Tak bardzo spodobało mi się powyższe określenie jednego z sopockich radnych (pisałem o nim w jednym z wcześniejszych felietonów), reprezentującego w swoich działaniach (przypomnę: „jako członek z ramienia wysunięty na czoło”) jedynie słuszną w kurorcie partię polityczną, że postanowiłem je… adaptować. Predyspozycje na zastępczego rodzica chyba posiadam wystarczające. Wychowałem trzech synów (co prawda w zgodnej wspólnocie małżeńskiej, ale jakiś tam swój wkład w to wychowanie jednak mam) i posiadam odpowiednie wykształcenie psychologiczno-pedagogiczne. Poza tym nie mogę przecież dopuścić, aby tak genialne sformułowanie pozostało sierotą i odeszło w zapomnienie. Pomyślałem, że muszę je ocalić dla potomności, aby dać wyraz wspaniałej idei, która przyświecała głównemu pomysłodawcy/językoznawcy tej wyjątkowo pięknej zbitki zwykłych, szarych słów. Bowiem dopiero w takim twórczym zestawie zakwitają one wszystkimi (tęczowymi?) barwami naszego trudnego przecież języka i swoją wieloznacznością. Zanim dokonam oficjalnego aktu adopcji, chciałbym jednak zadać kilka pytań. Bom przecież prosty humanista i niestety, nie mogę nigdzie znaleźć odpowiedniej do dzisiejszych czasów słownikowej definicji tej nowatorskiej nazwy. Chociaż odnoszę niejasne wrażenie (ale na pewno się mylę, bo gdzieżby ktoś mógł szukać inspiracji w zamierzchłych czasach PRL-u, kiedy „słońce było bogiem”), że jest ono osadzone jednak swoimi korzeniami głęboko w „okresie słusznie minionym”.
Dawno, dawno temu wszystko było proste i jasne. Był klarowny, czysty podział na „my” i „oni” i dwie strony barykady. Ci, którzy próbowali siedzieć na niej okrakiem byli w równej mierze nielubiani przez obie strony. I wszyscy wiedzieli kto „warchoł”, a kto nie. Kto „element antysocjalistyczny”, a kto wprost przeciwnie. Kto przyjaciel, a kto wróg. Co prawda, często dopiero po latach okazuje się, że uważany za przyjaciela bywał wrogiem, albo odwrotnie. A dziś – kogo to nasze piękne sformułowanie tak naprawdę dotyczy? Kto uprawia tę słynną „aktywność medialną” na lokalnym podwórku? Prezydenci, radni, koalicja, opozycja, dziennikarze, publicyści, partyjni, bezpartyjni, ruchy miejskie, działacze, mieszkańcy?
Czy można zatem jeszcze drukować samodzielnie książki , gazety i inne wydawnictwa, czy też muszą one uzyskać jakiś oficjalne „imprimatur coniuncturalis”? Czy druk artykułu czy felietonu (w tym i tego tekstu, który właśnie Państwo czytacie) należy do takiej „koniunkturalnej aktywności medialnej” czy też jeszcze nie? Czy udział w audycji radiowej, przypadkowa wypowiedź telewizyjna czy prasowa jest już wystarczająco koniunkturalna czy też musi przejść polityczny proces akceptacji swojej koniunkturalności? I kto ostatecznie decyduje o przynależności do prestiżowego grona tych, którzy taką aktywność prowadzą?
Sopocki radny, którego nazwisko przemilczę, prowadzi wyjątkowo aktywną działalność medialną. Wydaje i czyta oświadczenia, zwołuje konferencje prasowe, wypowiada się w lokalnej gazetce i zabiera publicznie głos (w imieniu i na forum, w jedynie słusznej sprawie itd), żąda (jedynie właściwych rozwiązań), piętnuje (działania opozycji) i nakazuje („po linii” i oczywiście „w interesie”). Wszak to wyjątkowo bezinteresowny człowiek, nie zamieszany – Broń go, dobry Panie Boże – w żadną tam politykę. On 28 godzin na dobę myśli przecież wyłącznie o innych, całkowicie oddając się altruistycznym ideałom. I oczywiście lokalnym sprawom. „Koniunkturalną aktywnością” wykazują się za to wyłącznie wszyscy ci, którzy mają inne niż on zdanie. Ale to on ma przecież zawsze rację!
Wojciech Fułek
- 31/03/2018 14:28 - Sopockie co nieco: Egzekucja przez rewitalizację
- 30/03/2018 15:54 - Gdańskie podwórko: Syndrom sztokholmski czy gdański?
- 28/03/2018 19:20 - 1945: Wyparcie Niemców z Gdańska
- 25/03/2018 20:30 - Akapit wydawcy: Układ gdański - umysł śledczy
- 25/03/2018 06:17 - Sopockie co nieco: Utarte ścieżki prezydenta
- 18/03/2018 14:29 - Akapit wydawcy: W głowie dżem, mydło i powidło
- 16/03/2018 14:45 - Gdańskie podwórko: Jak się pozbyć niewygodnych
- 14/03/2018 09:28 - Akapit wydawcy: Dynastia "adamowiczów"
- 11/03/2018 21:07 - Sopockie co nieco: Przyjaciele z boiska?
- 07/03/2018 22:20 - Bunt intelektualistów, czyli Marzec ’68: Gdańsk Warszawa wspólna sprawa