Akapit wydawcy: Smak sopockiej staranności

Tylko spekulacja.

Co powinien dziennikarz, żeby "należyta staranność" była należyta?

Sędzia Urszula Malak, z powiatowego sądu w Sopocie, wytknęła Pawłowi Lisickiemu i Piotrowi Kubiakowi, że ich tekst o prezydencie Sopotu na łamach "Rzeczpospolitej" nie był "należycie staranny".

Czy to jednak oznacza, że był niestaranny? Co to ma właściwie w tym przypadku oznaczać? Że prezydent gaworząc był staranny, a żurnaliści przeciwnie?

Że mając nagranie rozmowy Sławomira Julke z prezydentem Jackiem Karnowskim  zlecają jego badanie ABW, CBA, policji? I czekają rok albo dwa na ekspertyzy?Czy to jest ideał należytej staranności obmyślany w głowie pani Malak?

Jak obywatel prosty ma zrozumieć, że z tekstu, który, zdaniem sędzi Malak, nie był należycie staranny, inne organy państwa badając działalność Jacka Karnowskiego dopatrzyły się poświadczenia nieprawdy a sąd, bez sędzi Malak, zaordynował prezydentowi, trzeba trafu, też 5 tys. zł ale do wpłaty!!!

Czy przypadkiem dla dobra demokracji, w tym demokracji sopockiej, niestaranność redaktorów Lisickiego i Kubiaka, nie była orzeźwiająca?
I jeszcze: czym jest staranność sędziów, których werdykty uchylają inni sędziowie? Jak rozumieć staranność b. prezesa Sądu Okręgowego, Wojciecha Andruszkiewicza, który władzom UG podpowiadał, że dzieci jego podwładnych mogą lepiej studiować prawo niż inne dzieci, których rodzice nie sądzą tylko na przykład sprzątają - co starannie/niestarannie opisał red. Wójcik.

Na łamach "GG" opisaliśmy też starannie, nie wiem czy należycie, że Jacek Karnowski sam się wydelegował do rady nadzorczej spółki Atom Trefl, której gmina przekazała 350 tys. zł, a prezydent dostał godziwe za nadzór wynagrodzenie, w sumie 12 proc. tej kwoty.

Na koniec: orzecznictwo europejskie w sprawie wrażliwości osobistej polityków staje po stronie dóbr demokratycznych czyli po stronie red. Lisickiego i Kubiaka.

Normy staranności stanowione w Sopocie mają smak lokalny.

Marek Formela