Prezydent Jacek Karnowski marzy, że płynie na fali, która go wyniesie na wyżyny polskiej polityki. Czuje, że nareszcie nadszedł jego czas. Teraz albo nigdy zostanie mężem stanu, uratuje Polskę przed niecnymi zakusami PiSu, stanie na czele wielkich przemian. Nie tylko w Sopocie, ale w całej Polsce, a może nawet Europie zaprowadzi porządki z kurortu, betonując place, wpuszczając potoki w rury i budując mariny. Deweloperzy będą mieli jeszcze jednego oddanego człowieka w sejmie albo senacie.
Jacek Karnowski ćwierć wieku czekał na tę chwilę, która według niego musiała nadejść. Stał się niezbędny, partia nie ma nikogo lepszego, nic go już nie powstrzyma. Na pewno nie Sopot. Tu już zakończył swoje dzieło.
Być może spełni się sen Karnowskiego o potędze i zamiast na mieszkańców Sopotu będzie pokrzykiwał z ekranów TVN24 na widzów w całej Polsce. Ostatnio mieliśmy przedsmak jego stylu, kiedy do krytyków jego programu zawartego w "21 Tezach Samorządowych" powiedział żeby nie "opowiadali bzdur".
Zwolennicy PO, szczególnie w Sopocie i Gdańsku postrzegają prezydenta Karnowskiego jako antidotum na PiS. Cokolwiek by się nie działo, ile hektarów sopockich lasów nie zostałoby wykarczowanych, parków zamienionych w parkingi, czy zabetonowanych to nie ma dla wyborców PO znaczenia. Karnowski zdołał ich przekonać, że jest liberałem, który daje patronat marszowi równości (z którego potem chyłkiem się wycofuje), opowiada się za rozdziałem kościoła od państwa (oddając kościołowi zarządzającemu cmentarzem za 24 tysiące rozłożone na raty, blisko 2 hektary lasu do całkowitego wykarczowania) i proponuje przyjęcie w Sopocie sierot z Aleppo wbrew zaleceniom Janiny Ochojskiej, czy organizacji międzynarodowych (prawdopodobnie z góry wiedząc, że to nierealne).
Dodatkowej atrakcyjności dla przeciwników PiS dodaje postaci prezydenta fakt, iż Jacek Karnowski stworzył legendę wokół swoich włosów. Podobno nie będzie ich skracał do czasu gdy w Polsce rządzi PiS. Interesujące, że prawdopodobnie podświadomie, prezydent hołduje obyczajom związanym z włosami, rodem z dawnej Polski. "Włosy ścinano w chwilach przełomowych: na znak (..) dorastania, małżeństwa; ścinano je w ramach wymierzania kary: przy przedwczesnej utracie dziewictwa czy narodzinach nieślubnego dziecka; (...) - czytamy w niedawno wydanej książce "Cięcie. Włosy ludu polskiego". (https://kobieta.onet.pl/uroda/wlosy/)
A co właściwie chciał przekazać Jacek Karnowski swoim buńczucznym postanowieniem? Na pewno zdobył już sobie serce wielu mieszkańców Sopotu, którym gest ten zaimponował. A może staroświecki rytuał doprowadzi go nawet do sejmu lub senatu? Już wkrótce się przekonamy.
Małgorzata Tarasiewicz
- 11/07/2019 17:02 - Akapit wydawcy: Na urodziny
- 05/07/2019 15:16 - Betonowe błonia w Sopocie
- 04/07/2019 17:20 - Akapit wydawcy: Tort tortów - za 6048 zł
- 03/07/2019 13:19 - Śmierć gen. Sikorskiego. Czy ona nas nauczy polityki?
- 02/07/2019 16:28 - Dwa marzenia Roswity Stern z Sopotu
- 27/06/2019 18:27 - Akapit wydawcy: Ze Stalinem po Westerplatte
- 15/06/2019 09:03 - W Gruzji o Solidarności
- 07/06/2019 20:27 - Trzydzieści lat za późno
- 06/06/2019 08:31 - Akapit wydawcy: Rebelianci 2019
- 03/06/2019 15:06 - W mętnej wodzie... łatwiej turystów łowić