W piątkowy ciepły wieczór, jakby stworzony specjalnie dla tego mijającego dnia, gdańszczanie mieli okazję za darmo obejrzeć przedstawienie pod gołym niebem. Podobnie jak przed blisko czterema wiekami, prawie dokładnie w tym samym miejscu gdzie stała wybudowana przez Jacoba van dem Blocka Szkoła Fechtunku, otwarto Teatr Szekspirowski. Ziściło się marzenie prof. Jerzego Limona i kierowanej przez niego Fundacji Theatrum Gedanense, która 24 lata temu postawiła sobie za cel wskrzeszenie tradycji teatru elżbietańskiego w Gdańsku.
Przez cały dzień odbywały się oficjalne imprezy. Przyjechali goście, ważni z Warszawy i najważniejsi z Brukseli, ale również i z innych stolic europejskich. Było przedstawienie, zwiedzanie i bankiet, wreszcie wieczorem mogli przyjść mieszkańcy miasta by zobaczyć otwarcie Teatru, ale to dla wszystkich. Trzeba przyznać, że zaprezentowana inscenizacja zrobiła spore wrażenie i zapewne zostanie zapamiętana na lata. Nie wiem jak poprzednie punkty programu, ale myślę, że swą oryginalnością przyćmiła oficjałki.
Sam Teatr jest zmysłowy wywołuje różne refleksje, może być kontrowersyjny w swojej bryle lecz ciekawy, bardzo nowoczesny z otwieranym dachem. Szokuje mnie pozytywnie. Jest europejski, jak się to mówi „nie ma wiochy”, jest się czym pochwalić. Przecież sam projektant jest Włochem. Jeszcze jednak o przedstawieniu, bo ono wywołało pewne refleksje. Gdyby nie półgodzinne opóźnienie, wszystko byłoby w porządku. Muzyka świetnie dobrana, popisy akrobatyczne, doskonałe z dużym dreszczykiem emocji. Aktorzy, żywiołowi w profesjonalny sposób przedstawili dramatyczne sceny walk szermierczych utrzymane w konwencji teatru ruchu. Fabuła pewnie do dowolnej interpretacji, ale dobro zwyciężyło zło. Hiszpańscy szermierze to aktorzy z Madrytu.
Mieliśmy jednak okazję zobaczyć również prawdziwych szermierzy. To młodzież z Gdańskiej Szkoły Floretu, która przedstawiła szermierkę sportową niewyreżyserowaną. To jeden z nielicznych gdańskich akcentów podczas tej inscenizacji. Szkoda tylko, że taki krótki. Nasi floreciści to przyszli olimpijczycy, kontynuujący tradycję gdańskiej szkoły fechtunku zapoczątkowanej w XVII wieku. Tradycję podtrzymywaną później przez wielkich, współczesnych mistrzów gdańskiego floretu: Tadeusza Pagińskiego, Stanisława Szymańskiego, Cezarego Siessa, Ryszarda Sobczaka, Sylwię Gruchałę. Teraz przyszedł czas na kolejne pokolenie, które mogło pokazać się przy tak ważnym wydarzeniu i tak im bliskim, ale to na marginesie. Zobaczymy co będzie dalej, mam nadzieję, że Teatr Szekspirowski obok „Sadu Ostatecznego” Hansa Memlinga oraz XIV i XV wiecznych paramentów liturgicznych stanowić będzie o sile wielkiej tradycji kultury europejskiej w Gdańsku, dla której niewątpliwie warto tu przyjeżdżać.
Stanisław Seyfried
- 14/10/2014 15:16 - Okiem Borowczaka: Wolność słowa
- 07/10/2014 15:52 - Budyń z sokiem malinowym: Szekspir i dwa pedały
- 07/10/2014 15:49 - Okiem Borowczaka: To tylko „numer”
- 29/09/2014 14:41 - Okiem Borowczaka: Świat z nadziejami
- 26/09/2014 13:07 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Premiera premiery
- 18/09/2014 10:21 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Propaganda aseksualna
- 16/09/2014 07:09 - Budyń z sokiem malinowym: Biały chłopiec wychowany wśród Czejenów
- 16/09/2014 07:06 - Okiem Borowczaka: Jubileusz polityki wartości
- 10/09/2014 15:26 - Okiem Borowczaka: Tallinn jak Londyn
- 04/09/2014 17:16 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Polish boy