Lechia w meczu z Piastem wróciła z dalekiej podróży. Po raz kolejny okazało się, jak niewygodnym przeciwnikiem są Gliwiczanie. Nawet jeśli są osłabieni brakiem kilku podstawowych graczy. Jednak charakter, determinacja i świetne wejście Flavio Paixao, pozwoliły na wygranie spotkania 3:2 i zadomowienie się na fotelu lidera ekstraklasy.
* * *
Lechia Gdańsk: Vanja Milinković-Savić, Paweł Stolarski, Rafał Janicki, Joao Nunes, Jakub Wawrzyniak, Sławomir Peszko, Simeon Sławczew (Sebastian Mila 77'), Milos Krasić, Rafał Wolski (Flavio Paixao 46'), Grzegorz Kuświk, Marco Paixao (Lukas Haraslin 72')
Piast Gliwice: Jakub Szmatuła, Aleksandar Sedlar, Uros Korun, Hebert, Edvinas Girdvainis, Bartosz Szeliga, Martin Bukata, Michał Masłowski (Tomasz Mokwa 87'), Sasa Zivec (Gerard Badia 73'), Sandro Gotal (Paweł Moskwik 20')
Bramki: Peszko (10'), F. Paixao (79' – k., 86') – Korun (28'), Zivec (64')
* * *
Można powiedzieć, że w składzie Lechii nie było niespodzianek. Maszyna, która tak dobrze pracowała w Lubinie, została ponownie wystawiona na plac boju. Oczywiście, zaskoczeniem był brak Mario Malocy, ale Chorwat się przeziębił i nie było sensu go eksploatować, zwłaszcza w kontekście przyszłotygodniowych derbów. Miejsce zachował także Paweł Stolarski, który chyba w końcu się ogarnął i pokazał, że może być przydatny dla zespołu.
Lechiści od samego początku chcieli grać to samo, co w meczu z Zagłębiem. Udawało się to momentami osiągać, jednak Piast miał na uwadze fakt, jak może wyglądać przebieg meczu i starał się utrudniać rozgrywanie akcji gospodarzy na tyle, ile to było możliwe. Szybko jednak udało się wyjść na prowadzenie. Świetną indywidualną akcję przeprowadził Sławomir Peszko, który otrzymał idealne podanie z głębi pola od Krasicia. Zakręcił dwoma zawodnikami gości i w 10. minucie było 1:0 dla Lechii. Gliwiczanie starali się zaskoczyć piłkarzy Piotra Nowaka skrzydłami, ale bardzo dobrze ustawiona defensywa biało-zielonych nie pozwalała na zagrożenie bramce Vanji.
W 28. minucie nastąpiło jednak wyrównanie. Chociaż bardzo kontrowersyjne. Piłkę po strzale Koruna na linii bramkowej zatrzymał Milinković-Savić. Sędzia uznał jednak, że ta przekroczyła ją całym swoim obwodem. Jak pokazały powtórki, chyba nie do końca. Bardzo kontrowersyjna decyzja. Lechia po raz kolejny w tym sezonie musiała znów walczyć o prowadzenie, mimo że przeważała w meczu. To podziałało na gospodarzy jak płachta na byka. Starali się jak najszybciej odzyskać kontrolę nad wynikiem i raz po raz szarżowali na bramkę Szmatuły. Brakowało jednak dokładności i ostatniego podania. Po raz kolejny też irytował Rafał Wolski, który kompletnie nie czuł dośrodkowań. Może to i lepiej, że dostał czwartą żółtą kartkę za głupi faul, przez co zabraknie go podczas meczu z Arką w Gdyni.
W 42. minucie powinno być 2:1 dla biało-zielonych. Bardzo dobrze błąd Heberta wykorzystali Krasić z Marco Paixao, ale Portugalczyk w idealnej sytuacji strzelił obok słupka. Pierwsza połowa stała na całkiem przyzwoitym poziomie. Szkoda jedynie, że lechiści nie potrafili wykorzystać momentów, w których mieli dużą przewagę. Znów można było zamknąć mecz w krótkim czasie, a tak trzeba było harować przez następne 45. minut.
Druga część meczu rozpoczęła się od sporej niedokładności z obu stron, jednak to Lechia była zdecydowanie bliżej zdobycia bramki. Jej ataki były szybsze i bardziej niebezpieczne. Wciąż jednak brakowało wykończenia. Piast się odgryzał pojedynczymi akcjami, ale też nie był w stanie znaleźć drogi do bramki. Na pół godziny przed końcem przewaga gospodarzy była ogromna, ale cały czas zasieki postawione przez gości były nie do przejścia. I to pozwoliło wyjść na prowadzenie Piastowi. W 64. minucie źle zagrał Sławczew. Piłkę przejął Zivec i uderzył w taki sposób, że Vanja mógł tylko patrzeć jak futbolówka grzęźnie w siatce. Zemściła się wspomniana niedokładność, bo lechiści mieli wystarczająco dużo sytuacji, które powinny zakończyć się bramką.
Gospodarzom nie wychodziło w ataku nic. Ani gra szybka, ani kombinacyjna. To mogło zakończyć się stratą kolejnych goli, bo zaraz po przejęciu, gliwiczanie ruszali z kontratakami. Na szczęście jednak bez konsekwencji. Gdańszczanie za to byli zbyt chimeryczni. Po dobrze rozegranej akcji, następowała beznadziejna decyzja. Czy to podanie, czy strzał. Wszystko nie tak, jak powinno. Są takie mecze, w których nie idzie, ale lechiści robili wszystko, żeby wyrównać. W 78. minucie znów zaszalał Peszko, który wywalczył rzut karny. Jedenastkę pewnie wykorzystał Flavio i Lechia znów była w grze. Sporo ożywienia wprowadziło wejście Mili, który szukał niekonwencjonalnych rozwiązań. Rozkręcił się również Falvio. Piast natomiast czuł, że może przegrać ten mecz i zaczynał grać na czas.
I dobrze czuł. W 86. minucie bajecznym strzałem popisał się Flavio i lechiści po raz kolejny w tym sezonie odwrócili wynik meczu. Charakter i determinacja przyniosły efekt. A podrażniona ambicja Portugalczyka, który znów zaczął mecz na ławce, pozwoliła mu na wejście smoka. Do końca meczu wynik już nie uległ zmianie. Piast był na kolanach. A rzęsiście padający deszcz to była woda na młyn dla technicznie grającej Lechii. Dodatkowo znów żniwo zebrał Haraslin, na którym czerwoną kartkę złapał Korun.
Gdańszczanie pozostali liderem ekstraklasy i odskakują reszcie stawki, nawet w przypadku wygranej Jagiellonii. Przed derbami faworyt jest jeden – Lechia, która gra lepiej i jest w zdecydowanie lepszych nastrojach.
Patryk Gochniewski
- 25/10/2016 21:18 - Torunianie ukarali nieskuteczność MH Automatyka Stoczniowiec 2014
- 25/10/2016 16:19 - Kowalik trenerem gdańskich żużlowców
- 24/10/2016 09:16 - Orlik skontrował MH Automatyka Stoczniowiec 2014 Gdańsk
- 23/10/2016 21:51 - Efektowne wygrana "Atomówek" w ERGO Arena
- 23/10/2016 15:52 - Tak trzeba grać! - oceny Lechii po meczu z Piastem
- 22/10/2016 21:49 - Jeśli odskoczyć, to właśnie teraz
- 22/10/2016 21:33 - Gdański Stadion Lekkoatletyczny i Rugby otwarty
- 21/10/2016 21:26 - Bytomianie wypunktowali MH Automatyka Stoczniowiec 2014
- 21/10/2016 20:51 - Arka rozbita przez Pogoń
- 19/10/2016 13:07 - Oskar Fajfer w Wybrzeżu na kolejny sezon