęp 1 Konstytucji mówi: „Wizerunkiem Rzeczypospolitej Polskiej jest wizerunek orła białego w koronie na czerwonym polu.” I to jest jedyny emblemat jaki może być i powinien być eksponowany w obiektach publicznych.
W naszej historii różnie bywało. Ja pamiętam ze szkoły portret Rokossowskiego, w który rzucaliśmy kałamarzem w siódmej klasie szkoły podstawowej.
Może warto oszczędniej szafować symbolami, które chcemy chronić i szanować. Z litery i ducha prawa wynika, że miejscem właściwym dla nauczania religii są obiekty kultu religijnego.
Franciszek Potulski
- 04/02/2012 10:41 - Górski: Incitatus Minister Muchy
- 04/02/2012 10:21 - Formela: Naczelnik... i my
- 04/02/2012 10:19 - Albertowicz: Protesty przeciw ACTA, a „kibole”
- 31/01/2012 08:50 - Potulski: Likwidacja szkół i polityka
- 12/01/2012 15:27 - Albertowicz: Prawdziwe Gwiazdy i piłkarze
- 04/01/2012 16:24 - Górski: Rząd wyleczy się sam?
- 04/01/2012 16:21 - Albertowicz: Protesty kibiców mają jakiś sens?
- 22/12/2011 21:53 - Pauli: Świąteczna wolność od znanego
- 21/12/2011 18:04 - Formela: Trumny na wigilię
- 21/12/2011 18:03 - Albertowicz: Z tego małżeństwa dzieci nie będzie