W związku z wizytą prezydenta Francji Emmanuel’a Macrona na Kremlu chciałbym przypomnieć pewną rocznicę.
215 lat temu, 7-8 lutego, pod Pruską Iławą (niem. Preußisch Eylau, dzisiejszy Bagrationowsk w obwodzie kaliningradzkim w Rosji) w zawiei śnieżnej i przy kilkustopniowym mrozie odbyła się jedna z najkrwawszych bitew pomiędzy Wielką Armią (ok. 65 tys. żołnierzy i 200 dział) pod dowództwem Napoleona Bonaparte, a połączonymi armiami Rosji i Prus (ok. 82 tys. wojska plus 470 armat) pod dowództwem generała Levina von Bennigsena. Trwała wtedy tzw. Pierwsza Wojna Polska Napoleona w konsekwencji, której powstało Księstwo Warszawskie. Bitwa pod Pruską Iławą przeszła do historii jako nierozegrana masakra. Ale podczas niej miała miejsce jedna z największych szarż kawalerii w historii wojen. W śnieżnej zamieci Francuzi stracili orientację i zmienili kierunek marszu, przedefilowując przed szykami przeciwnika. Baterie rosyjskie dosłownie dziesiątkowały VII korpus marsz. Augereau (12 tys. ludzi). Dzieła zniszczenia dokonała szarża rosyjskiej kawalerii wdzierając się w centrum pozycji Wielkiej Armii. Bonaparte widząc, że wszystko się wali, podjechał do dowódcy swojej kawalerii marsz. Murata i powiedział z uśmiechem tak swobodnym, jak tego wymagała rozpaczliwość sytuacji: "Joachimie, nie pozwolisz chyba, by ci Azjaci zjedli nas żywcem?". „Wówczas pierwszy jeździec Francji – jak pisał Waldemar Łysiak w „Cesarskim pokerze”, - syn karczmarza w wyszukanym złotym kożuszku [...] i z pękami strusich piór u kapelusza, siedząc w siodle podesłanym zamiast czapraka lamparcią skórą i dyrygując laską o złotej gałce, poprowadził po lodzie największą szarżę kawaleryjską w dziejach świata”. 90 szwadronów (ponad 10 tys. jazdy) runęło na wroga. Uderzenie było tak potworne, jak uderzenie obuchem w głowę. Szarża ta została odtworzona pod muzykę Franciszka Schuberta w filmie „Colonel Chabert” przez polskich jeźdźców i kaskaderów. Linie rosyjskie pękły i zostały stratowane. Straty francuskie wyniosły 3 tys. żołnierzy zabitych i 7 tys. rannych. Rosjanie i Prusacy stracili ok. 7 tys. ludzi oraz 20 tys. rannych plus 4 tys. jeńców. Bitwa ta, nierozegrana, ("Quel massacre! Et sans resultat" – (Co za masakra! I bez żadnego rezultatu!) – miał powiedzieć marsz. Ney) choć Rosjanie z Prusakami wycofali się, była ostatnią w kampanii zimowej 1807 roku. Na rozstrzygnięcie "pierwszej wojny polskiej" i powstanie Księstwa Warszawskiego przyszło poczekać do wiosny i bitwy pod Frydlandem.
Dziś prez. Francji Emmanuel Macron, który lubi się wzorować na Napoleonie, zazdroszcząc mu jego sławy, prowadzi z Rosją politykę ugody. Ale panie prezydencie, nie ma pan szans dorównać swojemu idolowi. Bowiem, jak mawiają, Amerykanie: „No guts, no glory”, co w dowolnym tłumaczeniu oznacza „nie ma jaj, nie ma sławy”.
Andrzej Potocki
- 07/03/2022 17:53 - W imieniu własnym: Dzień Kobiet i... życie kobiet
- 03/03/2022 18:01 - Akapit wydawcy: Pierogi Tuska
- 26/02/2022 08:53 - Posterunek Straszyn: Szczyty absurdu
- 24/02/2022 18:52 - Akapit wydawcy: Tusk i Merkel - zauroczenie rurą
- 16/02/2022 19:53 - Posterunek Straszyn: „Slava Ukrajini - Dulkiewicz sława”
- 09/02/2022 22:18 - Akapit wydawcy: GPEC globalnie, Lotos lokalnie
- 05/02/2022 11:53 - W imieniu własnym: Od aktora, od autora - scena a życie
- 03/02/2022 17:58 - Posterunek Straszyn: Nie jesteśmy sami
- 01/02/2022 22:33 - Akapit wydawcy: Lewandowski jak Cieślik a Michniewicz jak Foryś?
- 27/01/2022 19:23 - We własnym imieniu: Kobiety petardy pierze drą…