Żyjemy w czasach, w których zalewa nas wszechobecna reklama. Widzimy ja w telewizji, Internecie, słyszymy z radia, ulice są pełne kolorowych, tandetnych banerów, plakatów, napisów.
Dla większości osób wypadająca ze skrzynek makulatura oznacza tylko bezużyteczne tony papieru i niepotrzebną wycinkę drzew. Natrętna reklama, którą dostaje niewłaściwy adresat, nikomu nie pomaga i zmarnowana jest podwójnie. Po pierwsze, nie zostanie obejrzana, przeczytana czy choć przekartkowana. Wzbudzi zrozumiałą irytację, nie pomoże też marce w budowaniu przyjaznego wizerunku firmy – wręcz odwrotnie. Po drugie, drzew w lesie jest coraz mniej, a przecież nadal mogłyby one rosnąć. Warto przypomnieć, że do wyprodukowania tony papieru potrzeba od 10 do 18 zdrowych drzew! Kolejny argument na „nie” jest bardziej praktyczny – wysypujące się ze skrzynki pocztowej ulotki stanowią doskonałą wskazówkę dla złodziei, że właściciela od dawna nie ma w domu. Nie wspominając już oczywiście o tym, że niechciane reklamy często trafiają na ziemię i zaśmiecają klatki schodowe czy osiedlowe podwórka.
Jest jeszcze jedna forma reklamy, która niszczy nasze otoczenie. Mocowane kartki za pomocą pinezek, gwoździków czy taśm klejących uszkadzają drzwi i elewacje naszych domów. Na ilu rynnach, skrzynkach elektrycznych lub gazowych wiele warstw naklejek wzbudza nasze negatywne reakcje.
Bezmyślność osób umieszczających reklamy często graniczy z wandalizmem. Walczymy z malowaniem graffiti na naszych murach, czym różni się przyklejenie kartki z niechcianą reklamą. Świeżo wyremontowane elewacje i klatki schodowe stają się miejscem umieszczania reklam. Próba ich usunięcia często kończy się uszkodzeniem ściany. W nowych lub wyremontowanych, sporym nakładem finansowym lokatorów, drzwiach zostają ślady po pinezkach.
Nie musimy się godzić na taki rodzaj niszczenia naszego mienia. Teoria mówi, że mamy pełne prawo do tego, by takich reklam nie dostawać. W Kodeksie Wykroczeń [Art. 63a. (85) § 1.] znajduje się odpowiedni przypis: „Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze, ograniczenia wolności albo grzywny”. Tyle mówią przepisy. W praktyce powinniśmy takie fakty zgłaszać Straży Miejskiej i domagać się karania przejawów głupoty. Co więcej można domagać się naprawienia powstałej szkody. Remonty elewacji są bardzo kosztowne. Jeśli zlecający umieszczanie w taki sposób reklam zaczną ponosić odpowiedzialność, to może kolejni nie będą już w niekontrolowanym szale umieszczać swych wypocin byle gdzie.
W większości klatek schodowych, lub przed nimi, mieszkańcy umieścili specjalne pojemniki na reklamy. Trafiają do nich gazetki reklamowe sieci sklepów i reklamy bardziej cywilizowanych firm. Cóż z tego skoro „spryciarze” obok umieszczają swe, wątpliwej jakości, ogłoszenia.
Na zdjęciu przedstawiłem wstrętne ogłoszenie, które za pomocą samoprzylepnych karteczek umieszczono na niedawno wymalowanej ścianie. Jak widać nie była to pierwsza taka reklama. Zniszczona warstwa farby mówi sama za siebie. Może zamiast oferować drzwi firma zacznie świadczyć usługi remontowe i będzie naprawiała wyrządzone przez siebie szkody.
Krzysztof Andruszkiewicz
- 20/10/2013 12:50 - Okiem Borowczaka: Felieton zawiera lokowanie produktu
- 19/10/2013 18:27 - Mój Wrzeszcz: Są takie magiczne miejsca
- 14/10/2013 17:40 - Okiem Borowczaka: Gliński na technicznego trenera kadry!
- 14/10/2013 17:38 - Mój Wrzeszcz: Jesienne media
- 06/10/2013 11:30 - Okiem Borowczaka: Granice hipokryzji
- 30/09/2013 07:08 - Okiem Borowczaka: Gdy umysł śpi budzą się demony
- 24/09/2013 08:00 - Okiem Borowczaka: Wałęsa – Człowiek z nadziei
- 21/09/2013 20:23 - Humor, jako broń polityczna
- 19/09/2013 10:24 - Mój Wrzeszcz: Czarno jak… przy stadionie
- 17/09/2013 17:52 - Okiem Borowczaka: Rozwaga i Solidarność