Od wizyty prezydenta Joe Bidena w Polsce upłynęło już kilka dni. To w sam raz wystarczający upływ czasu by spojrzeć na nią z pewnej perspektywy. Jego przemówienie na Zamku Królewskim w Warszawie obfitowało w symbolikę. Przedstawiał on wizję świata i wojny na Ukrainie z punktu widzenia starcia dwóch cywilizacji. Choć w jego mowie nie było z pozoru zbyt wielu konkretów, to jednak pojawiła się jedna rzecz, która dla każdego obywatela naszego kraju powinna być cenna. Przemówienia prezydenta USA nie można wyrywać z kontekstu. A ten wyraźnie pokazuje, że na terenie Polski przebywa już ok. 5 tys. żołnierzy zza Oceanu z czego tuż przy ukraińskiej granicy stacjonują pododdziały dwóch elitarnych dywizji spadochronowych 82-iej „American Airborne” i 101-ej „Screaming Egles”. Obydwa związki taktyczne to spadochroniarze. Z dużym prawdopodobieństwem przygotowali tu logistykę pod lądowanie w razie czego całego korpusu (ok. 30 tys. wojska). Do tego 2 baterie „Patriot”, które mają chronić miejsca stacjonowania w razie ataku rakietowego ruskich. Wracając do przemówienia. Trudno po wysłuchaniu nie odnieść wrażenia, że Polska roku 1939 i dzisiejsza to dwie różne sytuacje militarno-geostrategiczne. Przed wrześniem nie mieliśmy na swoim terytorium ani jednego żołnierza z armii sojuszniczych nie wspominając o sprzęcie. Ale wracając do mowy. Jej retoryka była jasna i czytelna. Teraz sojusznicy nie chcą zostawiać nas samych. Pomijam retoryczny zwrot „nie oddamy nawet cala z terytorium NATO”. Ważna była sama końcówka mowy kiedy prezydent sam z siebie, widząc wcześniej na warszawskim stadionie uchodźców z Ukrainy w tym dwie kobiety z Mariupola, rzucił z wściekłością zdanie, które wcześniej nie znalazło się protokole: „Mój Boże, ten człowiek [Putin] nie może pozostać u władzy zawsze. Niech Bóg was błogosławi, niech Bóg broni naszej wolności, niech Bóg broni naszych żołnierzy”. Później co prawda Biały Dom próbował łagodzić te ostre sformułowanie, jednak Biden twardo stał przy swoim, mówiąc, że użył tych mocnych słów świadomie. To bardzo dobry znak. Okazało się, że wiek prezydenta Stanów Zjednoczonych, pozwalający pamiętać mu jego polityczną młodość z czasów Zimnej Wojny z ZSRR okazał się plusem w sytuacji konfrontacyjnej. Żarty się skończyły panie Putin. Ale także panowie Macron i Schulz. Koniec kolaboracji, walka aż do Zwycięstwa, a Polska ma się czuć bezpieczna.
Andrzej Potocki
- 19/04/2022 18:09 - W imieniu własnym: Środy pigułka "dzień po" czy "przed"
- 15/04/2022 15:15 - Posterunek Straszyn: Doigrali się
- 14/04/2022 16:53 - Akapit wydawcy: Zjełczałe jaja
- 13/04/2022 17:35 - I dymi mgłą katyński las…
- 09/04/2022 06:41 - Posterunek Straszyn: Świat potrzebuje drugiej Norymbergi
- 31/03/2022 10:49 - Akapit wydawcy: 131 lat
- 24/03/2022 19:04 - Akapit wydawcy: Obelisk pamięci - gdańskiej niepamięci
- 17/03/2022 20:09 - Akapit wydawcy: Stutthof - Katyń Pomorza
- 10/03/2022 17:52 - Latarką w półmrok: "Putinizacja" pomorska
- 07/03/2022 17:53 - W imieniu własnym: Dzień Kobiet i... życie kobiet