Latarką w półmrok: Kto kłamie w Radiu Gdańsk?

"Jeżeli nie staniemy w obronie wolnych, niezależnych mediów, nie będziemy walczyć z dezinformacją i szczuciem jednych na drugich, jeżeli nie będziemy wspierać odpornego na manipulacje i krytycznego społeczeństwa obywatelskiego działającego w różnych formach(...) utracimy możliwość dokonywania wolnych, demokratycznych wyborów".

Nie wypada do tego dopuścić, skoro przed mikrofonem Radia Gdańsk usiadła liderka lokalnej demokracji, Aleksandra Dulkiewicz.

"Każdy i każda z nas opłaca te bezwstydne kłamstwa".

Zgodne z prawem, ale czy odpowiadające przesłankom dojrzałej demokracji jest obsadzanie najbliższych współpracowników w licznych radach nadzorczych. Kuratela nad majątkiem gminnym, która i tak należy do obwieszczonych publicznie obowiązków "wysokich urzędników" przysparza im nadzwyczajne dochody o niebagatelnej w stosunku do etatu urzędowego wysokości. Lęk przed ich utratą polepsza lojalność wobec dobroczyńcy i demontuje mechanizm demokratyczny.

To nie są wynagrodzenia, to dodatkowe "diety", bałamuci słuchaczy Radia Gdańsk wyczerpująco wyedukowana na wydziale prawa UG prezydent miasta.

Nie wie co mówi, czy nie wie co czyni?

Jako udziałowiec spółek komunalnych podejmuje mgr Dulkiewicz uchwały o wynagrodzeniach a nie o dietach członków rad nadzorczych firm gminnych. Zgodnie z art. 21 ustawy o podatku dochodowym, potwierdzonym orzecznictwem sądowym, wynagrodzenia członków władz spółek nie mogą być utożsamiane z czynnościami związanymi z pełnieniem obowiązków społecznych lub obywatelskich. Dieta bowiem, wolna w ujęciu podatkowym, rekompensuje poniesione wydatki, czyli koszty związane w wykonywaniem funkcji społecznych. Dietę otrzymywała na przykład radna Dulkiewicz, ale radna Dulkiewicz już osobno wykazywała wynagrodzenie uzyskiwane z pracy w radach nadzorczych. Partnerka polityczna Dulkiewicz, Magdalena Czarzyńska-Jachim z władz Sopotu, wykazuje samodzielnie, co podpowiadam z życzliwości, dietę z rady programowej Radia Gdańsk i wynagrodzenie z pracy w radzie nadzorczej sopockiej "Aquy".

W Gdańsku rekordziści z urzędu, jeśli odwołać się do intelektualnego fałszu prezydent Dulkiewicz, potrafią za pracę w radach nadzorczych pobrać od ponad 100 do 200 tys. zł "diety". Czyli świadczenia socjalnego?

Gościna gościni w radiu skomplikowała też auto-zagadkę A. Dulkiewicz. Jeżdżenie i parkowanie fiatem 500 koloru białego, którego się nie posiada jest nader skomplikowane. Bo zdaniem urzędników miejskich, którego prezydent nie zna, choć jej wprost prywatnie dotyczy, auto jest jej własnością, ale, co dziwne, własność ta nie jest odnotowana w jej oświadczeniu majątkowym.

Nie jest to dziwne, wyjaśnia publiczności prezydent miasta, bo fiat jest objęty długoterminową umową najmu, a punkt IX oświadczenia majątkowego nakazuje wpisywać wężykiem to "co się posiada na własność".

Wspierając budowę społeczeństwa "odpornego na manipulację" uzupełniam wywód A. Dulkiewicz. Otóż po punkcie IX jest punkt X obejmujący z kolei zobowiązania finansowe. Zgodnie z instrukcja ujawnia się pod tym numerem pożyczki i zobowiązania cywilnoprawne. Podaje się nazwy kas zapomogowych, banków, firm leasingowych i rozmaitych instytucji oszczędnościowo-kredytowych, a także kwotę zobowiązania jeśli jego suma przewyższa 10 tys. złotych. Być może jeżdżąc od trzech lat nowym fiatem 500 prezydent Gdańska wynajęła go za bezcen i wstydzi się powiedzieć gdańskim podatnikom, że jest tak biegła w finansach...

Łatwiej powiedzieć, że media publiczne kłamią.

Może to nie "PiS niszczy media"?

Marek Formela

PS. Latarką w półmrok wędrówka po oświetlonych przeszłych cytatach z uniesień ulicznych Magdaleny Adamowicz i M. Czarzyńskiej-Jachim.