Wskazanie Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej wywołało falę komentarzy i niespotykaną od lat euforię i propagandę sukcesu. Czy słusznie? Czy oprócz sukcesu wizerunkowego Polski i awansu finansowego premiera zmienia się pozycja Polski? Czy nie znający języków przewodniczący Rady UE poradzi sobie w kuluarowych rozmowach i trudnych negocjacjach twarzą w twarz? Oby nie stał się tylko przedłużeniem ramion kanclerz RFN.
Po wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej wiemy, że jesteśmy tak potężnym państwem, jak Wielkie Księstwo Luksemburg, z którego wywodzi się nowy szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckier.
Wielki i „solidarny”?
Zgoła kuriozalnie brzmi i jest nader prowokacyjne określanie Tuska człowiekiem „Solidarności” - polityka walczącego z uporem ze związkami zawodowymi, autora pakietu antypracowniczych ustaw (wiek emerytalny, ruchomy czas pracy, drenaż kieszeni, brak przeciwdziałania psuciu rynku pracy).
A jego działalność opozycyjna? O tej mówił nam opozycjonista Krzysztof Wyszkowski, współzałożyciel WZZ Wybrzeża, człowiek, który sporo wie o gdańskich liberałach z lat 80. i 90 z kręgu KLD, którego liderem w latach 90. był właśnie Tusk.
- Tusk był fenomenem w środowiskach solidarnościowych, niekomunistycznych. Był chyba jedynym działaczem, który zaczynał polityczną ścieżkę pod koniec lat 70., współdziałał z SKS, z Przeglądem Politycznym, kolportował pisma podziemne, a który tylko raz został zatrzymany. W 1983 r. gdy szedł na spotkanie ze mną. SB nigdy nie zorientowała się, że Tuskowi ustrój się nie podoba? A wystarczyło wymienić ze znajomymi kilka uwag, zrobić nawet niewielką akcję ulotkową, by SB zakładała sprawę operacyjnego sprawdzenia i sprawę operacyjnego rozpracowania. Tusk miał na głowie czapkę niewidkę (śmiech) i SB przez dziesięć lat jego działalności przeciwko PRL, nie zorientowała się, że ma tak groźnego przeciwnika – komentował Krzysztof Wyszkowski dla GG.
Narzędzia pani kanclerz
A co na nominację Tuska obecna opozycja?
- Ten awans jest z pewnością sukcesem, ale osobistym Donalda i jego rodziny. Jednym ruchem skrócił sobie wiek emerytalny, zagwarantował 80 tysięcy złotych regularnych świadczeń na cygara i zapewnił żonie dalsze nicnierobienie, co jest rozwiązaniem zgodnym z marzeniem nie jednej Polki. Ponieważ trudno dogodzić wszystkim, żeby dogodzić sobie, Tusk poświęcił emigrantów zarobkowych w Anglii, których premier Cameron będzie mógł teraz traktować według swoich reguł. Zyskała też Polska, choćby symbolicznie, bo Tusk w nowej roli ma dostęp do każdego europejskiego gabinetu, choć, jak się wydaje, kanclerz Niemiec będzie mu sugerowała głównie kierunek wschodni, bo wschodnie interesy republiki niemieckiej nie powinny cierpieć. Na razie cierpi Lotos i jego prezes, bo spada sprzedaż paliw, gdyż nie ma co wozić za Bug, więc paliwo mniej potrzebne, a Lotos jest w potrzebie. Trzymam kciuki, żeby premier sobie z tym poradził, skoro jedną rodzinę już ubezpieczył, to jest nadzieja dla 38 milionów - mówi Marek Formela, wiceszef pomorskiego SLD i członek władz krajowych Sojuszu, który nieraz grał z Donaldem Tuskiem w piłkę.
Sukces i jego koszt
Sukces zatem jest. Donald Tusk za fatygę dla UE będzie pobierał około 104 tys. zł (25 tys. euro) co miesiąc, a po skończeniu misji i przejściu na emeryturę w wieku 63 lat (broń Boże nie 67 jak reszta rodaków!) otrzyma za swój trud miesięcznie 80 tys. zł.
A ile za jego awans zapłacą Polacy? Zyski bowiem na razie wydają się iluzoryczne. Koszty zaś nie. Premier Tusk już zgodził się na ograniczenie praw socjalnych Polaków w Wielkiej Brytanii za poparcie jakie udzielił mu David Cameron przy wyborze na szefa Rady Europejskiej. Nie bacząc na wkład Polaków w brytyjski PKB oraz miejsca pracy, jakie tam Polacy mają. Układ, który politycy zawarli w rozmowie telefonicznej 26 sierpnia, ujawniają najważniejsze brytyjskie media.
- Polski premier zapowiedział, że poprze plany Camerona wprowadzenia nowych ograniczeń do zabezpieczeń socjalnych wypłacanych imigrantom z innych krajów UE – napisał „Daily Telegraph".
Podobnie lewicowy „Guardian":
- Tusk, który rozmawiał przez telefon z Cameronem w ubiegłym tygodniu, podkreślił poparcie dla dwóch kluczowych postulatów premiera w nadchodzących negocjacjach z Unią - nadużywania przywilejów socjalnych oraz prawa do przemieszczania się osób Również na łamach „Rzeczpospolitej” czytamy, że za brukselski fotel Tuska zapłacą imigranci.
Jeszcze w styczniu Tusk sprzeciwiał się Cameronowi co słychać na tzw. taśmach „Wprost”:
- Donald z nim rozmawiał przez telefon, więc go opier…ł tak, k..a, że szkoda, że tej rozmowy nie nagraliśmy, k..a, go tak zj..ł - chwalił się między przekąskami rządowy rzecznik Paweł Graś.
W końcu w perspektywie Brukseli premier Tusk przestał być taki twardy.
- Gdyby rewelacje brytyjskiej prasy o tym układaniu się kosztem Polaków, zmuszonych do opuszczenia kraju przez rząd Tuska, były prawdziwe byłby to skandalem. Co do znaczenia nominacji to słyszałem żart jednego z komentatorów zagranicznych, który dopytywał kiedy nowy przewodniczący Unii poleci z wizytą do USA i dopowiadał, że wtedy, gdy zostaną zniesione wizy do Stanów Zjednoczonych – komentuje Andrzej Jaworski, lider PiS w okręgu gdańskim i kandydat tej partii na prezydenta Gdańska.
Zdaniem Jaworskiego zmieniła się nieco narracja propagandowa.
- Najpierw premier Tusk był wręcz mężem stanu, przekonującym Europejczykiem, który zadba o nasze interesy. Cóż, zawsze jest miło i sympatycznie, kiedy ktoś z Polski osiąga sukces i może nas wpierać w dziedzinie gospodarki czy spraw socjalnych. Ta narracja wywołała odruch sympatii. Przebija się zaś przeświadczenie, że jednak będzie on się zajmował sprawami ogólnoeuropejskimi. PO będzie mimo to starała się promocyjnie wygrać jego pozycję w Europie podczas wyborów, także tych samorządowych – zauważa Jaworski.
Krajowa polityka zdaniem Jaworskiego przestanie zajmować Tuska.
- Salony Brukseli i tamtejsze splendory oraz dryfowanie w kawiorze na tyle pochłoną nowego przewodniczącego Rady, że po kampanii przestanie zajmować się sprawami swojej partii i bieżącą polityką polską. Poza tym będzie musiał jednak coś na tym stanowisku robić – mówi Jaworski.
Obraz Unii obraz Polski
Czy jednak Tusk poradzi sobie z konfliktem na Ukrainie, separatyzm Szkotów, czy Katalończyków?
- Przekonamy się o tym niebawem. To pewna przewidywalność Tuska, jego spokój i stonowane opinie, nawet jako premiera państwa granicznego z ogarniętą wojną Ukrainą, były argumentami za jego powołaniem. Stonowany stosunek do Rosji też nie był bez znaczenia. Unia nie idzie przecież na ostre zwarcie w obliczu tego konfliktu. Po drugie obraz Polski, jako kraju sukcesu, jako kraju rozwoju, doganiającego ogon tzw. starej Unii też miał znaczenie. Ten polski, jeszcze nas nie zadawalający, ale jednak sukces, był przyczyną wskazania na Tuska, jako na tego, kto ma zdolności przydatne na tzw. trudne czasy lub patent na transformację. Tak się złożyło, że akurat od 7 lat rządzi PO i te rządy z perspektywy Europy wypadają dużo lepiej niż oceniamy je w kraju – analizuje dr Krzysztof Piekarski, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego.
Interesy
Czy Tusk będzie potrafił żonglować między interesem mniejszych i średnich państw członkowskich a interesem Niemiec, czy Wielkiej Brytanii lub Francji? Na razie stara się zadowolić wszystkich wielkich graczy, co widoczne było w jego pierwszy wystąpieniu po wyborze. Żaden z przywódców ważnych państw Unii jak David Cameron, Mariano Rajoy, Francois Hollandzie czy Angela Merkel nie chcieli unijnego stanowiska.
To zadaniem Tuska będzie balansowanie między uzdrawianiem wydatków publicznych w strefie euro a stymulowaniem unijnej gospodarki. Nominację zawdzięczając „sugestii" Angeli Merkel będzie jej musiał słuchać w sposób szczególny.
Przypomnijmy, że przed traktatem z Lizbony do 2009 r. przewodniczącymi Rady Europejskiej byli po pół roku szefowie rządu kraju aktualnie sprawującego prezydencję w UE. Było to więc stanowisko o niewielkim znaczeniu. Van Rompuy był pierwszym przewodniczącym na pięć lat.
Tusk będzie w towarzystwie szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker’a i nowej szefowej unijnej dyplomacji Frederici Mogherini, ambitnej, ale zaledwie od lutego br. kierującej włoskim MSZ.
Donald Tusk i Sławomir Rybicki, obecnie minister w kancelarii Prezydenta RP, podczas
bankietu inauguracyjnego "Gazety Gdańskiej" w 1997 roku
Kariera wodza
Kariera nowego europejskiego lidera zaczęła się w sopockim akademiku Uniwersytetu Gdańskiego. Zdolności kupieckie przyszły przewodniczący Rady Europejskiej zdobywał na Jarmarku Dominikańskim, a wydawnicze sukcesy odniósł wydając wraz z kolegami serię albumów zapoczątkowanych „Był sobie Gdańsk”.
Jego kariera związana jest na dobre z Platformą Obywatelską, to droga od budowania politycznego image na sprzeciwie wobec politycznego układu i na liberalnej opozycji do partii władzy. To też historia prominentnych działaczy tej partii, których drogi stopniowo rozchodziły się, a Tusk wyrastał na jej wodza.
U genezy powołania PO było wewnętrzne pęknięcie w Unii Wolności. Ludzie z UD/UW dzisiaj tworzą zaplecze kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Od początku w PO byli działacze dawnego KLD m.in. Donald Tusk, Janusz Lewandowski i Grzegorz Schetyna.
Wewnętrzne różnice i tąpnięcia na Platformie dawały o sobie znać wielokrotnie. 30 maja 2003 r. z PO odchodzi Maciej Płażyński. Dwa dni później Tusk zostaje wybrany na przewodniczącego partii.
W maju 2005 r., Zyta Gilowska, którą Tusk nazywał siostrą, zrezygnowała z członkostwa w PO, a w 2006 r. były prezydent Warszawy Paweł Piskorski został wykluczony z partii w związku z oskarżeniami o niejasne pochodzenie majątku.
Kolejny tenor Andrzej Olechowski opuszcza platformerską scenę latem 2009 r. W polityczny niebyt trafił Jan Maria Rokita, "premier z Krakowa".
Po odejściu Macieja Płażyńskiego i wycięciu Andrzeja Olechowskiego to Tusk stał się strażnikiem "partyjnej pieczęci". Jego akcje rosną. Pod koniec 2007 roku staje się on najpoważniejszym graczem na scenie politycznej i przechodzi swoistą metamorfozę z chłopa w krótkich spodenkach w „polityczne zwierzę”. Dyscyplinuje i namaszcza wywodzących się z różnych politycznie środowisk ludzi PO.
Donald Tusk podczas pierwszego spotkania Absolwentów Uniwersytetu Gdańskiego
w 2001 roku w rywalizacji z mecenasem Leszkiem Starostą
W październiku 2010 roku PO opuścił szef regionu lubelskiego partii, polityczny harcownik Janusz Palikot, który stał się dla Tuska kłopotliwym i mało użytecznym balastem.
Odeszli lub musieli odejść właściwie wszyscy, którzy Tuskowi zagrażali lub tak mu się wydawało. Pozostała garstka. Jak wątła to grupa świadczy forowanie Ewy Kopacz, bez politycznej biografii na stanowisko premiera.
A niektórzy Polacy ciągle są pełni podziwu dla jego dokonań. Jak Tusk obiecywał zniesienie abonamentu RTV - to obiecywał, jak mówił że zniesie podatek Belki - to mówił, jak mówił, że inwestor katarski wejdzie do stoczni - to mówił, jak obiecał, że nie będzie podnosił podatków - to obiecał.
Żadna z planowanych inwestycji drogowych nie została ukończona. Jedyną kwestią, którą gabinet Tuska zrealizował to podwyżki podatków i obciążeń: składki rentowej płacona przez pracodawców, podatek od wydobycia miedzi i srebra, likwidacja luki, która umożliwiała ucieczkę od podatku Belki, wzrost podatku VAT z 22 do 23 proc., co uderzyło w konsumentów, wzrost VAT na artykuły dziecięce z 8 do 23 proc., faktyczna likwidacja ulgi tzw. „becikowego” na jedno dziecko itd.
Z istotnych zapowiedzi, które rządzącym udało się wykonać, trzeba wymienić podwyższenie wieku emerytalnego do 67. oraz fakt, że na szeroko rozumianą modernizację armii przeznacza się więcej.
Artur S. Górski
Inne artykuły związane z:
- 09/09/2014 17:19 - Przyznano stypendia im. G.D. Fahrenheita
- 09/09/2014 15:50 - "Solidarnie dla Gdańska" - inauguracja kampanii wyborczej J. Szczukowskiego
- 08/09/2014 17:10 - VII Krajowa Konferencja Naukowa INFOBAZY 2014
- 08/09/2014 17:04 - Ruszyła II edycja Polskiego Kongres Energii Odnawialnej w Gdańsku
- 08/09/2014 14:02 - 92-urodziny Gedanii 1922
- 05/09/2014 18:07 - Bezwstyd Adamowicza
- 05/09/2014 13:44 - Podejrzany o podpalenia aut zatrzymany
- 04/09/2014 22:00 - XI Festiwal Wilno w Gdańsku 5-7 września
- 04/09/2014 21:55 - Gdańsko-Wileńskie Forum Samorządowe
- 04/09/2014 17:14 - Marian Szajna niepokorny radny Sejmiku Pomorskiego