Przelotnie wpadł do Gdańska polityk CDU, Frank Imhoff. Wypadł jak dyplomatołek.
Z punktu widzenia demokraty pouczył... demokratycznie wybrany polski rząd w sprawach obrony demokracji, sprawiedliwości, w tym rynkowej.
Oraz praworządności.
Ocenił, że rząd polski lekceważy wartości unijne, sprzeciwia się wyrokowi TSUE - co wymaga niemieckiego sprzeciwu. Zwłaszcza, że dla pana Imhoffa respekt przed wyrokami jest osobiście ważny.
Obcesowść z jaką to uczynił mogłaby od biedy ujść na zebraniu hodowców bydła mlecznego, naturalnym środowisku zawodowym rolnika spod Bremy, a i to nie jest pewne.
Pewne jest to, że Gdańsk to nie jest stosowne miejsce na takie uniesienia.
Chyba że na kolanach.
Przed grobem Erwiny Barzychowskiej spalonej przez nieznanych - a może znanych, bo gen. Eberhardt, jako żołnierz Wehrmachtu, wszystko raportował - rodaków pana Imhoffa.
Napad na Polska Pocztę miał charakter bandycki.
Trzej bandyci znani są z nazwiska. Willi Bethke dowodził tą zgrają morderców - awansował do kraju Warty, przesłuchany jako świadek nic nie pamiętał. Johannes Schaeffer zaznał różnych awansów w Waffen SS, a potem jako współpracownik BND doczekał godnej starości w Bielefeld. Tylko funkcjonariusz SS Alfred Heinrich nie przeżył 1 września, bo został zastrzelony przez pocztowców, którzy bronili praworządności na skrawku terytorium Polski.
Tych zaś, którzy przeżyli bandycki napad zamordowano na podstawie wyroku który wydał Kurt Bode. Przez 40 lat partia CDU, której pan Imhoff jest członkiem, miała respekt dla tego wyroku - respekt dla mordu (bez)sądowego.
Posła do parlamentu gdańskiego, Antoniego Lendziona, niemieccy rodacy pana Imhoffa tłukli jak worek kartofli w Victoriaschule, a w końcu rozstrzelali. Na podstawie wyroku, do którego należy mieć respekt.
Listy obywateli polskich nikomu już "in Danzig" niepotrzebnych sporządził oficer SS dr Troeger.
Żeby egzekucje były praworządne a Zbrodnia Pomorska popełniana przez Niemców na polskich sąsiadach była wyrazem wspólnych wartości.
Następny przyjazd do Gdańska pana Imhoffa uważam za zbędny. Chyba że w zębach przywiezie nazwiska tych morderców, których państwo niemieckie nie może w swoich archiwach odnaleźć.
A lekcje w sprawach praworządności proszę sobie darować dopóki łażą po pańskim kraju ekspedientki śmierci z obozu w Stutthofie. Ścigać 75 lat Irmgard Furchner z domu Dirkstein to pluć w twarz ofiarom tych zbrodniarzy z obozu na Mierzei Wiślanej.
Z braku wychowania dyplomatycznego, a może wiedzy i wrażliwości, pan Imhoff pobłądził na polskich drogach.
Oklaskiwać takie fałszywe tony w gdańskim parlamencie to wstyd i brak honoru narodowego, którego honor partyjny nie zastępuje.
Marek Formela
- 21/10/2021 16:04 - Akapit wydawcy: Spikerka
- 19/10/2021 18:35 - Premier do głuchych eurokratów!
- 17/10/2021 11:54 - Kobiety - zniewolenia wyzwolonych?
- 14/10/2021 19:16 - Posterunek Straszyn: Przesilenie na Placu Zamkowym
- 14/10/2021 15:31 - Akapit wydawcy: Gminni "skrytożercy"
- 30/09/2021 10:01 - Latarką w półmrok: Gdański goodwill
- 27/09/2021 07:59 - Ośmieszył własną teściową, a teraz odwraca kota ogonem. Kiepskie poczucie humoru Tuska
- 23/09/2021 17:07 - Akapit wydawcy: W niebo wzięci?
- 17/09/2021 17:33 - 17 września 1939. Mord na naszym państwie, lekcja nieodrobiona
- 16/09/2021 17:22 - Akapit wydawcy: Francuski łącznik