Gdańsk to wolność. To inspiracja. To jedyne miasto w Polsce, którego włodarze upoili się wolnością bez ograniczeń i bez jakiegokolwiek opamiętania. Ale, mimo że w amoku, to nie zapominają o maluczkich. I ich też chcą do wolności namówić.
Jak to zrobić? Jak szerzyć idee swobody we współczesnym świecie? Ano najlepiej przez Internet. I pewnie dlatego urzędnicy magistratu i wynajęci przez nich specjaliści od wirtualnego marketingu wpadli na niebanalny pomysł. Wpuścili do sieci trzy krótkie filmiki reklamujące gród nad Motławą wśród pokolenia najbardziej na wolność podatnego. Tylko dlaczego inżynierowie dusz uznali, że najlepszymi symbolami gdańskiej wolności będą golas wielohektarowy wskakujący do snopowiązałki i panienka wystrzeliwująca się ze sznura na pranie w kosmos? W tym zestawieniu kierowca autobusu – bohater trzeciego filmiku - odlatujący na motylich skrzydłach w siną dal, wypada akurat najbardziej przekonująco i sympatycznie.
Trudno dociec co poeta propagandy miał na myśli. I czy myślał na trzeźwo, czy może jakichś ziół się opalił. Mój ciasny umysł nie jest w stanie ogarnąć głębi przekazu sprawiającej, że golas w sianie może komukolwiek kojarzyć się z Gdańskiem. Że kojarzy się z odlotem i chorą wyobraźnią – nie przeczę.
Jako że jestem znanym nudziarzem spróbuję na poważnie kilka słów o tej idiotycznej i źle wpisującej się w przestrzeń słów Gdańsk-Wolność-Inspiracja, kampanii reklamowej napisać.
Cudotwórcy z agencji reklamowej DSK, odpowiedzialnej, za ten wyczyn uznali najpewniej, że stare powiedzenie „nieważne jak o nas mówią, byleby mówili” sprawdzi się i w tym przypadku. Uknuli więc historyjkę, wedle której w Gdańsku rozprzestrzeniają się tajemnicze fale GDN inspirujące mieszkańców (tylko gdzie w Gdańsku mieszka ten goły rolnik, gdzie obrabia swoje hektary i wypasa pogłowie?) do działań twórczych, niebanalnych i tchnących duchem wolności. Ubrali swój pomysł w konwencję filmów kręconych ukrytą kamerą i wrzucili do sieci. I to wszystko za jedyne dwa miliony złotych z miejskiej kasy.
Ta anty-kampania opiera się na mechanizmach marketingu wirusowego. Ot, taki wynalazek współczesnego handlu, którego jak wiadomo dźwignią jest reklama. Rzecz polega na tym, że inicjuje się jakąś akcję – w tym wypadku wypuszczenie do publicznego obiegu filmów udających amatorskie nagrania – która zaczyna żyć własnym życiem, o której mówi się dużo, która rozprzestrzenia się w Internecie za sprawą samych internautów przekazujących sobie pliki z filmami lub adresy do nich. I to ma sprawić, że imię Gdańska – stolicy wolności – będzie sławione w kraju i na świecie, bo jak wiadomo w sieci nie ma granic.
Jest coś jeszcze. Pod koniec każdego z trzech filmów pojawia się na ekarnie adres internetowej strony reklamującej Gdańsk. Dziwne, bo skoro filmy mają zachęcać do przyjazdu tutaj, to dlaczego przy okazji reklamują wirtualną stronę podobną w treści i przekazie do kilku innych, jakie już działają w Internecie od lat?
Grażyna Adamska, kierownik Referatu Wizerunku Miasta Gdańska, tak tłumaczy w mediach całe przedsięwzięcie: - W filmikach chodzi o wolność. Można jej niemal dotknąć i trzeba tu przyjechać, żeby to poczuć.
Jeśli tak ma wyglądać ta wolność, która w wydaniu bohaterów filmów jest raczej głupotą i bezmyślnością oraz nic twórczego ze sobą nie niesie, to uważam, że w filmach zabrakło jeszcze czegoś. Zabrakło mianowicie napisów ostrzegawczych (takich jak w przypadku reklam spraita i pragnienia), że próba korzystania z tej wolności w sposób, jaki wykorzystują ja goły rolnik, albo panienka od sznura do bielizny, grozi śmiercią.
Dariusz Olejniczak
- 10/12/2010 16:20 - Marek Formela: Latarką w półmrok
- 26/11/2010 20:17 - Ważny wizerunek nie wizja
- 26/11/2010 20:12 - Brak świadomości i konieczność zmian
- 04/11/2010 18:47 - Marek Formela: Nie pieprzcie bez sensu!
- 04/10/2010 10:05 - Gdańsk się budzi
- 31/08/2010 21:59 - Wakacji nadszedł kres
- 05/08/2010 14:57 - Jacek Pauli: Chleb zdrożeje, ale lokomotywy PR jadą dalej
- 04/08/2010 08:06 - O literaturze i idiotach (pożytecznych)
- 04/08/2010 08:04 - Marek Formela: Kołtun PO leży krzyżem...
- 09/06/2010 19:50 - Przebieranki - obiecanki