Ryszard Stachurski, były już wojewoda pomorski, poinformował pomorską publiczność, że sam stanowi prawo.
W czwartek o godz. 15.30 prezydent Andrzej Duda, obdarzony zaufaniem większości Polaków, a nie tylko partyjną, męską przyjaźnią Kazimierza Plocke, przyjął dymisję premier Ewy Kopacz i jej gabinetu. Stało się to w Warszawie, wiec daleko, trwało krótko, tyle co dwa zdania, kamer nie było, więc mało kto słyszał i widział.
Nie wiadomo, gdzie był i co wtedy robił wojewoda pomorski. Przede wszystkim, sam to zauważa, urzędnik, żaden tam polityk. Jako urzędnik, schludny wykonawca prawa ustanowionego, mieć powinien Stachurski na biurku, które przeżyło rezygnację gen. Cygana, dymisję Jędykiewicza, woltę Ołowskiego - art. 38 ustawy o radzie ministrów. Z niego, gdyby czytał ze zrozumieniem, dowiedziałby się Stachurski, że "w razie przyjęcia dymisji rządu przez prezydenta RP, dymisję składają też sekretarze i podsekretarze stanu oraz wojewodowie i wicewojewodowie".
W piątek o godz. 8.15 Ryszard Stachurski siedząc przed mikrofonem Radia Gdańsk tumani Pomorzan, że nie podał się do dymisji, czeka dzielnie na odwołanie, chroni ciągłość władzy na placówce, która jego partia właśnie utraciła. Zasadne i wynikające z powinności ustawowej pytanie red. Agnieszki Michajłow o automatyzm dymisji ekipy premier Kopacz, zbywa poręcznym, politycznie nośnym kłamstewkiem.
Mając 90 dni na przyjęcie dymisji, której nie ma choć jest, minister Błaszczak odwołać Stachurskiego powinien najdalej przy drugiej porannej kawie. Mistyfikując swoją polityczną tożsamość i omijając obowiązek ustawowy, czyni urzędnik/wojewoda Stachurski swoje rychłe odesłanie do domu dostatecznie umotywowanym.
Wbrew temu bowiem co ogłosił Stachurski red. Michajłow i słuchaczom, garnitur urzędnika nie pasuje do spektaklu, w którym regularnie występował. Pomijając talent z jakim przetransferował się z PZPR do PO, co ma może jakiś związek z życiem polskiego urzędnika, dorobek swój budował piastując stanowiska wymagające najpierw rekomendacji politycznej. Dlatego z nauczyciela i wiejskiego aktywisty stał się sekretarzem gminy, dyrektorem biura poselskiego polityka bardziej od siebie wpływowego, na chwilę ważnym dyrektorem COS-u, a potem sekretarzem stanu w resorcie sportu, by na koniec reprezentować rząd PO-PSL na POMORZU.
Publicznie deklarując że nie ma zamiaru stosować prawa które stosować powinien Stachurski sam na siebie składa zgrabne zawiadomienie.
Marek Formela
- 09/12/2015 18:01 - Latarką w półmrok: SLD jak kondukt we mgle
- 07/12/2015 07:20 - Franciszek Potulski: Krajobraz po wyborach
- 07/12/2015 07:18 - Okiem Borowczaka: Demokracja a’la PiS
- 26/11/2015 18:15 - Latarką w półmrok: Gdańscy kupcy rekomendują: Racja podatku obrotowego
- 25/11/2015 12:27 - Okiem Borowczaka: EXPOSE
- 15/11/2015 12:46 - Okiem Borowczaka: Dylematy
- 12/11/2015 11:15 - Budyń z sokiem malinowym: Proszę mnie rozśmieszyć i wyciągnąć broń
- 04/11/2015 15:12 - Artur S. Górski: Czy Prawo i Sprawiedliwość spełni wyborcze obietnice?
- 02/11/2015 15:29 - Okiem Borowczaka: Dziękuję i ślubuję
- 26/10/2015 20:47 - Latarką w półmrok: Święcenia Biedronia