Kolejne dwa szpitale - Miejski w Gdyni i zakaźny w Gdańsku mają być przekształcone w spółki prawa handlowego. Projekt taki forsuje wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń i rządząca niepodzielnie sejmikiem Platforma Obywatelska.
Przedłożone argumenty kompromitują zarząd województwa. Jeśli bowiem jego członkowie uznają, że tzw. komercjalizacja ma zapewnić przejrzysty nadzór właścicielski, efektywne zarządzanie i poprawić jakość usług medycznych, to podpisując takie uzasadnienie wicemarszałek Zych-Cisoń powinna jednocześnie złożyć swoją dymisję. W ten sposób bowiem jednoznacznie i własnoręcznie opisuje swoją nieudolność.
Szpital zakaźny, którego sytuacja finansowa jest skomplikowana, wchodzi na ścieżkę prywatyzacyjną, by zarząd województwa mógł skorzystać z dofinansowania na pokrycie strat w wysokości ok. 8 mln zł. Żeby taką kwotę uzyskać, rekomenduje się przeniesienie z majątku publicznego do spółki prawa handlowego działki o powierzchni ponad 6 hektarów i wartości szacunkowej 41 mln zł. Co oznacza, że za złotówkę długu wicemarszałek gotowa jest zapłacić 6 złotych! Czy to aby nie jest karalna niegospodarność?
Otwieranie drogi do prywatyzacji publicznych placówek służby zdrowia, to nie fanaberia obecnego zarządu, ale wybór ideologiczny jak kiedyś nacjonalizacja albo przewodnia rola partii. Dziś partia przewodnia celuje w dobro i bezpieczeństwo pacjenta wywłaszczając obywateli Pomorza z uprawnień zapisanych w Konstytucji RP, w szczególności w rozdziale II, który w art. 68 nakazuje władzom publicznym zapewnić obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.
Rolą spółek opisaną w kodeksie handlowym nie jest wypełnianie postanowień art. 68 tylko generowanie zysku. Spółki, które sobie nie radzą z tym zajęciem zgłaszają upadłość. W pierwszym półroczu tego roku do sądu w Gdańsku wpłynęło ponad 100 takich wniosków, w pierwszych tygodniach lipca już ponad 30! Spółka, wbrew temu co mętnie tłumaczy wicemarszałek, to nie jest wehikuł dostatku. Ginie pod ciężarem strat - co opisuje "Głos Słupski" na przykładzie zadłużonej spółki szpitalnej w Bytowie.
Szpital to nie fabryka, a zdrowie to nie towar na sprzedaż. Kategoria zysku i straty, którymi Hanna Zych-Cisoń posługuje się w opisie uchwał to rekwizyty z innej rekwizytorni, to raptem jeden z elementów społecznej kompozycji, a nie jej elementarna substancja. Zdrowa pani wicemarszałek nie będzie generowała strat w jakiejkolwiek spółce szpitalnej.
Marek Formela
- 06/08/2012 07:59 - Okiem Borowczaka: Koszmar olimpijski
- 04/08/2012 18:52 - Latarką w półmrok: Premier na gdańskim bruku
- 04/08/2012 18:48 - Albertowicz: Optymizm – cecha narodowa
- 03/08/2012 12:04 - Górski: Wakacje niech żyją wakacje!
- 30/07/2012 08:35 - Okiem Borowczaka: Dobry dzień dla pomorskich zabytków
- 23/07/2012 12:21 - Okiem Borowczaka: Zapomniał wół jak cielęciem był
- 16/07/2012 13:05 - Okiem Borowczaka: Gorące lato z in vitro
- 16/07/2012 13:02 - Formela: Obywatel we władzy władzy
- 09/07/2012 13:29 - Piłka w grze: Skopać Latę
- 09/07/2012 13:10 - Okiem Borowczaka: Piłka to nie wszystko