Oj, nie tak to miało wyglądać. Wszyscy daliśmy się porwać wielkiej euro-euforii i uwierzyliśmy, że mamy reprezentację, która nawiąże do dokonań kadry Kazimierza Górskiego. Nie będę ukrywał, że ja również wierzyłem w sukces biało-czerwonych. I rzeczywiście był on na wyciągnięcie ręki. Niestety nasi chłopcy na własne życzenie przegrali życiową szansę. Teraz pozostaje nam jedynie analiza, gdzie popełniono błąd.
W całej Polsce rozległo się „Nic się nie stało! Polacy, nic się nie stało!”. Otóż stało się! I to stało się wiele dobrego. Dzięki Euro i naszym piłkarzom pokazaliśmy światu inną Polskę. Polskę radosną, uśmiechniętą, nie mającą kompleksów. Kiedy obserwowałem w Warszawie i we Wrocławiu tę rzeszę kibiców, aż mi serce rosło. To był prawdziwy pokaz patriotyzmu i potrzeba poczucia narodowej wspólnoty. To nie była polityczna szopka rodem spod Krakowskiego Przedmieścia, a szczera manifestacja polskości. Ciekawe, czy widział to Jarosław Kaczyński, który uważa, że jedynie on i jemu wierni mają w tym kraju monopol na patriotyzm? Na stadionach i w strefach kibiców nie było polityki. Nie było PiS-u, Platformy i SLD. Był patriotyzm i narodowa duma.
Szkoda tylko, że nasi piłkarze nie dorównali poziomem do naszych kibiców. Nie oszukujmy się – ponieśliśmy piłkarską klęskę. Nie udało nam się wyjść ze słabej grupy, w której wszystkie zespoły były w naszym zasięgu. Byliśmy pewni zwycięstwa ze słabo grającymi dotąd Czechami, ale boiskowa rzeczywistość okazała się brutalna. Szkoda. Turniej dla nas już się skończył, ale pamiętajmy o tym, że Euro trwa dopóki nie wyjadą stąd ostatni goście. Teraz przyjdzie nam emocjonować się grą innych.
Nie uważam jednak, że dla naszej reprezentacji ta impreza była stracona. Na pewno piłkarze mają poczucie zawodu i świadomość życiowej klęski. Nie wolno jednak dopuścić do tego, aby zniszczono to, co już udało nam się osiągnąć. Może nie ma tego zbyt wiele, ale kurs obrany przez Franciszka Smudę przy budowie zespołu był właściwy. Być może zabrakło trenerowi charyzmy, posłuchu, może umiejętności. Ale w kadrze objawiło się wielu młodych piłkarzy, którzy dają nam nadzieję, na budowę silnej drużyny może już za kilka lat. Nie wolno tego roztrwonić!
Rozliczenie po Euro na pewno nastąpi. Na pewno głowę pod topór położy Smuda. Mam nadzieję, że drugi w kolejce na piłkarski szafot będzie Grzegorz Lato. Ten turniej pokazał, że nasi kibice oczekują i zasługują na sukces. Nie da się go jednak osiągnąć z obecnym PZPN i aktualnym jego prezesem. Tylko, czy piłkarski beton sam wyciągnie takie wnioski? Wątpię. Oni są wiecznie z siebie zadowoleni i niezatapialni. Ale do czasu. Jestem pewien, że ostatnie minuty Polaków w Euro 2012 są początkiem końca ery Grzegorza Laty i jego totumfackich.
Jerzy Borowczak
- 09/07/2012 13:10 - Okiem Borowczaka: Piłka to nie wszystko
- 01/07/2012 19:17 - Okiem Borowczaka: To Polacy wygrali EURO 2012
- 30/06/2012 10:46 - Formela: IPN dla Nałęcza
- 24/06/2012 19:40 - Okiem Borowczak: Euro zysków, czy strat?
- 24/06/2012 19:36 - Albertowicz: To tylko piłka
- 17/06/2012 22:49 - Formela: Piłka w grze - noga w portfelu
- 16/06/2012 17:01 - Albertowicz: Wiele rzeczy mnie irytuje
- 11/06/2012 10:49 - Okiem Borowczaka: Czy leci z nami trener?
- 08/06/2012 07:36 - Formela: Piłka w grze
- 03/06/2012 20:17 - Okiem Borowczaka: Lechię w dobre ręce sprzedam