Do ostrej wymiany zdań na temat współpracy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego z rosyjskim obwodem Kaliningradzkim doszło w trakcie konferencji prasowej posła na Sejm Kacpra Płażynskiego. Polityk przypominał historię, prowadzonego przez Pomorską Regionalną Organizację Turystyczną programu „Russian Friendly”, który miał zachęcić bogatych Rosjan do przyjazdu i spędzania wolnego czasu na Pomorzu pomimo trwającej od 2014 roku wojny w Ukrainie.
Program „Russian Friendly” – jak można do dziś przeczytać na stronie PROT – „wypromuje w Rosji konkretne obiekty handlowe i produkty turystyczne Pomorza. Jego koordynacją zajmuje się Fundacja „Polska Friendly”, pomysłodawca projektu, przy wsparciu i zaangażowaniu Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej oraz mniejszości rosyjskiej w Polsce. Patronem honorowym programu jest Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego.
W 2013 roku współpracę w tym zakresie podjęto właśnie z PROT, ale nie tylko. Na stronie internetowej Warmińsko-Mazurskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej czytamy, że 13 maja 2014 roku porozumienie o prowadzeniu programu „Russian Friendly” podpisano w Olsztynie, a „jednym z priorytetowych działań jest stworzenie produktów, które przyciągną mieszkańców obwodu kaliningradzkiego. Rosjanie to jedna z najzamożniejszych grup klientów. Dowodzą tego tłumy gości, które przyjeżdżają do Polski od czasu wprowadzenia Małego Ruchu Granicznego.”
Pomysłodawcą i realizatorem pomysłu była – działająca do dziś – Fundacja Polska Friendly. W 2014 roku w Olsztynie jej prezes, Maciej Rytczak, mówił:
– Mamy duże doświadczenie w organizacji zintegrowanych kampanii promocyjnych w obwodzie kaliningradzkim. Współpracowaliśmy, m.in. z branżą turystyczną na polskim wybrzeżu, magistratem w Gdańsku i Pomorską Regionalną Organizacją Turystyczną. (…) Dlatego nie mam wątpliwości, że pod hasłem „Russian Friendly” uda nam się stworzyć kompleksową ofertę produktów regionu dla Rosjan. Propozycja jest dodatkowo wzbogacona o pozytywny przekaz emocjonalny. Naszym partnerem jest mniejszość rosyjska w Polsce, co gwarantuje, że projekt jest zbieżny z oczekiwaniami adresatów.
Poseł Kacper Płażyński do transgranicznej współpracy, mającej zacieśniać związki pomorza z Rosją, odniósł się na konferencji przed Urzędem Marszałkowskim Województwa Pomorskiego.
– Wojna zaczęła się w 2014 roku. Była aneksja Krymu, napaść na Donbas i ta wojna trwała bez przerwy aż do rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji w 2022 roku. W związku z tym, że wobec marszałka Mieczysława Struka zaczęło pojawiać się coraz więcej wątpliwości co do jego postawy w zakresie relacji politycznych i gospodarczych z Rosją, chciałem pokazać jak ta polityka wyglądała i jak była zbieżna z polityką Platformy Obywatelskiej w ujęciu krajowym – mówił Kacper Płażyński.
Polityk przypominał, że w 2013 roku pomorski samorząd przystąpił do programu „Russian Friendly”, w ramach którego wybranym firmom i organizacjom przyznawano specjalny certyfikat. By go dostać trzeba było spełnić szereg warunków, w tym posiadać obsługę mówiącą po rosyjsku czy stronę internetową w tym właśnie języku. Chodziło o to, by Rosjanie na pomorzu mogli się poczuć „jak w domu”, i nawet bez znajomości np. języka angielskiego cieszyć się z pobytu na Pomorzu.
– Chodziło o to, żeby zapraszać turystów i żeby oni tu zostawiali pieniądze. Akcja miała zmobilizować jak największą ilość firm z Pomorza do tego, by brały udział w tym programie. To były też gesty symboliczne, jak wywieszanie flag czy stawianie matrioszek – wyjaśniał Płażyński.
Głównym zarzutem wobec marszałka województwa jest fakt, że w 2014 roku – czyli w czasie, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę w ograniczonej skali anektując Krym – na program skierowany do Rosjan wylała się fala krytyki, Mieczysław Struk poddawał w wątpliwość reakcję władz Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej.
– Dyrektor tego ośrodka zdecydowała, że wobec takiego sprzeciwu opinii publicznej zawiesza ten projekt. I co zrobił marszałek? Już następnego dnia wydał w tej sprawie oświadczenie, w którym napisał, że decyzja o wydaniu komunikatu „była w naszej ocenie przedwczesna. Negatywna ocena polityki zagranicznej Federacji Rosyjskiej wobec Ukrainy nie może mieć wpływu na budowanie dobrych relacji sąsiedzkich, dotychczasową współpracę samorządową i pomiędzy mieszkańcami sąsiadujących państw i regionów” – cytował oświadczenie marszałka z 2014 roku Kacper Płażyński dodając, że „Mieczysław Struk nazywa wojnę, mordowanie niewinnych, polityką zagraniczną Rosji”.
Według polityka akcja ta „trwała dłużej” i nie ma pewności czy „ona nadal nie trwa”. Wskazywał też, że trwała ona w trakcie krwawych działań Rosji w Donbasie na wschodzie Ukrainy oraz w chwili, gdy zestrzelono cywilny samolot lotu MH17, w którym zginęło 286 pasażerów i 15 członków załogi.
– Pytam więc marszałka Struka: czy akcja dalej trwa, ile kosztowała mieszkańców Pomorza i czy była konsultowana z władzami obwodu kaliningradzkiego? Pytam też o to, czyją decyzją było to, żeby ten krwawy biznes na krwawych rublach robić – mówił Płażyński. – Od inwazji Rosji na Ukrainę mija dziewięć lat, a od pełnoskalowej wojny już rok. Pan marszałek nie należy do osób wyrywnych, jeśli chodzi o szkodzenie interesom Rosji – stwierdził.
Od samego początku słowom Kacpra Płażyńskiego przysłuchiwali się pracownicy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego. Po wypowiedzi polityka Michał Piotrowski, rzecznik urzędu, na ręce Płażyńskiego przekazał „informację o działaniach na rzecz pomocy obywatelom Ukrainy w województwie pomorskim”.
Osobną konferencję w tej sprawie zorganizował o poranku Mieczysław Struk, choć sam „raport” jest bieżącą informacją na temat działań samorządu. Regularnie jest on uzupełniany i przekazywany między innymi radnym pomorskiego sejmiku, a sam dokument obejmuje działania zarówno z funduszy samorządowych jak i rządowych, przekazywanych przez Pomorski Urząd Wojewódzki. Sam Płażyński nie miał wątpliwości, że konferencja Mieczysława Struka była działaniem wyprzedzającym ze strony urzędników.
– Związek przyczynowy jest oczywisty. Wczoraj ogłosiłem, że będę komentował prorosyjską postawę rusofila Mieczysława Struka, więc nie dziwi mnie jego dzisiejsza nerwowa reakcja. Słuszna, to trzeba pochwalić, tylko szkoda że osiem lat po inwazji Rosji na Ukrainę – mówił Płażyński.
Chwilę później głos zabrał Michał Piotrowski, który wypowiadał się w imieniu nieobecnego w urzędzie Mieczysława Struka, a przed dziennikarzami wywiązała się dyskusja.
– Przypomnę, że województwo pomorskie jako jedno z pierwszych, o ile nie pierwsze, zerwało stosunki z obwodem kaliningradzkim tuż po wybuchu agresji na Ukrainę – mówił Piotrowski.
– Ale kiedy? Kiedy? W którym roku? – dopytywali poseł Kacper Płażyński i Jerzy Barzowski, przewodniczący klubu PiS w sejmiku województwa.
– W roku ubiegłym – dopowiedział Piotrowski, na co zareagowali politycy PiS: – Czyli wtedy pana zdaniem, i zdaniem marszałka Struka, wybuchła wojna na Ukrainie? W 2022 roku? A słyszał Pan o wojnie w Donbasie czy o aneksji Krymu? – dopytywali.
– Określenie marszałka mianem „rusofila” jest chyba mocno przesadzone, ale wręczam ten raport wierząc w to, że ta wiedza pomoże panu posłowi swoją wiedzę poszerzyć. Wręczam to w imieniu szefa – kontynuował Piotrowski.
– Brakuje mi słów, nie wiem co powiedzieć. Jest mi niedobrze – odpowiedział Płażyński dodając, że „w 2014 roku, gdy giną dzieci i kobiety, marszałek swoją decyzją kontynuuje akcję „Russian Friendly” a teraz rzecznik marszałka mówi że wojna na Ukrainie zaczęła się w zeszłym roku. Nie wiem, jak mam to komentować. Już dość.”
Michał Piotrowski, pytany przez polityków i dziennikarzy o komentarz do akcji „Russian Friendly” oświadczył, że „w tej chwili nie ma takiej wiedzy” i że odpowiedź urzędu na pytania w tej sprawie przygotuje „jak najszybciej”.
Przed godziną 16:00 rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego Michał Piotrowski wysłał komunikat w sprawie akcji „Russia Friendly” i pomocy udzielanej przez samorząd województwa obywatelom Ukrainy, który publikujemy w całości.
Treść komunikatu:
„W odpowiedzi na dzisiejszą konferencję prasową Pana Posła Kacpra Płażyńskiego informuję, że akcja Russian Friendly była akcją ogólnopolską, pod patronatem Polskiej Organizacji Turystycznej – państwowej instytucji utworzonej w celu wzmocnienia promocji Polski w dziedzinie turystyki w kraju i za granicą. Akcja miała stanowić wsparcie dla małego ruchu granicznego z Obwodem Kaliningradzkim. O szczegółowe założenia, cele i korzyści z tej akcji należy jednak pytać władze POT. Przypomnę, że nadzór na Polską Organizacją Turystyczną sprawuje minister właściwy do spraw turystyki.
Województwo Pomorskie (działaniami Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej) uczestniczyło w tej akcji w niewielkim wymiarze wiosną w 2014 roku. Działania obejmowały:
– dedykowaną akcję na Dzień Kobiet
– akcję świąteczno-noworoczną
– event plenerowy w czasie święta śledzia – wspólnie z Faktorią Rzymską Pruszcz Gdański
– wspólne działania marketingowe z CH Riviera
Warto dodać, że inne regiony Polski – w tym województwo warmińsko-mazurskie – również brały udział w akcji.
Jeśli chodzi o wsparcie Ukrainy: Samorząd Województwa Pomorskiego od pierwszych dni wojny zaangażował się w pomoc uchodźcom wojennym przybywającym z atakowanej Ukrainy oraz – 28 lutego 2022 roku, jako jeden z pierwszych województw w Polsce – zerwał wszystkie zawarte porozumienia z partnerami z Federacji Rosyjskiej. W chwili obecnej na terenie Województwa Pomorskiego przebywa ponad 100 tys. uchodźców z Ukrainy. Od początku wybuchu wojny na wsparcie uchodźców przeznaczyliśmy już ok. 30 mln zł.
Cyklicznie, uruchamiamy transporty humanitarne. W ostatnim czasie przekazaliśmy do Odessy, Zaporoża i Chersonia karetki, które będą służyć pomocą poszkodowanym w wyniku działań wojennych, zarówno rannym żołnierzom jak i ludności cywilnej, a także generatory niezbędne dla zabezpieczenia potrzeb podstawowych mieszkańców Ukrainy w okresie zimowym. W szpitalach na Pomorzu wracają do zdrowia obywatele Ukrainy ranni na skutek działań wojennych.
Odnosząc się do zarzutów Posła Kacpra Płażyńskiego dotyczących współpracy z Rosją, warto przypomnieć, że Polska nadal jest największym w UE odbiorcą rosyjskiej ropy: w styczniu 2023 Polska była największym w Unii Europejskiej importerem ropy naftowej z Rosji, choć premier Morawiecki planował pełną rezygnację z niej do końca 2022 roku.
W ostatnich siedmiu latach kwitła też ekonomiczna współpraca Polski i Rosji, zwłaszcza w zakresie importu surowców energetycznych – o ile w 2015 r. sprowadziliśmy 4 mln rosyjskiego węgla, o tyle w 2012 już 10 mln.
Przypomnijmy też, że PiS popiera i zawierał sojusze ze wszystkimi prorosyjskimi politykami w EU, którzy po wybuchu wojny nie odcięli się od Putina (Węgry – Orban, Francja – La Pen, Włochy – Meloni, Hiszpania – Abscal).
To rząd PiS sprzedał LOTOS m.in. węgierskiemu koncernowi MOL. W okresie największego napięcia Zachodu z Rosją węgierski minister spraw zagranicznych przyjmował ordery od Władimira Putina.
Wczoraj reżim Łukaszenki skazał polskiego dziennikarza Andrzeja Poczobuta na 8 lat łagrów – polskie MSZ nie pojęło żadnych skutecznych działań w tej sprawie”.
źródło radiogdansk.pl
- 14/02/2023 21:40 - Kurs dyplomacji z Dulkiewicz
- 14/02/2023 15:26 - Otwarto nowe biuro Programu Interreg Południowy Bałtyk
- 14/02/2023 13:18 - Poseł Płażyński pyta marszałka Struka
- 13/02/2023 18:06 - Czesław Nowak: Ludźmi zasłużonymi pomiatać nie należy
- 13/02/2023 13:00 - W tygodniku „Sieci”: Tak Niemcy kręcą w sprawie pomocy Ukrainie
- 09/02/2023 12:26 - Parking im. Księdza Infułata Bogdanowicza ponad podziałami
- 09/02/2023 09:47 - Remont Kielnieńskiej: obietnice, obietnice…
- 09/02/2023 08:20 - Mariusz Błaszczak odebrał statuetkę i tytuł „Człowiek Wolności 2022” tygodnika „Sieci”
- 08/02/2023 15:59 - Radni PiS nie przestaną zajmować się systemem FALA
- 07/02/2023 16:15 - Wernisaż wystawy „Spojrzeć ludziom prosto w oczy…”