Wolność słowa, to fundament wolności i państwa demokratycznego. Partie polityczne powinny być przykładem tej fundamentalnej swobody, mającej przemożny wpływ na kształtowanie się wszelkich innych praw obywatelskich i wolności. Partie dławiące w jakikolwiek sposób swobodę wypowiedzi swoich członków, noszą w sobie pierwiastek autorytaryzmu, który po objęciu władzy staje się niebezpiecznym źródłem dla wolności.
Platforma Obywatelska, od samego początku była partią otwartą na dialog. PO była, jest i pozostanie partią ludzi, których łączy wspólnota wartości. Społeczeństwo w wyborach różnych szczebli w minionych 7 latach docenia tą fundamentalną wartość w naszej formacji. Spotykaliśmy się często z zarzutem silnego jednoosobowego przywództwa Donalda Tuska, co wynikało z braku zrozumienia, że to silne przywództwo wynikało z autorytetu naszego lidera, a nie jego autorytaryzmu i tak będzie nadal, po przejęciu przywództwa w PO przez Ewę Kopacz.
Skłoniło mnie do tej refleksji to, co się dzieje u naszych oponentów politycznych z Prawa i Sprawiedliwości. We wcześniejszych wpisach udowadniałem, że nie można prowadzić żadnego merytorycznego dialogu i współpracy. Każdy istotny problem dla obywateli i państwa polskiego jest przedmiotem walki politycznej i bezprzykładnych ataków ze strony PiS. Tym razem niepokoi mnie i to bardzo, zastosowana, nie po raz pierwszy, cenzura w tej partii. Zgodnie z wewnętrzną decyzją Prezesa, tylko wyznaczani i poinstruowani posłowie, co i jak mają mówić, będą mogli występować w mediach. To niebezpieczne zjawisko, no, bo czego można się spodziewać, gdy ta partia, załóżmy hipotetycznie, doszłaby do władzy i mogła ją sprawować, nie daj Boże, samodzielnie. Skoro dzisiaj, bez możliwości sprawczych, zamykają usta swoim członkom i posłom na Sejm, to posiadając instrumenty władzy, można bez nadużycia założyć, robiliby to samo ze społeczeństwem.
Ciągle dźwięczą mi w uszach słowa sprawującego funkcję premiera Jarosława Kaczyńskiego, debatującego w telewizji w parlamentarnej kampanii wyborczej w 2007 roku. Na zarzut ówczesnego przywódcy opozycji Donalda Tuska, że PiS utworzył koalicję z takimi partiami jak LPR i „Samoobrona”, urzędujący premier Kaczyński odpowiedział bez chwili wahania:, „ale natychmiast posłałem za nimi służby”. To jest przykład, do czego prowadzi ten „pierwiastek” autorytaryzmu. Nie do pomyślenia jest, aby w państwie demokratycznym używać służb specjalnych do inwigilowania i niszczenia oponentów politycznych, a w tym przypadku partnerów koalicyjnych. Ubolewam, że do dzisiaj premier Kaczyński nie odpowiedział za to ewidentne złamanie Konstytucji i fundamentalnych zasad demokracji. Pobłażanie takim przestępstwom politycznym i nie tylko politycznym, skutkuje dalszym zaniżaniem jakości życia publicznego.
Jerzy Borowczak
- 25/10/2014 07:11 - Potulski: Gdańsk Adamowicza - poza granicą prawa?
- 23/10/2014 22:55 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Frajerstwo czy skleroza?
- 22/10/2014 15:39 - Budyń z sokiem malinowym: Między nami zawodowcami
- 20/10/2014 11:00 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Złota jesień
- 20/10/2014 10:58 - Okiem Borowczaka: Bez odpowiedzialności
- 07/10/2014 15:52 - Budyń z sokiem malinowym: Szekspir i dwa pedały
- 07/10/2014 15:49 - Okiem Borowczaka: To tylko „numer”
- 29/09/2014 14:41 - Okiem Borowczaka: Świat z nadziejami
- 26/09/2014 13:07 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Premiera premiery
- 23/09/2014 17:24 - Seyfried: W kontekście Teatru