Ostatnio miało miejsce w naszej polityce międzynarodowej niezbyt fortunne zdarzenie. Otóż pytany przez portal Onet.pl rzecznik prasowy ministerstwa spraw zagranicznych Łukasz Jasina stwierdził, że „my Polacy, wzięliśmy jako państwo polskie odpowiedzialność za zbrodnie dokonywane przez nasze państwo na Ukraińcach. Brakuje takiej odpowiedzialności ze strony Ukrainy, choć bardzo wiele rzeczy się zmieniło na lepsze”. Przypomniał również Kijowowi, iż kwestia wołyńska „jest bardzo ważną sprawą dla Polaków” i powinna zostać załatwiona „na szczeblu prezydentów”. Teraz przyszła kolej na odpowiedź Ukrainy. Wziął ją na siebie ambasador w RP Wasyl Zwarycz mówiąc: „wszelkie próby narzucenia prezydentowi Ukrainy lub Ukrainie tego, co powinniśmy zrobić w związku z naszą wspólną przeszłością, są niedopuszczalne i godne ubolewania. Pamiętamy o historii, jesteśmy gotowi do dialogu i wzajemnego zrozumienia, a jednocześnie apelujemy o szacunek i rozwagę w wypowiedziach, zwłaszcza w złożonej rzeczywistości ludobójczej rosyjskiej agresji w stosunku do narodu ukraińskiego”. Co ciekawe, wpis ten został usunięty ze strony ambasadora Zwarycza, który - jak sądzę - zrozumiał, szkoda, że zbyt późno, iż tego rodzaju uwagami nie przysłużył się sprawie ukraińskiej w Polsce.
Zacznijmy od siebie. Łukasz Jasina jako rzecznik nie powinien w swoich wypowiedziach pouczać szefa ukraińskiego państwa Wołodimira Zełeńskiego. Ten przywilej w dyplomacji zarezerwowany jest dla głów państwa ewentualnie dla szefa resortu spraw zagranicznych, który wypowiadałby się w jego imieniu bądź rządu RP. Na usprawiedliwienie Jasiny przemawia fakt, że został on spytany o to przez dziennikarza. Natomiast druga strona pozwoliła sobie na dużo grubszy nietakt. Jak wiadomo nikt tak nie pomaga Kijowowi jak Polska.
I mamy pełne prawo, a nawet moralny, patriotyczny obowiązek upominać się o prawdę, o zbrodni Wołyńskiej. Ukraińcy powinni zresztą sami z siebie zaproponować już dawno powołanie komisji historyków, a przede wszystkim wpuścić na swój teren ekipy, które by mogły prowadzić ekshumacje ofiar. To tak na teraz. Rozumiem, że kwestia przeprosin musi siłą rzeczy zostać przełożona na czasy po wojnie. Wiemy również, że działalność UPA postrzegana jest na Ukrainie, jako organizacji walczącej przede wszystkim z sowieckim najazdem. Stosunkowo mało Ukraińców zdaje sobie sprawę co działo się na Wołyniu w 1943 roku i później. Ale niemniej jednak co się stało, to się nie odstanie, a przedstawiciele państwa ukraińskiego muszą sobie z tego zdawać sprawę. To kwestia naszej, narodowej wrażliwości. Ale tak, czy inaczej sprawa będzie musiała zostać ostatecznie załatwiona, o ile Ukraińcom będzie zależeć dalej na dobrych stosunkach z zachodnim sąsiadem. Natomiast takie nieprzemyślane i powodowane emocjami wypowiedzi, jak ta ambasadora Zwarycza nie powinny mieć miejsca.
Andrzej Potocki
- 08/06/2023 11:32 - Posterunek Straszyn: Krótka refleksja po Marszu Tysiąclecia
- 03/06/2023 18:38 - Akapit wydawcy: Tusk a demokracja
- 03/06/2023 18:34 - 4 czerwca 1989 r. Wygrany plebiscyt przeciwko rządom monopartii i systemowi real-socu PRL
- 02/06/2023 16:08 - Czwarty czerwca po raz trzeci?
- 02/06/2023 10:17 - Marsz 4 czerwca - marsz złudzeń
- 25/05/2023 16:51 - Akapit wydawcy: 800 euro od Tuska?
- 24/05/2023 07:47 - Kosiniak-Kamysz czerpie z tradycji polskiej wsi, ale zamiast przypisania chłopa do ziemi, chce przypisać posłów do partii
- 21/05/2023 16:27 - Posterunek Straszyn: Stop brutalnej seksualizacji najmłodszych
- 18/05/2023 17:24 - Prymitywna prowokacja Tuska przed konwencja programową PiS?
- 14/05/2023 17:40 - Posterunek Straszyn: „Gdzie są czołgi z tamtych lat?”