Przez ponad siedemdziesiąt lat od zakończenia wojny w Sopocie nie powstał nowy styl, nowa architektura, która tworzyłaby nową wartość i kształtowałaby tożsamość miasta. Nie ukształtował się też specyficzny charakter zabudowy miasta, który uzupełniałby tak zwaną "poniemiecką" spuściznę i nawiązałby dialog przestrzenny z przedwojennym Sopotem.
Nie powstała wreszcie przestrzeń publiczna, która byłaby miejscem spotkań dla mieszkańców. Najbliższy tej koncepcji jest rynek wyrzucony na skraj miasta, który pełni też funkcje miejsca gdzie lokalni politycy spotykają się z mieszkańcami.
Przypomnijmy, że przedwojenny rynek znajdował się na placu przed kościołem św. Jerzego. Następny, wyparty przez supermarket, na placu przed sądem. Lokalizowanie obiektów publicznych, w których dobrze czują się mieszkańcy, poza centrum, w którym budowana jest galeria handlowa praktycznie bez sklepów czy betonowy plac (Przyjaciół), do którego mieszkańców trudno zachęcić mimo organizowanych tam jarmarków, ma charakter symboliczny.
Urząd Miasta chwali się na portalu miejskim obiektami wartymi obejrzenia. Poza "poniemiecką" Operą Leśną, molem, kościołem św. Jerzego, Domem Zdrojowym i innymi zabytkami z początku ubiegłego wieku, nowych atrakcji jest niewiele; oczywiście Krzywy Domek, Ergo Arena i pomnik Parasolnika. Sopot z trudem utrzymuje zastaną spuściznę, stopniowo ją wyniszczając choćby zastępowaniem zabytkowej stolarki okiennej i drzwiowej plastikiem, prostowaniem secesyjnie wykręconych kształtów, które uniemożliwiały wstawienie standardowych okien z Castoramy, czy usuwaniem sztukaterii, która przeszkadza w wyłożeniu wnętrz gipsowymi płytami.
Tam gdzie przed wojną znajdowały się ogrody przydomowe teraz często powstają miejsca parkingowe. W centrum miasta straszy plac kojarzący się z płytą lotniska.
Betonowe bryły nowych apartamentowców zdobione są kopiami sopockich werand czy imitacjami detali architektonicznych z dawno minionej epoki co stwarza smutne wrażenie, że współcześni architekci działając na zlecenie nastawionych na szybki zysk sopockich rentierów zapomnieli o misji tworzenia unikalnych projektów, które będą świadectwem naszej tożsamości i kultury.
Nostalgiczny kurort powoli znika zamieniając się w kiczowaty park rozrywki. Unikalny charakter miasta zostaje unicestwiony, a w jego miejsce nie pojawia się nowa wartość kulturowa tylko atrapa.
Pomysł na przedwojenny Sopot polegał na wygodnym, dostatnim życiu w zdrowym klimacie. Teraz wydaje się uosabiać wyłącznie marzenie o szybkim zysku.
Warto pomyśleć o odwróceniu tego trendu i pozwolić miastu wytworzyć nową tożsamość, wrócić do koncepcji miasta, które ludzie wybierają do życia, a nie imprezowania. Zaproponować przestrzeń, w której ludzie będą lubili żyć i będą chcieli mieszkać w Sopocie, chociaż jest tu drogo i czasem niewygodnie. Jeśli w Sopocie nie nastąpi zmiana jakościowa w myśleniu o mieście i jego funkcji to nie pomoże kilka bloków z mieszkaniami komunalnymi żeby ożywić miasto i przywrócić dawną świetność. Secesyjne kamienice i piękne wille w ogrodach staną się już tylko scenografią dla zupełnie innego przedstawienia niż byśmy chcieli.
Małgorzata Tarasiewicz
- 07/09/2018 19:41 - Grażyna Czajkowska kandydatką Kocham Sopot na prezydenta Sopotu
- 07/09/2018 19:23 - Teraz Mieszkańcy?
- 06/09/2018 07:31 - W Sopocie powstaną kolejne miejsca przyjazne… żulom?
- 01/09/2018 07:15 - Sopocki faraon zastał kurort zabytkowy, a zostawił betonowy
- 24/08/2018 21:54 - Zemsta za podpis
- 26/07/2018 18:35 - Dlaczego Sopot nie ma atrakcyjnych sklepów?
- 22/07/2018 08:17 - Nielegalny parking w Sopocie rozpoczyna działalność
- 20/07/2018 18:35 - W Sopocie jak w Dubaju? Jakubiak odpowiada Skwierawskiemu
- 10/07/2018 17:14 - Gruby portfel Karnowskiego - krocie z lotniska
- 06/07/2018 17:36 - Co knuje Karnowski? Zarząd SKT ujawnia obłudę prezydenta...