Co kilkadziesiąt miesięcy jesteśmy wstrząsani dramatycznymi katastrofami w polskich kopalniach węgla kamiennego. Wszyscy wiemy, że praca na dole w kopalni jest szczególnie trudna i niebezpieczna. Zdarzają się sytuacje, jak np. nagłe tąpnięcia, czy samozapłony metanu i w efekcie wybuchy pyłu węglowego, którym trudno zapobiec i przewidzieć.
Jednak katastrofy ostatnich lat w zdecydowanej większości były wynikiem braku odpowiedzialności i lekceważenia przez osoby i instytucje powołane do czuwania i przeciwdziałania sytuacjom, które kończą się tak dramatycznie. Wystarczy zapoznać się z raportami Wyższego Urzędu Górniczego po tych katastrofach, aby wskazać palcem winnych.
W pierwszym rzędzie to inspektorzy BHP, związki zawodowe, no i cały nadzór kopalniany były, są i będą zawsze odpowiedzialni za bezpieczeństwo. Doraźne kontrole Urzędu Górniczego sprowadzają się do fikcji. Nawet jeżeli są niezapowiedziane, to zanim zjadą inspektorzy na dół, to nadzór w rejonie kontroli jest już powiadamiany telefonicznie o kontroli. Taka praktyka była i jest niestety stosowana nadal.
Ostatnia katastrofa w KWK „Mysłowice-Wesoła” ujawniła publicznie tajemnicę poliszynela. Związki zawodowe, w tym przypadku NSZZ „Solidarność”, posiada tam spółkę, która otrzymuje zlecenia od dyrekcji na wydobycie węgla w soboty i niedziele. Czy można to jakoś skomentować? Nie, to jest niemożliwe, bo wynaturzenie związków zawodowych przerosło szczyty Himalajów. W 1980 roku podczas strajków sierpniowych wywalczyliśmy pięciodniowy tydzień pracy, aby ludzie mogli odpoczywać, poświęcać czas rodzinie.
Dzisiaj związki zawodowe utraciły moralne prawo do zabierania głosu o czasie pracy, polityce rodzinnej i ogólnie o warunkach pracy, gdyż w praktyce działają w imię swoich fałszywie pojmowanych interesów, na niekorzyść swoich członków i ludzi pracy.
Został zwolniony dyrektor kopalni „Mysłowice-Wesoła”. Oczywiście, wszędzie, w każdym zakładzie, na dyrektorze ciąży odpowiedzialność, a w szczególności za bezpieczeństwo pracowników. Jednak samo zwolnienie dyrektora niczego nie rozwiąże. Opinia publiczna powinna zostać wyczerpująco poinformowana i to niezwłocznie, przez Wyższy Urząd Górniczy i Prokuraturę o konkretnych przyczynach i wszystkich odpowiedzialnych tej tragedii w kopalni „Mysłowice-Wesoła”, aby już nigdy w wyniku nieodpowiedzialności, dzieci nie traciły ojców.
Jerzy Borowczak
- 27/10/2014 14:11 - Wysocki: Wybory samorządowe - Trzeba odpartyjnić radę miasta
- 25/10/2014 07:11 - Potulski: Gdańsk Adamowicza - poza granicą prawa?
- 23/10/2014 22:55 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Frajerstwo czy skleroza?
- 22/10/2014 15:39 - Budyń z sokiem malinowym: Między nami zawodowcami
- 20/10/2014 11:00 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Złota jesień
- 14/10/2014 15:16 - Okiem Borowczaka: Wolność słowa
- 07/10/2014 15:52 - Budyń z sokiem malinowym: Szekspir i dwa pedały
- 07/10/2014 15:49 - Okiem Borowczaka: To tylko „numer”
- 29/09/2014 14:41 - Okiem Borowczaka: Świat z nadziejami
- 26/09/2014 13:07 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Premiera premiery