Akapit wydawcy: Cena... pomyłki czy fałszu intelektualnego?

We wtorek orędzie monarchy. Piękne plany. Może prezydentura do emerytury, może Bruksela za 30 tys. zł miesięcznie, może sejm dla relaksu, albo chociaż sejmik. Wszędzie, byle za państwowe.

W środę Bruksela. Służbowo. Za 1000 euro diety, bez podatku, samolot w klasie biznes. To rocznie daje kilka tysięcy euro, których też nie ma w oświadczeniu majątkowym. Życie w Europie kosztuje.

W czwartek czas na sąd okręgowy. Apelacja prok. Baczyńskiego gorsza niż wypracowanie aplikanta. Mec. Jerzy Glanc skoro był tak dosłowny, to przecież nie mógł być zdenerwowany.

Sędzia Małgorzata Westfal Kowalska też nie była. Człowieka walczącego o demokrację i praworządność spakowała na ławę oskarżonych. Bo nie sprawdzono szczebel niżej, czy obwinionym nie kierowały inne motywy niż tylko pomyłka?Nie rozważono też rozmiaru rozbieżności, nie uwzględniono proporcji majątku nieujawnionego do ujawnionego. Co przy osobistych właściwościach prezydenta pobudza dociekliwość sądu.

Ukrywając mieszkania i oszczędności, a eksponując co do centyma w każdym roku swoje zobowiązania kredytowe, Paweł Adamowicz udawał biedniejszego, a przez to bliskiego pospolitym obywatelom. Krył więc swoją narastającą zamożność, której nie potrafił dostatecznie udokumentować. Co na posadach publicznych, bo nikt radcy prawnemu P. Adamowiczowi niczego nie zlecał, jest proste jak dodawanie z 3 PIT-ów

Na dodatek Maja Narbutt wygrała w tym tygodniu proces z prezydentem, któremu opis "Miasta bursztynu" nie przypadł do gustu. Poczuł sie urażony w imieniu ogółu i własnym, no i teraz musi za to zapłacić - osobiście czy z urzędu?

W sumie brzydki tydzień. A jeszcze radni Gierszewski i Hamadyk, powołując się na "Gazetę Gdańską" dopytują kto zlecił wyjazd samolotem zastępcy Kowalczuka na udawanie sojusznika na wiecu lewicowego ZNP.

No i kto za to zapłaci?

Marek Formela