Podczas letniej przerwy, gdy piłkarze nie grali, o „kibolach” było cicho. Nie wspomniano o tym jak kibice Lechii, którzy wracali z Rygi, pomagali ofiarom wypadku samochodowego, ani o tym, że zatrzymano ich pod granicą litewską, a policja trzymała ich ponad godzinę bez podstaw, oczywiście. Nie mówi się zbyt głośno i teraz, choć „GW” pisała o zamieszkach w Białymstoku.
Na szczęście do żadnych zamieszek nie doszło, choć wydaje się, oglądając liczne filmy w Internecie, że policjanci bardzo chcieli do nich doprowadzić. W tym mieście nigdy nie tolerowano bandyckich wybryków, a kibice dobrze wiedzieli, że policja cackać się z nimi nie będzie. W sobotę, podczas meczu z Lechią, doszło jednak do dziwnego incydentu. Po tym, jak kibice wymienili się wzajemnymi „uprzejmościami”, na sektor fanów „Jagi” wkroczyła policja, by zatrzymać prowadzącego doping. Powód: wulgarne przyśpiewki. Oczywiście nigdy nie można popierać tego typu dopingu, a wręcz trzeba go ganić, ale wejście w tłum niekoniecznie pozytywnie nastawionych do władzy ludzi (bo kibice to ludzie, a nie bydło, jak niektórzy chcą), zakrawa o głupotę. W erze monitoringu głosowego i wizyjnego, można było tego delikwenta zatrzymać po meczu, bez jakiegokolwiek ryzyka. Dostałby mandat, przyjął go i byłoby po sprawie. Może jego koledzy nauczyliby się, że na stadionie nie warto bluzgać.
Kolejna sprawa związana z „kibolami”, to zatrzymanie Piotra S. „Starucha”. Kilkudziesięciu policjantów postanowiło zatrzymać go, gdyż podejrzany jest o rozbój. Oczywiście tego kwestionować nie można, ale miejsce i czas zatrzymania, podobnie jak na Podlasiu, zakrawa o kpinę. Lidera kibiców Legii zatrzymano, gdy razem z grupą fanów brał udział w obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego. Nie obyło się bez przepychanek policji z sporą grupą kibiców. A mogło. Jakoś w Bydgoszczy nie łapano ludzi dewastujących stadion na miejscu, czy „niezwłocznie”, tylko budzili ich o 6:00 antyterroryści. W obecności kamer, oczywiście.
Wśród osób ze środowisk kibicowskich panuje teraz przekonanie, że policja stara się ich sprowokować do jakiejś burdy, by Pan Premier mógł poprawić trochę słupki przed wyborami, pokazując twardą rękę.
Jeśli te opinie okażą się prawdą, to możemy mieć powtórkę z Londynu. Ludzie w Polsce są coraz bardziej niezadowoleni, a może to doprowadzić do poważnych ekscesów, a to już słupków nie poprawi.
Filip Albertowicz
- 06/09/2011 13:28 - Albertowicz: Jesteśmy w elicie
- 01/09/2011 10:58 - Górski: 1939-1989 – długa droga do wolności
- 31/08/2011 20:14 - Horała: Dzień radości i dumy, wstydu i złości
- 18/08/2011 17:15 - Albertowicz: O krok od Ligi Mistrzów
- 17/08/2011 10:13 - Wójtowicz - Podhorski: Junak z Westerplatte
- 04/08/2011 18:59 - Albertowicz: Potop
- 04/08/2011 18:57 - Górski: będziemy głosować, ale czy wybierać?
- 28/07/2011 14:21 - Albertowicz: Gęba nie cholewa
- 26/07/2011 18:44 - Henryk Piec: Kto słucha premiera?
- 20/07/2011 16:28 - Albertowicz: Zorganizujemy finał, bo PZPN obiecał!