W ostatnim tygodniu w debacie publicznej pojawił się pomysł wybudowania łuku triumfalnego w Warszawie na 2020 rok, tj. na stulecie zwycięstwa w bitwie warszawskiej zwanej cudem nad Wisłą w czasie wojny polsko – bolszewickiej. Przytacza się przykłady Łuku Triumfalnego w Paryżu przy Polach Elizejskich oraz podobnych budowli z innych stolic europejskich. Przeciwnicy tego pomysłu zwracają uwagę na koszty potencjalnego przedsięwzięcia oraz na przestarzałość pomysłu czczenia zwycięstw za pomocą monumentalnych budowli.
Swoisty łuk triumfalny powstał przecież właśnie w Gdańsku. Przy historycznej bramie Stoczni Gdańskiej stanęła rdzawa bryła Europejskiego Centrum Solidarności, którego uroczyste otwarcie nastąpi w ten weekend. Wielu gdańszczan razi estetyka budynku, jak również nakłady finansowe, które trzeba było ponieść na jego stworzenie. Uroda jest istotnie kwestią gustu, choć na przykład z wyglądem Centrum Pompidou w Paryżu też długo trzeba było się oswajać. Pytania budzi też użyteczność gdańskiego ECS i to, czy nie wystarczyłaby historyczna Sala BHP jako pomnik „Solidarności” i zapoczątkowanych tutaj europejskich przemian. Tego typu nowe symboliczne budowle często niosą ważne przesłania. Chociażby paryski Grande Arche ma upamiętniać nie zwycięstwa nad wrogiem, lecz czcić ludzkość i idee humanitarne, symbolizować postęp i zrównoważony rozwój.
Idea świętowania zwycięstw jest zjawiskiem pozytywnym. Konsoliduje społeczeństwo, budzi dumę, radość, wyzwala dobre emocje. W Polsce wciąż zbyt często mamy do czynienia z kultywowaniem martyrologicznej wersji historii. Czasem na styku potrzeby przeżywania zdarzeń z przeszłości i popkultury powstają dziwne zjawiska, dyskusyjne rekonstrukcje czy gadżety w stylu koszulek z rzekomymi śladami ran postrzałowych na sercu stworzonymi na użytek rocznicy powstania warszawskiego. Problemem jest próba zawłaszczania i upartyjniania historii. Póki co wirtualny jeszcze warszawski łuk ma bowiem w zamyśle części jego propagatorów symbolizować środkowy palec pokazany współczesnym bolszewikom, tj. Putinowi. Przy okazji ECS także Platforma Obywatelska i PiS spierają się o bycie bardziej wiernymi „Solidarności” i prawo odwoływania się do niej. Nieco z boku pozostał nawet sam związek zawodowy. A przecież solidarność jest piękną wartością, jednym z filarów Unii Europejskiej, pokoju i zgody. Tak rozumiana powinna łączyć, być dostępna dla wszystkich i dla każdego, niezależnie od poglądów politycznych.
Jarosław Szczukowski
- 04/09/2014 17:16 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Polish boy
- 02/09/2014 17:34 - P. Gochniewski: ECS – hit czy kit?
- 01/09/2014 19:29 - Okiem Borowczaka: Człowiek Solidarności
- 01/09/2014 07:12 - Budyń z sokiem malinowym: O dwóch takich co zostali prezydentami
- 29/08/2014 13:14 - Latarką w półmrok: "Gdańska" pyta kandydatów na Prezydenta Gdańska
- 25/08/2014 17:50 - Okiem Borowczaka: Rocznica
- 22/08/2014 18:56 - Sierpień’80 - czas nadziei, czas idei?
- 13/08/2014 09:39 - Okiem Borowczaka: 6 bilionów
- 08/08/2014 14:53 - Latarką w półmrok: Rogatki Tuska
- 06/08/2014 10:21 - Budyń z sokiem malinowym: Ciiiii! Tusk myśli przed zaśnięciem