Wybór Donalda Tuska na prezydenta Europy ma skromne znaczenie także dla mieszkańców Gdańska. Należy przewidywać, że – pomimo rozpoczęcia się walk frakcyjnych wewnątrz PO - wyjazd Tuska do Brukseli powinien wzmocnić wyniki tej partii w wyborach samorządowych. Zwłaszcza w mateczniku, czyli Gdańsku właśnie.
Ponieważ mam przesłuchy (wódka z każdym smakuje jeśli dobrze zmrożona) na temat tego co dzieje się w otoczeniu głównych konkurentów Pawła Adamowicza – Jarosława Szczukowskiego, Waldemara Bartelika, Andrzeja Jaworskiego – mam zarazem pewne obawy co do dynamiki ich kampanii wyborczych. Z akcentem na obawy. Sam wieszczyłem w poprzednich felietonach o możliwej drugiej turze. Było to – posypuję głowę popiołem – chciejstwo. Dzisiaj skłaniam się do zimniejszego i realniejszego poglądu, że Adamowicz wygra w pierwszej turze. (O to, że mu prokuratura postawi jakiekolwiek zarzuty związane ze źle wypełnionym oświadczeniem podatkowym albo związane z przelewami pieniężnymi od rodziny – nikt się już chyba zakładał nie będzie. Nie postawi – to chyba oczywista oczywistość.).
Odpowiedź na pytanie portalu wybrzeże.24 o czym mogli rozmawiać prezydent Adamowicz z radną SLD Jolantą Banach wydaje się oczywista. O tym, co obojgu może przynieść korzyść. Co to mogłoby być? Np. start Jolanty Banach w wyborach samorządowych z drugiego miejsca z list PO do Rady Miasta Gdańska. Dla poobijanej politycznie Banach to jedyny ruch do skutecznego przodu i pewny mandat. Adamowicz wyjmuje tym ruchem część wyborców o proweniencji lewicowej. Ruch ten daje mu pewne odbicie polityczne do przodu także we własnym ugrupowaniu. Kto traci? To oczywista oczywistość, ale powiem: „SLD Lewica Razem” szansę na swój jedyny, ewentualny, potencjalny mandat do Rady Miasta Gdańska. Niezależnie kto tam się na jedynce znajdzie. Chyba, że gdańskie SLD pozyska na to miejsce Roberta Lewandowskiego, Agnieszkę Radwańską albo Marka Kondrata. Ostatecznie Chucka Norrisa.
A teraz puszczę wodzę utopijnej fantazji. Jeśli w Gdańsku jest silna potrzeba ponad podziałami – a podobno jest – odsunięcia Pawła Adamowicza od władzy, jeśli w drodze obecnych procedur wyborczych, dysponując mizernymi środkami finansowymi, słabością kadr (że użyję leninowskiego terminu) – jest to praktycznie niemożliwe, to co robić, jak żyć? Jak wygrać, jeśli wygrać nie można? Mam pomysł. Wszyscy powinni się z wyborów wycofać. Wszyscy jak jeden mąż. Kandydaci na prezydentów, kandydaci na radnych. Niech do wyborów stanie sam Paweł Adamowicz i jedna lista kandydatów na radnych – lista PO. To byłoby coś. Pokazanie, że w mateczniku Donalda Tuska na poziomie samorządowych z demokracją jest pewien problem. Jedyną zaś formą kampanii jaką powinna przeprowadzić opozycja Adamowicza, to wspólna kampania społeczna na rzecz ograniczenia kadencji w samorządach do dwóch. I wypunktowanie Adamowiczowi, co jednowładca powinien w Gdańsku naprawić, aby codziennym ludziom codziennie żyło się łatwiej. Poszłoby to w Polskę, poszłoby to w świat. To byłby pokaz obywatelskości. Macie chłopaki jajca, aby to zrobić?
Waldemar Kuchanny
- 16/09/2014 07:06 - Okiem Borowczaka: Jubileusz polityki wartości
- 10/09/2014 15:26 - Okiem Borowczaka: Tallinn jak Londyn
- 04/09/2014 17:16 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Polish boy
- 02/09/2014 17:34 - P. Gochniewski: ECS – hit czy kit?
- 01/09/2014 19:29 - Okiem Borowczaka: Człowiek Solidarności
- 29/08/2014 13:14 - Latarką w półmrok: "Gdańska" pyta kandydatów na Prezydenta Gdańska
- 28/08/2014 18:04 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Łuk Solidarności
- 25/08/2014 17:50 - Okiem Borowczaka: Rocznica
- 22/08/2014 18:56 - Sierpień’80 - czas nadziei, czas idei?
- 13/08/2014 09:39 - Okiem Borowczaka: 6 bilionów