Od 2015 roku, do tej pory defiladę na D’ień Pabiedy (Dzień Zwycięstwa) otwiera w Moskwie antyczny T-34 z czasów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (1941-1945). Za nim toczyły się nowoczesne konstrukcje w tym słynny T-14 Armata rzekomy szczyt myśli technologicznej kremlowskich naukowców. Teraz nie toczyło się nic. T-14 albo popsuły się na ukraińskim froncie, albo zostały zamienione w złom przez obsługujących Javeliny żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy. Według OSINTowca Olivera Alexandra, który po prostu policzył, co jeździło po Placu Czerwonym i wyszło mu, że jest tego czterokrotnie mniej, niż dwa lata temu. Całość przejechała w ciągu około pięciu minut. Wszystko. Parafrazując słynną piosenkę Marleny Dietrich: „Gdzie są czołgi z tamtych lat?”, pada odpowiedź: „Tam, gdzie w stepie hula wiatr”. Parady lotniczej też nie było.
Na to wszystko musiał patrzyć Putin w towarzystwie Bat’ki Traktorzysty - Łukaszenki oraz kilku przywódców azjatyckich i kaukaskich (generalnie państwa OUBZ, czyli rosyjskiej podróbki NATO), którzy za kilka dni zameldują się w Pekinie u nowego zwierzchnika, a teraz przyjechali się pożegnać. Byli też liderzy takich przodujących państw afrykańskich, jak Zimbabwe. Bo i co tu świętować? Na froncie nie najlepiej. Bachmut mimo rozkazów Cara nie wzięty do 9 Maja, a do tego na innych odcinkach zaczęły się ukraińskie kontrataki.
Jednej rzeczy w Moskwie nie zabrakło. Pogody i odświętnej mowy pana na Kremlu. Czego więc nowego dowiedzieliśmy się z tego tradycyjnego przemówienia Władimira P.? Otóż, że „po drugiej stronie są zachodnie elity globalistyczne", które „wciąż mówią o swojej ekskluzywności, rozgrywają ludźmi i podzielonymi społeczeństwami, prowokując krwawe konflikty i przewroty, siejąc nienawiść, rusofobię, agresywny nacjonalizm i niszcząc rodzinę, tradycyjne wartości, które czynią z człowieka człowieka. A wszystko po to, aby nadal dyktować, narzucać narodom ich wolę, ich prawa, zasady, a właściwie system grabieży, przemocy i represji". Głównym celem tych działań ma być "doprowadzenie do upadku i zniszczenia Rosji, wymazanie skutków II wojny światowej, ostateczne złamanie systemu globalnego bezpieczeństwa i prawa międzynarodowego oraz zduszenie wszelkich suwerennych ośrodków rozwoju".
Władimir P. nie zostawił po swoim przemówieniu cienia wątpliwości, że zamierza coś zmieniać w swojej polityce wobec Ukrainy. Jedyne, co się zmieniło, to sposób opisywania obecnych działań. Car nie mówi już lekceważąco o prowadzeniu „tylko specjalnej wojennej operacji", ale o prawdziwej wojnie („przeciwko naszej Ojczyźnie znowu rozpętała się prawdziwa wojna"). Chociaż to zrozumiał. Niewiele.
Na Krymie pojawił się ogromny napis – „PABIEDA” (Zwycięstwo”). Ktoś zamazał dwie pierwsze litery. Pozostała tylko „BIEDA”. I tak to wyglądało.
Andrzej Potocki
- 27/05/2023 17:43 - Posterunek Straszyn: Nieoczekiwany powrót zbrodni wołyńskiej
- 25/05/2023 16:51 - Akapit wydawcy: 800 euro od Tuska?
- 24/05/2023 07:47 - Kosiniak-Kamysz czerpie z tradycji polskiej wsi, ale zamiast przypisania chłopa do ziemi, chce przypisać posłów do partii
- 21/05/2023 16:27 - Posterunek Straszyn: Stop brutalnej seksualizacji najmłodszych
- 18/05/2023 17:24 - Prymitywna prowokacja Tuska przed konwencja programową PiS?
- 11/05/2023 08:49 - Jak Niemcy chcą pomóc w jesiennych wyborach, czyli miliony euro dla „niezależnych mediów”
- 09/05/2023 19:58 - Akapit wydawcy: Herr Scholz, zapraszamy do Potulic
- 08/05/2023 19:37 - Latarką w półmrok: Gołe ręce prezydenta Elbląga
- 08/05/2023 16:39 - Młoda „Solidarność”: próba uniesienia głowy
- 06/05/2023 20:27 - Posterunek Straszyn: Po co pozwalać na takie rzeczy?