Koszykarze Trefla Sopot w bardzo okrojonym składzie pokonali Anwil Włocławek w Hali Mistrzów i dzięki temu podnieśli się z kryzysu, w jakim znaleźli się po herbowej porażce z Asseco Prokomem Gdynia. Tym bardziej trzeba pochwalić podopiecznych trenera Muiznieksa, że grali przez większość spotkania z 7 zawodnikami w rotacji, oraz tylko jednym centrem. Dragan Ceranić jeszcze przed meczem poddał się zabiegowi nosa, a już w pierwszej kwarcie Marcin Stefański skręcił kostkę.
Anwil Włocławek - Trefl Sopot 79:84 (19:27, 19:14, 15:17, 26:26)
ANWIL: Miller 15 (1x3), Jovanović 11 (1), Thomas 7 (1), Majewski 4, Pluta 2 oraz Thompson 13 (3), Berisha 14, Hicks 11, Modric 2, Celej.
TREFL: Dylewicz 24 (1x3, 10 zbiórek), Ljubotina 15 (11 zbiórek), Stefański 7 (1), Harrington 6, Gustas 5 oraz Waczyński 15, Kikowski 7 (1), Kinnard 5 (1).
Sopocianie po wygranej pierwszej kwarcie starali się pilnować prowadzenia. Walczyli na tablicach, mieli dobrą skuteczność rzutów wolnych. Anwil nie istniał w żadnym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Podopieczni trenera Muiznieksa brylowali pod tablicami (mając jedynie dwóch podkoszowych graczy), byli skuteczniejsi w rzutach za dwa i trzy punkty. Jednak to podkoszowa gra była kluczem do wygrania tej rywalizacji.
Zawodnicy Trefla w drugiej odsłonie nieco przygaśli i przewaga stopniała do zaledwie trzech punktów na koniec pierwszej połowy. Spowodowane to było lepszą trochę obroną Anwilu, przez co do 17 minuty sopocianie trafiali tylko wolne. Zmęczeni graniem w siedmioosobowej rotacji koszykarze z nad morza, nie potrafili tak skutecznie jak w pierwszej kwarcie przeciwstawić się rywalowi. Dodatkowo w kilku łatwych sytuacjach „ręka zadrżała” i piłka nie dziurawiła kosza. Jednak udało się zejść na przerwę z trzypunktowym prowadzeniem. Na tablicy widniał wynik 38:41.
Trzecia kwarta to niezła gra z obu stron. Ciekawe wymiany i mocna walka, szczególnie pod koszami mogła podobać się zgromadzonym kibicom. Pomimo iż wynik co chwila zbliżał się do remisu, zawodnicy z Sopotu potrafili się zmobilizować w najważniejszych momentach. Dzięki temu po trzech odsłonach na tablicy widniał wynik 55:58. Ostatnia odsłona była bardzo nerwowa, ponieważ większość graczy szybko łapała faule i obrona nie mogła już być tak zacięta. Dodatkowo brak zmienników uniemożliwiał jakiekolwiek manewry. Anwil doszedł już na jeden punkt, ale ostatkami sił podopieczni trenera Muiznieksa odparli i te ataki. Wielka niespodzianka stała się faktem.
Po meczu powiedzieli (za zapisami audio plk.pl):
Karlis Muiznieks: To był bardzo trudny mecz dla nas, ponieważ straciliśmy dwóch zawodników – Stefańskiego i Ceranicia. Dodatkowo bardzo trudno gra się na boisku Anwilu. Jest to bardzo dobra drużyna, ma dobrych zawodników na każdej pozycji, a także dobrych trenerów. Chciałbym bardzo podziękować swoim zawodnikom, zwłaszcza Ljubotinie. Zagrali on nie dziś bardzo twardo. Kontrolowaliśmy mecz przez 40 minut. Wygraliśmy zbiórki, a to było bardzo ważne dzisiaj. A co ważniejsze - udało nam się zatrzymać liderów rywala, czyli Plutę i Jovanovicia.
Igor Griszczuk (trener Anwilu Włocławek): Chciałbym bardzo mocno przeprosić wszystkich kibiców, którzy przyszli na to mecz. Nie umiem wytłumaczyć tak słabej postawy mojego zespołu, być może na naszą grę miała wpływ dwudziestogodzinna podróż z Rosji, z Samary, gdzie we wtorek graliśmy z ekipą Krasnye Krylia. Zagraliśmy bardzo słabo, zwłaszcza w obronie, gdzie pozwalaliśmy Treflowi zbierać piłki z naszej tablicy i przegraliśmy walkę na desce 32:38. Myślę, że będę mądrzejszy kiedy razem z chłopakami odbędziemy rozmowę i zrobimy analizę tego, co się stało.
Slobodan Ljubotina: Po pierwsze, chciałbym się zgodzić z trenerem, że to było dla nas bardzo trudne spotkanie, ponieważ wcześniej przegraliśmy dwa spotkania w domu i nastroje w zespole nie były za dobre. Jestem bardzo szczęśliwy, bo w trakcie meczu udało nam się zrealizować praktycznie wszystkie założenia, które nakazał nam przed spotkaniem trener. To starcie jest już jednak dla nas przeszłością, bo mamy przed sobą dwa bardzo ważne mecze których domu, do których musimy się solidnie przygotować. Anwilowi natomiast życzę powodzenia w kolejnych spotkaniach w lidze i w Pucharze Europy.
Stipe Modrić (Anwil Włocławek): Myślę, że zaczęliśmy to spotkanie bardzo źle i choć staraliśmy się mocno, by wrócić do gry, nie byliśmy w stanie tego zrobić. Bardzo się staraliśmy, ale przeciwnik był dzisiaj zbyt silny.
To było bardzo ważne zwycięstwo dla sopocian, którzy po dwóch porażkach na własnym parkiecie, pojechali do Włocławka, do jednej z mocniejszych drużyn w Polsce. Skazani na pożarcie wygrali. Było to także ważne zwycięstwo dla kibiców Trefla, którzy (delikatnie mówiąc) nie przepajają za fanami z Kujaw. W kolejnym meczu z Polonią Warszawa na własnej hali, będzie Sopocianom na pewno łatwiej.
FA
Inne artykuły związane z:
- 09/12/2010 21:55 - Hlib podpisał aneks finansowy
- 06/12/2010 14:20 - Asseco zatrzymało Czarnych
- 06/12/2010 14:02 - Doskonałe rozpoczęcie "Atomówek"
- 06/12/2010 13:25 - Grudzień odpowiedzi
- 04/12/2010 14:18 - Atomówki ruszają do boju
- 02/12/2010 16:19 - Wielki tenis w Sopocie?
- 02/12/2010 13:20 - Początek rundy wiosennej... wiosną
- 30/11/2010 10:53 - Wybrzeże24.pl utrzymało się w ekstralidze
- 28/11/2010 20:35 - Trójmiejskie zespoły bez wygranej
- 25/11/2010 18:51 - Na finiszu