Spośród czołowych polskich partii politycznych przez lata Prawo i Sprawiedliwość uchodziło za tę, która ma problem w budowaniu przyjaznych relacji z sąsiadami. Najpierw był słynny dziadek z Wehrmachtu wypomniany Donaldowi Tuskowi przez Jacka Kurskiego w czasie kampanii prezydenckiej 2005 roku, później określenie gazociągu Nord Stream mianem nowego paktu Ribbentrop – Mołotow przez ówczesnego ministra PiS Radosława Sikorskiego, nazwanie Ślązaków ukrytą opcją niemiecką przez Jarosława Kaczyńskiego, wreszcie liczne uwagi o Polsce jako kondominium rosyjsko – niemieckim.
Strategia poszukiwania wroga jest często skuteczna politycznie. Poczucie zagrożenia pozwala zmobilizować wyborców. Korzysta z tego teraz rządząca Platforma Obywatelska. Jej notowania wzrosły ostatnio właśnie dzięki napiętej sytuacji na Ukrainie, nie zaś dzięki jakimś sukcesom w polityce krajowej.
Okazuje się jednak, że i w samej PO są prominentni politycy podzielający antyniemieckie uprzedzenia. Wystarczyły dwie buteleczki wina, by Jacek Protasiewicz, wówczas jeszcze szef kampanii europarlamentarnej, szef delegacji polskiej we frakcji Europejskiej Partii Ludowej, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego i dolnośląski baron, dał upust swoim frustracjom związanym z Niemcami. Przypomniał im Hitlera, kazał podnosić ręce do góry i jechać do obozów koncentracyjnych. Nieufność posła, który wyrwał komuś wcześniej wózek na bagaże, wzbudził też fakt, że niemiecki urzędnik na lotnisku we Frankfurcie był dziwnie wystrzyżony. Porównywany do Jana Rokity Protasiewicz zaznaczył stanowczo, że jego sytuacja jest zupełnie inna. Bowiem to nie Niemcy jego bili, ale on bił Niemców…
Słynne słowa Jana Rokity z samolotu na lotnisku w Monachium: „Ratujcie mnie! Biją mnie Niemcy!” mogą, niestety, okazać się prorocze w kontekście przyszłości polskiej piłki nożnej. To właśnie z Niemcami rywalizować będzie nasza drużyna narodowa w walce o awans do Mistrzostw Europy we Francji w 2016 roku. Aktualną formę polskich piłkarzy sprawdzili niedawno Szkoci, inni grupowi rywale Polaków. Porażka 0:1 u siebie nie nastraja optymistycznie. Cóż, być może i polskim piłkarzom, i posłowi Protasiewiczowi trzeba odśpiewać ulubione zawołanie kibiców: „nic się nie stało”. Czy aby na pewno?
Jarosław Szczukowski
- 03/04/2014 18:04 - Okiem europosła: Ukraiński inny świat
- 02/04/2014 18:57 - Longin Pastusiak: Upomniałem się o zniesienie wiz amerykańskich dla Polaków
- 27/03/2014 18:47 - Budyń z sokiem malinowym: From Russia with Love
- 22/03/2014 10:41 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Mentalność Kalego
- 22/03/2014 10:30 - Longin Pastusiak: Wybieramy parlament europejski
- 10/03/2014 16:22 - Budyń z sokiem malinowym: Gdy kłopotów masz huk, do drzwi sąsiada zapukaj puk, puk
- 02/03/2014 14:46 - Prof. Stępniak: Parlament Europejski – od roli konsultanta do współdecydenta w Unii Europejskiej
- 25/02/2014 09:28 - Budyń z sokiem malinowym: Demokracja bez zbędnej ekstrawagancji
- 21/02/2014 19:39 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Ząb Donalda
- 19/02/2014 14:32 - Ukraina stoi w ogniu. Europa bezradna