Asseco Prokom Gdynia pokonał w siódmym meczu finału TBL Trefla Sopot i wywalczył kolejne w swojej kolekcji Mistrzostwo Polski. To był kolejny emocjonujący mecz, który nie wszyscy wytrzymali psychicznie. Jednak na trybunach emocje były do samego końca.
GALERIA
Asseco Prokom Gdynia - Trefl Sopot 76:68 (20:16, 23:9, 19:24, 14:19)
Asseco Prokom: Motiejunas 23, Blassingame 17, Frasunkiewicz 8, Kuebler 8, Zamojski 8, Hrycaniuk 6, Łapeta 4, Dmitriev 2, Szczotka, Day, Ponitka.
Trefl: Dylewicz 22, Koszarek 16, Turek 10, Mallett 7, Wiśniewski 6, Waczyński 4, Kuzminskas 2, Stefański 1, Cummings.
Obie drużyny czuły presję tego spotkania i obie z początku zagrały twardo i skutecznie. Jednak powoli, z biegiem meczu widać było, że Asseco ma lepszy dzień. Najlepiej było to widać w drugiej kwarcie, gdzie sopocianie nie mieli wiele do powiedzenia i co dla nich gorsze, nie mieli żadnej koncepcji. Gdy do przerwy sopocianie przegrywali 18 punktami, kibice z Gdyni byli już pewni wygranej. Jednak gdy na niecałe 14 minut przed końcem meczu z boiska wyrzucony został Łukasz Wiśniewski, drużyna z Sopotu zaczęła odrabiać straty.
Właśnie od momentu nieodpowiedzialnego zachowania Wiśniewskiego, który popchnął Motiejunasa i musiał opuścić boisko z powodu dyskwalifikacji, Trefl zagrał lepiej. Zaczęła funkcjonować obrona, szybko trafiały największe gwiazdy. Na początku ostatniej odsłony, Trefl zbliżył się na 3 punkty, choć tracił już ponad 20. Mecz zaczął się na nowo. Jednak Asseco nie odpuściło i po wspaniałej grze swojego lidera – MVP finałów – Jerrela Blassingame, odrodziło się i ostatecznie zgarnęło kolejny tytuł.
Po meczu powiedzieli:
Karlis Muiznieks: Gratuluję Asseco Prokomowi wygrania finałowej rywalizacji. Rywale dysponowali jednak szerszym składem i większym budżetem. Dziękuję wszystkim zawodnikom, którzy pokazali wielki charakter. Byliśmy bliscy szczęścia, niemniej uważam, że i tak ten sezon okazał się dla nas bardzo udany. Zanotowaliśmy bowiem największy sukces w historii klubu, zdobyliśmy Puchar Polski i byliśmy blisko wywalczenia mistrzowskiego tytułu. Źle zaczęliśmy to spotkanie, ale nie zabrakło nam wiary i mieliśmy szansę na wygranie tego meczu. Zabrakło nam jednak szczęścia w niektórych rzutach i boiskowych sytuacjach. Chciałbym także podziękować władzom Sopotu, swoim współpracownikom oraz naszym kibicom, najlepszym fanom w Polsce.
Andrzej Adamek: Najpierw chciałbym podziękować właścicielowi klubu Ryszardowi Krauzemu, że dał mi szansę prowadzenia tego zespołu. To było naprawdę bardzo dobre spotkanie. Zwłaszcza jego pierwsza część, w której zaprezentowaliśmy fantastyczną obronę. Niestety, znowu odezwał się syndrom drugiej połowy, w której po raz kolejny straciliśmy koncentrację oraz zgubiliśmy rytm i niepotrzebnie doprowadziliśmy do nerwowej końcówki. Teraz poczułem wielką ulgę. Nie piętnowałbym również Łukasza Wiśniewskiego. Ciśnienie w meczach finałowych jest olbrzymie i to była niepotrzebna reakcja na faul, a podobnych zagrań w tym spotkaniu nie brakowało. To ambitny zawodnik, który po prostu bardzo chciał to spotkanie wygrać.
Filip Dylewicz: Kluczowa w tym spotkaniu była druga kwarta, która przesądziła o sukcesie Asseco Prokom. Goniliśmy wynik, byliśmy blisko zwycięstwa, ale o tym, że nie wywalczyliśmy upragnionego mistrzowskiego tytułu, zadecydowały szczegóły. Udowodniliśmy jednak, że polscy koszykarze, na których oparty jest nasz klub, potrafią znakomicie funkcjonować i być motorem napędowym drużyny. Po finałowej rywalizacji pozostaje niedosyt, ale taki jest sport. Uważam jednak, że możemy chodzić z podniesionymi głowami. Swoją postawą przez cały sezon zasłużyliśmy na finał i na złoty medal. Tak się jednak nie stało.
Donatas Motiejunas: Nieważne czy wygrywa się jednym czy też różnicą 20 punktów. Mistrzostwo to mistrzostwo. Jesteśmy mistrzami i teraz możemy świętować. Dziękuje wszystkim, którzy z nami pracowali, wspierali nas i dopingowali. Jestem szczęśliwy, bo to pierwsze poważne trofeum w mojej karierze. Przed tym spotkaniem nie spałem całą noc i po nim zapewne też nie zmrużę oka. W tym meczu mieliśmy pewne problemy z Treflem, ale dzięki temu, że jesteśmy zespołem wróciliśmy do gry. Nie wiem jeszcze, gdzie będę występował w przyszłym sezonie. Tej decyzji nie podejmę dzisiaj. Na pewno chciałbym znaleźć się w klubie, w którym miałbym okazję grać, a nie siedzieć na ławce rezerwowych.
Filip Albertowicz
- 11/06/2012 22:24 - „Bobo” krytycznie o meczu Polska-Grecja
- 11/06/2012 18:26 - Rozdziobani przez "Jaskółki"
- 08/06/2012 18:09 - Polacy podtrzymają dobrą passę na Parken?
- 07/06/2012 21:16 - Frasunkiewicz: To mistrzostwo smakuje najlepiej na świecie
- 07/06/2012 21:12 - Koszarek: Złoto było blisko
- 07/06/2012 12:07 - Marek Kostecki nadal prezesem Stoczniowca
- 06/06/2012 17:34 - Asseco Prokom po raz dziewiąty mistrzem Polski! - wynik
- 06/06/2012 17:24 - Składy na mecz Lotosu Wybrzeże w Tarnowie
- 06/06/2012 15:50 - "Bobo" Kaczmarek poprowadzi Lechię
- 05/06/2012 13:31 - Dylewicz: Ciało chce złoty medal