Seria tajemniczych pożarów w Warszawie i w Bytomiu na Śląsku głęboko zaniepokoiła wielu Polaków. Trwa śledztwo i póki co nie ma dowodów na to, że była to skoordynowana akcja. Wiele mediów zadało pytanie, czy to Rosjanie nie stali za ostatnimi pożarami w Polsce? Takie akcje są typowe dla putinowskiej polityki wywoływania chaosu i paniki w sąsiednich krajach.
Załóżmy na chwilę na potrzeby tego felietonu, że Rosjanie mogli być odpowiedzialni przynajmniej za część z nich.
Oznaczałoby to że Rosjanie uznali, że Polska musi zapłacić bolesną cenę za bycie zapleczem logistycznym i surowcowej walczącej na śmierć i życie Ukrainy.
Dla Rosjan destabilizacja sąsiadów jest wartością samą w sobie. Każdy agresor stara się, by potencjalna ofiara wpierw weszła w stan rozedrgania, lęku i dezorientacji. W świecie zachodnim, który niemal wszystko opiera się na domniemaniu dobrej woli i wierze w kooperację - ten nihilistyczny i perfidny sposób myślenia nie mieści się w większości ludziom w głowie. W głowach rosyjskich przywódców owszem się mieści.
Estonia znajdująca się podobnie jak i Polska we frontowej strefie wschodniej flanki NATO poinformowała niedawno, że port lotniczy w mieście Tartu znajdujący się niedaleko rosyjskiej granicy zmuszony był do zaprzestania działania. Były to nieuniknione wobec trwałego stanu zakłócania łączności radiowej w tym rejonie, o który podejrzewana jest strona rosyjska. Gdańsk leży od granicy Obwodu Kaliningradzkiego nieco ponad sto kilometrów. Jeśli Rosjanom przyjdzie taka ochota są w stanie całkowicie sparaliżować komunikację lotniczą nad gdańskim Rembiechowem. Pytanie czy my jesteśmy psychicznie zdolni do wytrzymania takiej gry wymagającej mocnych nerwów.
W czasie niemieckich nalotów na Londyn na ulicach Londynu i innych brytyjskich miast, które atakowane były przez flotylle Junkersów i Dornierów rozlepiano plakaty: „Keep calm and carry on” (zachowuj spokój i działaj dalej). Tamte plakaty opatrzone były symbolem brytyjskiej korony której majestat zawsze skłaniał Brytyjczyków do cichej determinacji. Zdali wtedy egzamin.
Czy my tak samo bylibyśmy zdolni do takiej cichej determinacji w razie np. zamachów bombowych czy innych prowokacji ze strony wysłanników imperium Putina? Nie wiem, ale mam świadomość, że trzeba sobie takie pytania zawczasu. Bo cieszenie się spokojem i odwracanie wzroku od czarnych scenariuszy – to droga donikąd. Czy mielibyśmy spokojnie działać w razie prób sabotażu na szersza skalę? Lepiej zakładać najgorsze a potem z ulgą odetchnąć, że koniec końców nic takiego złego się nie stało.
Piotr Semka
- 03/06/2024 09:24 - Pamiętny dzień 4 czerwca...
- 25/05/2024 18:33 - Tysiąc idiotyzmów i nakrętki
- 25/05/2024 18:27 - Posterunek Straszyn: Poznamy po owocach
- 25/05/2024 18:21 - Nie dajmy się wpuścić w tę obrzydliwą do szpiku kości, hejterską zagrywkę
- 17/05/2024 16:51 - Akapit wydawcy: Rzym upadł - Tusk upadnie
- 17/05/2024 16:45 - Posterunek Straszyn: Kłamstwa premiera coraz bezczelniejsze
- 09/05/2024 17:46 - Akapit wydawcy: Donald, syn matki Anny
- 08/05/2024 17:44 - My z Artykułu 4 - czyli przedwyborczych refleksji kilka
- 08/05/2024 16:45 - Posterunek Straszyn: Kasta sędziowska bez żadnej kontroli
- 26/04/2024 16:58 - Gdański bigos: Gdynia czeka na prawdziwy dialog