Donald Tusk z gracją towarzysza sekretarza Gomułki obwieścił, że rząd podnosi podatek VAT. Deficyt bowiem dramatyczny, ale zielona wyspa PR-u musi obronić się przed watahami krytyków i niedoborem kasy na pensje. Tym bardziej, że wszyscy zajęci są sprawą krzyża. W tym momencie przypomina mi się kunszt doradców premiera. Jakiś czas temu, unijna komisarz Nelly Kroes obwieściła wszystkim, że – mówiąc w skrócie – plany ministra Grada nadają się na podpałkę do grilla i polskie stocznie muszą upaść (tzn. zwrócić pomoc publiczną, ograniczyć produkcję etc.). Mniej więcej dzień przed ogłoszeniem fatalnej dla tysięcy stoczniowców decyzji, ówczesny minister sportu, Mirosław „Miro” Drzewiecki „wkroczył zbrojnie” do PZPN. Do związku udał się zarządca komisaryczny, wskazany przez ministra, walczącego z patologiami polskiego sportu (!) Dwa tygodnie walki, medialne show, obrona, atak, efekt: wszyscy żyli PZPN-em. W tle dogorywały stocznie, ktoś coś wspomniał, ale media nie mogły tym żyć ze względów naturalnych – takie informacje nie były łatwe jak PZPN – jasny przeciwnik, konflikt, ostre sformułowania.
Dzisiejszy scenariusz
jest powieleniem tych wydarzeń, nie chcę wskazywać, czy ktoś
znowu dał się na to złapać, a ktoś nie. Jedno jest pewne –
polityka PR rządu jest jak rozpędzona lokomotywa: jedzie dalej, nie patrząc na przeszkody. Jak za Gomułki - wszędzie drogo, a ona nawet potanieje.
Dziennikarze „Dziennika Gazety Prawnej” jak i politycy opozycji, wyliczyli o ile zdrożeje koszyk podstawowych produktów. Dla przeciętnego Polaka – a prawie 98 proc. z nas jest w pierwszym progu podatkowym - kolejna podwyżka jest bardzo męcząca. Jest znaczna grupa ludzi – a był w niej przymusowo Donald Tusk w połowie lat .90 – która zastanawia się, czy chleb za 2, 50 zł jest faktycznie znacznie lepszy od tego za 2 zł. Mówiąc bardziej dosadnie – uważam za cholerną prawdę to, że nawet 10 czy 20 groszy na danym produkcie to dla wielu Polaków znaczna podwyżka. Efekt końcowy – czyli przykładowy chleb, będzie poprzedzała podwyżka paliwa potrzebnego do transportu, raty leasingowej za tansport, energii do wytworzenia, kupienia nieprzetworzonego surowca. W małym sklepiku i dużym hipermarkecie rezultat będzie doprawdy przybijający. Stojąc przy ladzie pozostanie nam tylko wiedza o tym, że 5 mld zł z podwyżki VAT to dokładnie te same 5 mld zł (jak wyliczył Krzysztof Rybiński), które pochłoną nowi urzędnicy zatrudnieni właśnie przez rząd Donalda Tuska.
Hasło "rząd wyżywi się sam", wywołuje swą monumentalną prawdziwością drżenie mięśni i znaczne zaniepokojenie dolnych odcinków przewodu pokarmowego.
W Nowym Jorku są znane żarty na temat Polaków z Greenpointu, którzy aby zaoszczędzić na autobusie ćwiartkę dolara, przejdą kilka przecznic pieszo. Już wkróte w Polsce może się okazać, że niestety wielu z nas, na śniadanie, pierwszą kromkę chleba czasów „Tuska – Komorowskiego - Schetyny” zje dużo bardziej nowocześnie niż za wstrętnych pisiorów – wirtualnie.
Jacek Pauli
- 26/11/2010 20:12 - Brak świadomości i konieczność zmian
- 04/11/2010 18:47 - Marek Formela: Nie pieprzcie bez sensu!
- 04/10/2010 10:05 - Gdańsk się budzi
- 10/09/2010 11:32 - Dariusz Olejniczak: Butelka "Sprajta" za dwa miliony zł podatników
- 31/08/2010 21:59 - Wakacji nadszedł kres
- 04/08/2010 08:06 - O literaturze i idiotach (pożytecznych)
- 04/08/2010 08:04 - Marek Formela: Kołtun PO leży krzyżem...
- 09/06/2010 19:50 - Przebieranki - obiecanki
- 23/05/2010 09:18 - Pleplanie
- 13/05/2010 23:03 - Potęga smaku