W polskim życiu politycznym obecnie obserwujemy dużo agresji i dużo kłótni. Za mało mamy humoru politycznego. A humor może być potężną bronią polityczną, jeżeli polityk wie jak się nim posługiwać. Humor ułatwia zdobycie i utrzymanie władzy, a często reelekcję. Szczególną popularnością zawsze cieszą się zwłaszcza ci politycy, których stać na autoironię. Amerykańscy prezydenci często są znani nie tylko za sprawą rzeczywistych dokonań, ale także z powodu dowcipnych powiedzonek.
Prezydenci Stanów Zjednoczonych wykorzystywali humor, aby z jednej strony pozyskać sympatie wyborców, z drugiej zaś bronić się przed atakami oponentów zbić ich argumentację i osłabić ich notowania. Wśród czterdziestu trzech osób, które zasiadały dotąd w fotelu prezydenckim, byli prawdziwi mistrzowie humoru, np. Abraham Lincoln, Woodrow Wilson, Alvin Coolidge, Franklin Delano Roosevelt, John F. Kennedy czy Ronald Reagan. A obok nich tacy, którzy niechętnie sięgali po żart czy anegdotę: należeli do nich m.in. Miliard Fillmore, Rutherford Hades, Dwight D. Eisenhower czy Richard M. Nixon.
Najczęściej lubimy śmiać się z innych, chociaż największym uznaniem cieszy się ludzie, którzy potrafią śmiać się z siebie. Fakt, że stroją sobie żarty z własnej osoby, nie tylko nie deprecjonuje ich w oczach innych, ale wprost przeciwnie, przysparza im popularności i wzbudza szacunek. Dotyczy to zwłaszcza polityków.
Humor potrafi być zaraźliwy. Spontaniczny, głośny śmiech udziela się innym bardziej niż kaszel czy katar. Śmiech zbliża ludzi do siebie i wywołuje poczucie wspólnoty. Humor potrafi integrować ludzi. Powoduje, że ludzie mają inne spojrzenie na świat, bardziej pozytywne, optymistyczne, twórcze i bardziej radosne.
Od najdawniejszych czasów politycy posługiwali się humorem, jako bronią polityczną Ośmieszanie przeciwnika często zapewniało zwycięstwo, a dowcipne odparowanie zarzutów neutralizuje krytykę, przysparza zwolenników. Frederic W. H. Myers, jeden z pionierów badań nad psychologią humoru pisał w 1903 roku: „Dowcipne wyjaśnienia równoważą tragedie życiowe… i umożliwiają zwycięstwa wielkim ideom. Prezydenci Stanów Zjednoczonych często uciekali się do humoru w walce o fotel prezydencki i w forsowaniu swych programów politycznych”.
„Duże poczucie humory - mówi Meena Bose, historyk prezydentury amerykańskiej z Uniwersytetu Hofstra - niekoniecznie jest gwarantem dobrej reputacji prezydenta, ale na pewno przyczynia się o jej poprawienia. Stwarza, bowiem uczucie komfortu i wrażenie, że prezydent nie jest przytłoczony ciężarem swych obowiązków”.
Amerykanie jako ludzie pragmatyczni uważają, że zrelaksowany i wypoczęty prezydent jest mniej skłonny do podejmowania błędnych decyzji, dlatego w budżecie Białego Domu przewidziane są wydatki na rozrywki dla prezydenta.
Humor polityczny nie jest w pełni skuteczny, jeżeli polega na ośmieszaniu oponenta. Najskuteczniejsi byli ci politycy, którzy potrafili żartować również z siebie. Najlepszym przykładem są Abraham Lincoln i Ronald Reagan. Obaj świetnie posługiwali się autoironią.
Mark Katz, który pisał humorystyczne teksty, dla Billa Clintona i Ala Gore’a, powiedział, że „humor jest wielkim, nie pełni wykorzystywanym strategicznym narzędziem. Posługując się humorem, można powiedzieć pewne rzeczy, których normalnie nie dałoby się wyrazić”.
Humor może być równie skuteczny w czasach współczesnych - w systemach demokratycznych, w których toczy się rywalizacja wyborcza; w dyktaturach, które ośmiesza; podczas kryzysów gospodarczych, niepokojów społecznych i konfliktów wewnętrznych i międzynarodowych.
Znakomity i dowcipny felietonista amerykański Art. Buchwald powiedział: „Dzień, w którym ludzie przestają się śmiać, oznacza początek problemu”, ponieważ humor rozładowuje napięcia.
Doświadczenie prezydentów amerykańskich wykazuje, że poczucie humoru nie jest absolutnie niezbędne, by zasiąść w fotelu w Białym Domu. W końcu wielu prezydentów ponuraków zwycięsko wychodziło z rywalizacji wyborczej.
Na koniec dwa przykłady, w jaki sposób Abraham Lincoln posługiwał się humorem politycznym.
W czasie sławnych siedmiu debat Lincolna ze Stephenem A. Douglasem jesienią 1858 roku, kiedy rywalizowali o stanowisko senatora ze stanu Illinois, Douglas przypomniał, że jego przeciwnik sprzedawał w swoim sklepie whisky. Lincoln odpowiedział, że to prawda i dodał: „Pamiętam również, że w owym czasie pan Duglas był jednym z moich najlepszych klientów. Wiele razy staliśmy po przeciwnych stronach lady. Obecnie różnica między nami polega na tym, że ja opuściłem swoją stronę lady, stronę sprzedawcy, a pan Douglas nadal mocno trzyma się swej strony, strony konsumenta”.
W czasie innej debaty na wspólnym wiecu wyborczym Stephen A. Douglas zarzucił Lincolnowi, że jest politykiem dwulicowym i politykiem o dwóch twarzach.
Lincoln na to odpowiedział: „Szanowni wyborcy popatrzcie na moją brzydką twarz. Gdybym miał drugą twarz to nosiłbym tę, którą posiadam”.
Longin Pastusiak
- 14/10/2013 17:38 - Mój Wrzeszcz: Jesienne media
- 06/10/2013 11:30 - Okiem Borowczaka: Granice hipokryzji
- 03/10/2013 21:12 - Mój Wrzeszcz: Niechciane reklamy
- 30/09/2013 07:08 - Okiem Borowczaka: Gdy umysł śpi budzą się demony
- 24/09/2013 08:00 - Okiem Borowczaka: Wałęsa – Człowiek z nadziei
- 19/09/2013 10:24 - Mój Wrzeszcz: Czarno jak… przy stadionie
- 17/09/2013 17:52 - Okiem Borowczaka: Rozwaga i Solidarność
- 12/09/2013 18:38 - Mój Wrzeszcz: Gdy bezmyślność idzie w parze z głupotą
- 09/09/2013 20:59 - Okiem Borowczaka: Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!!!
- 06/09/2013 17:37 - Mój Wrzeszcz: Wrzeszcz w budowie