PGE Arena, stadion, duma Gdańska. Pamiętamy wszelkie perturbacje z jego planowaniem i późniejszą budową. W końcu udało się dokonać odbioru obiektu i można było przeprowadzić zaplanowane mecze w ramach mistrzostw Euro 2012.
Ile było zachwytu. Jaki piękny mamy stadion, najpiękniejszy w Polsce, może nawet w Europie. Jaką jest wizytówką naszego miasta. Faktycznie jest. Jest znany i w kraju i za granicami. Niestety nie jest to do końca świecąca gwiazda na mapie Gdańska.
Tak się złożyło, że do Gdańska, do gimnazjum nr 26 przy Traugutta we Wrzeszczu przyjechała, w ramach wymiany i programu Comenius, młodzież z Włoch, Węgier, Hiszpanii i Niemiec. Niektórzy z nich słyszeli o Euro 2012, o meczach na naszym stadionie, o występach ich ulubionych piłkarzy. Nic więc dziwnego, że niektórzy z nich chcieli nasz gdański stadion zobaczyć choć z zewnątrz.
Tak się złożyło, że jeden z uczestników programu Comenius, sympatyczny młody człowiek z Niemiec, trafił pod opiekę koleżeńską do mego syna. Oprócz programu zaplanowanego przez organizatorów wymiany, młodzież miała czas wolny. Zwiedzaliśmy różne ciekawe miejsca w Trójmieście, gość był zadowolony. Jest jednak kibicem i chciał zobaczyć stadion. Po wszystkich zajęciach, zjedzeniu posiłku postanowiliśmy wybrać się pod stadion, żeby chociaż z zewnątrz zobaczyć jego urodę. Niestety o tej porze roku wcześnie robi się ciemno. Pomyśleliśmy z synem, że to dobrze, bowiem stadion na zdjęciach robionych po zmroku wygląda wspaniale. Jego bursztynowa poświata powinna olśnić naszego gościa.
Pojechaliśmy pod stadion. Jedynym świecącym elementem był napis PGE Arena. Świecący białym, jarzeniowym światłem. Cała reszta to ciemność. Rozumiem, że podczas imprez organizowanych na stadionie wewnętrzne lampy oświetlają jego elewację dając bursztynową łunę. Ale w pozostałym czasie nie ma nawet jednego halogena tworzącego jakąkolwiek iluminację, nic, czarno. Wielka masa czerni pośród parkingu.
Jedynym świetlnym elementem widocznym w okolicy jest podświetlony wiadukt, który zmienia barwę i robi to niezłe wrażenie. Stadion jest ciemny. Oczywiście następnego dnia pojechaliśmy tam raz jeszcze. Tym razem przed zmierzchem i nasz gość mógł wreszcie zobaczyć gdańską wizytówkę.
Czy postawienie wokół stadionu kilku lamp oświetlających po zmroku jego bryłę to wielki problem? Takie małe niedoróbki psują wizerunek naszego miasta. Z jednej strony ponosimy ogromne nakłady na realizację projektów, chwalimy się nimi przed całym światem, a później nie potrafimy zadbać o ich wizerunek i drobne szczegóły, które psują cały obraz przedsięwzięcia.
Nie zamieszczam dzisiaj zdjęcia stadionu po zmroku bo nic na nim nie widać. Obrazki z oświetlonym obiektem można znaleźć w Internecie, to musi nam póki co wystarczyć, aby cieszyć się widokiem bursztynowego stadionu.
Krzysztof Andruszkiewicz
- 06/10/2013 11:30 - Okiem Borowczaka: Granice hipokryzji
- 03/10/2013 21:12 - Mój Wrzeszcz: Niechciane reklamy
- 30/09/2013 07:08 - Okiem Borowczaka: Gdy umysł śpi budzą się demony
- 24/09/2013 08:00 - Okiem Borowczaka: Wałęsa – Człowiek z nadziei
- 21/09/2013 20:23 - Humor, jako broń polityczna
- 17/09/2013 17:52 - Okiem Borowczaka: Rozwaga i Solidarność
- 12/09/2013 18:38 - Mój Wrzeszcz: Gdy bezmyślność idzie w parze z głupotą
- 09/09/2013 20:59 - Okiem Borowczaka: Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!!!
- 06/09/2013 17:37 - Mój Wrzeszcz: Wrzeszcz w budowie
- 03/09/2013 13:46 - Okiem Borowczaka: Piotr Duda wystrychnął Jarka na dudka