Liżąc rany po katastrofie z "La manią" Ogórek, SLD jak zbity pies łasi się do każdego, kto pogłaszcze, przytuli, wrzuci jakieś resztki do miski ustawionej przed progiem siedziby lewicowego jaśniepaństwa.
Ze strachu o miskę własną, część kupiecko nastrojonych funkcjonariuszy partii, opłacanych przez nią ze składek członków i subwencji, łazi po mieście i skamle o łaskę do nowej lewicowej arystokracji. Tworzyć ją nagle mają: Ryszard Kalisz, jedyny lokator domu wszystkich, Barbara Nowacka, prawa żeńska ręka Palikota, polityka o tysiącu twarzach, którego poseł dostał 8 głosów w wyborach do rady dzielnicy w Gdańsku, wicemarszałek Wanda Nowicka, która nie ma gdzie i z kim pójść, a także Napieralski, który popiera Rozenka i Rozenek, który przestał popierać Palikota. W tle eksprezydent, który dorabia sobie doradzając lokalnym satrapiom i wybranym oligarchom, który spieprzył wszystko za co wziął się po 2005 roku, dwaj sfrustorwani senatorzy, z których jeden rozbił partię, a drugi naraził ją na wielomilonowe wydatki i uciekł z pola wyborczego do puszczy, skąd głosi geopolityczne brednie w sprawie Ukrainy.
Po drugiej stronie jest partia, która dwukrotnie z powodzeniem prowadziła polskie sprawy, stawiając czoła wyzwaniom historycznym, ustrojowym i gospodarczym. Tym co naruszyło społeczny i polityczny kapitał SLD, było nie tylko schlebianie neoliberalnym modom, co dla lewicy jest toksyczne, ale także archaiczna wewnętrzna struktura, która inspiruje członków partii do nieustannego zżerania się, wyżywania się w wewnętrznych rzeźniach. Gnijąc we własnym smrodzie przestaje się czuć odchody wydzielane przez rządzącą koalicję PO-PSL. Smród ten lepiej i szybciej rozpoznał PiS używając lewicowego dezodorantu do opanowania sytuacji. Robi to skutecznie, a też z pewną atrakcyjnością formalną. Nie tai też relacji z NSZZ "S", co nie czyni socjaldemokratycznego powabu PiS-u mniej wiarygodnym. Energia, z jaką idzie po władze może rychło zamienić się w pychę władzy. Z doświadczeń Krzaklewskiego, Millera i Tuska wiadomo, że rozlewu jej po różnych zakamarkach nie uda się powstrzymać.
Te okoliczności mogą przywrócić atrakcyjność nowoczesnej, laickiej socjaldemokracji, której idee SLD powinno odważnie głosić teraz na rachunek własny jako zadatek na pożytek wspólny. SLD dziś dość biedny i wymizerowany, przekraczając próg 5 proc. może doczekać dużo lepszych czasów niż to dziś się zdaje. Zmiany, które jesienią już zapowiedziano, nowe kierownictwo zastać mogą w okolicznościach zewnętrznych bardziej dla SLD płodnych. Klimat ten zdają się wyczuwać ci, którzy pieszczeni przez wybrane media ponad swój polityczny rozmiar, dręczą SLD swoimi prywatnymi marzeniami o życiu na koszt SLD w politycznym dobrostanie.
SLD stać na samodzielność i rewitalizację. Pokazuje to dorobek klubu parlamentarnego ujawniony podczas epizodu Wenderlicha. Nie warto gasić ducha, warto zapraszać tych, którzy chcą iść jesienią razem z SLD i OPZZ. Fundamentem siły partii lewicowej jest bowiem niekoniunkturalny sojusz z lewicowym związkiem zawodowym, a nie mezalians z jakąś arystokracją lewicowego ducha.
Tułający się po SLD duch kupieckiego koniunkturalizmu, pachnie postpezetperowskim pragmatyzmem mało dziś przydatnym publicznie. Jakkolwiek byłoby to dziwne, to konsekwencja, z jaka Kaczyński tkwił przez lata na swoich pozycjach uczyniła wreszcie mu szansę.
Marek Formela
- 18/08/2015 08:42 - Niedokończona rewolucja sprzed 35 lat
- 18/08/2015 08:41 - Okiem Borowczaka: Sierpień
- 30/07/2015 17:47 - Latarką w półmrok: Ordery na stragany
- 26/07/2015 11:55 - Górski: Rak to nie towar a szpital nie kram
- 23/07/2015 18:16 - Akapit wydawcy: Kolonia Gdańsk
- 14/07/2015 11:04 - Fakty i Pogłoski (11)
- 26/06/2015 20:33 - Okiem Borowczaka: „Klęska urodzaju” (część 2)
- 26/06/2015 20:29 - Fakty i Pogłoski (10)
- 26/06/2015 20:27 - Okiem Borowczaka: „Klęska urodzaju” (część 1)
- 02/06/2015 20:31 - Latarka w półmrok: Nóż Petru