Po tym, jak zanieczyszczenia z Gdańska i Sopotu po awarii oczyszczalni na Ołowiance trafiły do wód Bałtyku, pojawiły się głosy o żądaniu odszkodowań przez okoliczne samorządy, m.in. w Gdyni. Miasto jednak, wbrew apelom niektórych polityków, nie zamierza starać się o zadośćuczynienie za straty wizerunkowe.
Marcin Horała, poseł PiS z Gdyni nie owija w bawełnę - po awarii oczyszczalni ścieków w sąsiednim Gdańsku i spuszczeniu do Bałtyku nieczystości, mamy do czynienia z katastrofą wizerunkową i turystyczną, która ugodziła w interesy Gdyni.
- W świat poszedł przekaz, że Zatoka Gdańska to szambo, i turyści, którzy może chcieli korzystać z plaży, np. w Orłowie, pewnie wybiorą inne miejsca. To są wymierne straty dla miasta. Co prawda padły głosy, że nic wielkiego się nie stało, że ścieków było niewiele, że to mały procent wody w Zatoce. No to można zaproponować władzom Gdańska, prezydentowi, by sobie do wanny, w której będzie chciał się kąpać, wrzucił jeden czy dwa odchody, bo to przecież całkiem mało w porównaniu do ogromu wody.
A na poważnie parlamentarzysta dodał, że Gdynia oraz miasta zlokalizowane nad Zatoką Gdańską powinny wystąpić do stolicy regionu o odszkodowanie za szkody spowodowane błędami w zarządzaniu i projektowaniu strategicznej infrastruktury.
Jak dodał gdyński radny Michał Bełbot, turyści anulują rezerwacje w miejscowych hotelach, więc łatwo będzie policzyć, ile miasto straciło na gdańskiej awarii.
Tymczasem władze miasta z morza i marzeń nie zrobią nic.
- Gdynia nie będzie występowała o odszkodowanie. U nas woda jest czysta, nie wystąpiła szkoda, więc nie ma podstaw do występowania o odszkodowanie - poinformowała Agata Grzegorczyk, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Gdyni.
Bardziej zachowawczo sprawę ewentualnego odszkodowania komentują działacze innych gdyńskich środowisk.
- Kwestią niezwykle istotną dla nadmorskich miejscowości jest wpływ wycieku na stan plaż i wód Zatoki Gdańskiej - przyznał Marcin Strzelczyk, przewodniczący Rady Dzielnicy Redłowo, zarazem kandydat na prezydenta Gdyni z ramienia SLD. - Wydaje mi się, że zarówno Gdynia jak i Sopot nie powinny w tym momencie składać wniosków o odszkodowanie do Gdańska odnośnie zanieczyszczenia wód zatoki.
Strzelczyk podkreślił, że sezon turystyczny jeszcze się nie rozpoczął, a na kąpiel w morzu jest jeszcze stanowczo za zimno.
- Warto poczekać przynajmniej do połowy czerwca z podejmowaniem tak drastycznych działań - zaznaczył. - Jestem za jak najgłębszą współpracą Gdyni z Gdańskiem w rozwiązywaniu problemów. Wnioski odszkodowanie to moim zdaniem ostateczność.
raz
fot. Łukasz Razowski
- 01/06/2018 18:56 - Gdynia: Podwodny hotel i pomnik próżności w zamian za PEWiK?
- 30/05/2018 19:14 - Gdynia wyprzeda PEWIK. Samorządność udowadnia, że robi co chce bez oglądania się na gdynian
- 29/05/2018 19:25 - Gdynia: Żłobki i przedszkola powinny być fundamentem
- 28/05/2018 20:06 - Marcin Strzelczyk: dlaczego Szczurek wyprzedaje wodociąg?
- 28/05/2018 09:13 - Prezydent Szczurek przegrywa „wojnę” z mieszkańcami
- 17/05/2018 18:21 - W Gdyni „warto mieć sąsiada!”
- 13/05/2018 11:25 - Prezydent Szczurek (chyba) jest, ale jakby go nie było
- 11/05/2018 14:19 - Prezydent Szczurek wasalem Gdańska?
- 01/05/2018 15:09 - Marcin Strzelczyk: W mojej kandydaturze jest potencjał nowej wizji miasta
- 27/04/2018 14:02 - Gdynia: Mieszkańcy nie składają broni ws. Banku Polskiego