Za parę dni, 24 kwietnia, minie 50 lat od śmierci Piotra Potworowskiego, artysty światowej klasy. Obok Artura Nacht- Samborskiego, Jana Cybisa i Juliusza Studnickiego, Piotr Potworowski był jednym z najwybitniejszych malarzy, którzy po wojnie pojawili się na Wybrzeżu.
Mija właśnie 50 rocznica jego niespodziewanej śmierci. Jakie to szczęście, że Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie nie zapomniała o tej dacie, bowiem wystawa „Wizje pejzażu” która będzie czynna do 3 czerwca 2012 r. może okazać się wydarzeniem sezonu. Świetnie zestawiona i wymyślona przez Włodzimierza Nowaczyka z Poznania robi duże wrażenie. Ocieramy się o wielką sztukę, o której artysta tak marzył powracając w 1958 roku do Polski.
Potworowski nieomal przez całe życie był malarzem rozwijającym się , prącym do przodu, energetycznym. Należał do grupy studentów krakowskiej akademii, którzy w styczniu 1925 r. wystosowali list do rektora w sprawie stworzenia szkoły dla polskich studentów w Paryżu. Należał do kapistów Józefa Pankiewicza. Jednak już po kilku latach nie podpisał się pod manifestem artystycznym, który dla tej grupy stworzył jego przyjaciel Jan Cybis. Kolejnym etapem jego rozwoju był pobyt w paryskiej pracowni Fernanda Legera. Jego obrazy otrzymały wówczas pewną spójność, porządek, konstrukcyjną dyscyplinę, stały się dynamiczniejsze, pojawiły się elementy ekspresji.
Lata wojny artysta spędził w Anglii, zamieszkał w Kornwalii. Dalej rozwijał studia nad pejzażem, wypracował indywidualny styl, jego prace charakteryzuje olbrzymia inteligencja malarska, przekłada reakcje zmysłów na płótno, kreuje wrażenia , później w Polsce jeszcze pogłębił tę estetykę
Jan Potworowski, syn artysty
Jan Potworowski syn artysty opowiadał mi, że Polska, pomimo panującej tu sytuacji i tak dawała artyście większe możliwości rozwoju niż Anglia. Już po powrocie do kraju, Potworowski wziął udział w prestiżowych wystawach w Kassel, Wenecji i Nowym Jorku. Pod wpływem polskich klimatów, artysta nadał swoim obrazom poprzez kolor i jasność jeszcze większą siłę wyrazu. Uwielbiał morze, często ze swoimi studentami bywał na plenerze w Rewie koło Gdyni. Wykładał w Poznaniu i Sopocie, czasami więc nie mógł być razem z nimi, wówczas pisał do nich listy. Oto fragment jednego z nich: „ Byliście na spacerze na redzie piaszczystej… Dlaczego pejzaż namalowany z tej wycieczki, ma być oknem ?... Używanie kolorów - farb jak niewolników, zmuszanie ich do tworzenia przedmiotów- jest zbrodnią przeciwko samej istocie światła. Malarz to sługa światła, którego tajemnicę on odkrywa, każdą farbę musi odkryć i zakochać się w niej, zanim ośmieli się użyć ją jako kolorową plamę. Kończę, zwińcie się w kłębek , próbujcie zębami pejzaż, zanim zaczniecie go tworzyć, ale nie róbcie „okna.” Pomimo olbrzymich planów przeczuwał jednak zbliżającą się śmierć.
W planach miał wraz z grupą swoich młodszych kolegów z sopockiej uczelni „wypuścić tygrysa” jak mawiał jego przyjaciel Artur Nacht- Samborski, a więc wymazać pozostałości po socrealizmie i koloryzmie. Grupa polskich malarzy wśród nich Włodzimierz Jackiewicz pomagała mu w tym przedsięwzięciu. Śmierć nadeszła jednak za szybko. Obrazy zostały.
W jednym z listów do swoich studentów na parę dni przed śmiercią z poznańskiego szpitala pisał: „Przede wszystkim dziękuję Wam za odwiedziny…. Na pewno 90 procent tego co robimy jest pomyłką, ale to nie powinno nas zniechęcać. Na pewno to co robicie dzisiaj w swoim malarstwie jest szalenie ważne i to wzajemna wiara stworzy atmosferę przyszłości malarstwa. Pamiętajcie, że jestem myślami z Wami i że wierzę, że to co robimy razem, będzie decydujące dla przyszłych pokoleń plastyków.”
Piotr Potworowski należy do artystów światowego formatu. Był rzeźbiarzem, scenografem, pedagogiem, ale także pisarzem i krytykiem. Przeszedł drogę od postimpresjonizmu po konstruktywizm, w końcu doszedł do syntezy swojej twórczości, którą określił jako „łączenie w umyśle doświadczeń wzrokowych w jedność”, zatem wielkie szczęście spotkało koneserów malarstwa w Sopocie, jest to sztuka o której będą mogli opowiadać miesiącami, podobnie jak ostatnio w Krakowie opowiadano o wystawie Turnera.
Stanisław Seyfried
galeria-essey.pl
- 15/05/2012 10:25 - Emile Gallè i inni - GALERIA
- 11/05/2012 12:49 - „Raj utracony” - wystawa Tomasza Kucharskiego - GALERIA
- 07/05/2012 13:07 - Wróblowe Inspiracje - GALERIA
- 29/04/2012 10:47 - „Środki symetrii” Anny Waligórskiej - GALERIA
- 21/04/2012 12:06 - Seyfried: Malarstwo Polak-Peli w Filharmonii - GALERIA
- 01/03/2012 17:27 - Był kiedyś Królewiec
- 12/05/2011 17:57 - Seyfried: Albert Lipczinski, malarz z Lęborka
- 29/04/2011 13:20 - Kazimierz Kalkowski: 30 lat pracy twórczej
- 14/04/2011 19:40 - Seyfried: Wspomnienie o Jurku Kamrowskim
- 02/02/2011 12:58 - 100-lecie ZPAP: Sto problemów na stulecie