Od kilku miesięcy toczyła się dyskusja na temat uboju rytualnego. Przeciwnicy wydrukowali tysiące ulotek, w których nawoływali by politycy zakazali zabijania zwierząt tą metodą. Zapewne, podobnie jak ja, wszyscy parlamentarzyści byli bombardowani różnymi akcjami e-mailowymi. I stało się. Sejm, stosunkiem głosów 222 do 178, przegłosował zakaz uboju rytualnego.
Za ubojem głosowali posłowie PSL i część posłów PO, wśród których byłem ja. Głosowałem tak, bo nie chcę być gorszy, ani lepszy od Niemców, Francuzów, Słowaków czy Węgrów rządzonych przez ulubieńca Jarosława Kaczyńskiego – Viktora Orbána. W tych i wielu innych krajach ubój rytualny jest dozwolony, więc hodowcy zwierząt mogą tworzyć miejsca pracy i sami nieźle zarabiać. To także dramat zwykłych pracowników rzeźni i ubojni, którzy w wyniku zaostrzenia przepisów stracą miejsca pracy.
Jak wielka jest hipokryzja posłów PiS i SLD, którzy rządzili i nie zajęli się tym tematem, a ubój rytualny za ich rządów był dozwolony. Jeszcze więcej hipokryzji jest w klubie Janusza Palikota, którego posłowie składają projekty liberalizacji aborcji i legalizacji narkotyków. Co się takiego stało, że partie opozycyjne nagle stały się gorliwymi obrońcami praw zwierząt? Myślę, że powodem była wyłącznie chęć poróżnienia koalicji PO-PSL. Przecież w całej dyskusji nikt z tych pseudo obrońców nie składał wniosków, aby zakazać zabijania zwierząt podczas polowań, które ranne giną niekiedy w strasznych cierpieniach. A może zakazać modnych ostatnimi czasy wędkarskich połowów dorsza? Dorsz jest przecież rybą głębinową i wyciągnięty na powierzchnie ginie w straszliwych cierpieniach z powodu zmiany ciśnienia. Dlatego nikt z nas nie kupi tej ryby żywej. A co z wiejskim świniobiciem?
Jestem pełen zrozumienia dla polskich rolników, bo teraz wyhodowane przez nich zwierzęta pojadą na ubój rytualny do Niemiec, czy Francji. Tam zostaną miejsca pracy w ubojniach i pieniądze z przetworzonego mięsa. Wielu europejskich przedsiębiorców już zaciera rączki. Taki prezent od polskiego parlamentu mogli sobie jedynie wymarzyć. Bo bez względu na etyczny osąd tego typu uboju, nie zmienimy wieków tradycji i kulinarnych upodobań wyznawców Islamu i Judaizmu. Ilość mięsa halal i koszernego na arabskich i żydowskich stołach wcale się nie zmniejszy. Różnica będzie polegać na tym, że zostanie zakupione gdzie indziej.
A nam, jak mówi Leszek Miller razem z Adamem Hofmanem, pozostała duma z faktu, że jesteśmy z innego kręgu cywilizacji. Posłowie PO, którzy głosowali przeciw ubojowi rytualnemu pewnie należą do Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt i nie jadają mięsa, bo są wegetarianami.
Jerzy Borowczak
- 29/07/2013 21:10 - Okiem Borowczaka: Krzyżyk na drogę
- 26/07/2013 18:32 - Mój Wrzeszcz: Pocztowa sauna
- 24/07/2013 11:35 - Okiem Borowczaka: Generalskie zdrowie
- 17/07/2013 13:34 - Andrzej Prus: Wspomnienie o Andrzeju Czyżniewskim
- 17/07/2013 13:25 - Mój Wrzeszcz: Układanie i ściąganie, układanie i ściąganie
- 11/07/2013 16:13 - Latarką w półmrok: Elbląski dylemat SLD
- 10/07/2013 11:47 - Mój Wrzeszcz: Nasza rzeczywistość
- 08/07/2013 08:02 - Bo nic nad zdrowie
- 08/07/2013 07:59 - Okiem Borowczaka: Uczciwy człowiek z tabletu
- 03/07/2013 17:36 - Nad rzeką Elbląg: SLD w koalicji z PiS?!