Grudzień 1970 roku pokazał prawdziwe oblicze władz PRL, bezwzględność i opresyjność reżimu. Dramat, który rozegrał się na ulicach Gdyni, Gdańska, Szczecina i Elbląga stał się natychmiast tematem wierszy i piosenek, które często tworzone na gorąco, na skrawkach papieru, w przekazie słownym, nieraz prymitywnym i prostym, za to emocjonalnym, były bezsilną reakcją na przemoc reżimu. W oficjalnym obiegu informacji i kultury temat nie istniał. Zadbała o to cenzura prewencyjna i „pragmatyzm” twórców.
Władze PRL bały się pamięci o Grudniu ’70. Cenzura prewencyjna skrzętnie usuwała nieliczne wzmianki w książkach i środkach masowego przekazu. Z opracowań wycinano odniesienia do dramatu, pozwalając co najwyżej na określenie "wydarzenia grudniowe". Domyślnie: wydarzenia, czyli takie, jak wiele innych.
– Cała polska inteligencja trzyma się na uboczu. Intelektualiści polscy (literaci, filmowcy, artyści) milczą zupełnie. Warstwa inteligencji, ta patriotyczna, odsunięta od wszelkiej informacji, związana z odbudową państwa po II wojnie, z troskami dnia codziennego, o szkoły, o przemysł, o kulturę, czując, że jest przedmiotem rządzenia, nie ma, nie może mieć wpływu na rozgrywające się wypadki polityczne – milczy – zapisał w styczniu 1971 r. Karol Estreicher w „Dzienniku wypadków”.
Blokada informacyjna zastosowana przez władze uniemożliwiała ocenę sytuacji.
– Trudno się zorientować, co tam się dzieje teraz. Podobno strajk w stoczni trwa, próbuje się też otwierać porozbijane sklepy. Nasza telewizja i radio odezwały się na ten temat po dwóch dniach, gdy cały świat trąbił już o tym na wszelkie sposoby, prasa zaś podała komunikat dopiero dziś – zanotował Stefan Kisielewski 16 grudnia 1970 r. w „Dziennikach”.
Echo tragicznych wydarzeń odnaleźć można w „Dzienniku pisanym nocą” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego: w marcu 1971 r. pisarz nawiązał do przeczytanego gdzieś porównania robotniczej rewolty na Wybrzeżu do antybolszewickiego buntu marynarzy garnizonu w Kronsztadzie z 1921 r. Skąpe aluzje do 1970 r. pojawiają się w „Miazdze” Jerzego Andrzejewskiego.
Pamięć człowieka prostego
Gdyby nie pamięć prostych robotników Grudzień nie doczekałby się swej ikonografii. Stoczniowcy nigdy nie zapomnieli o swoich kolegach. Tuż po smutnym Bożym Narodzeniu 1970 r. domagali się skromnej tablicy u wejścia do zakładu. W 1971 roku Henryk Lenarciak, przewodniczący rady oddziałowej na Wydziale W-4 i Henryk Jagielski, członek komitetu strajkowego i delegacji na rozmowy z Edwardem Gierkiem, wysunęli postulat budowy pomnika.
Podczas 1-majowego pochodu w 1971 roku robotnicy nieśli transparenty „Żądamy ukarania winnych za zajścia grudniowe!” i „Żądamy odsłonięcia tablicy poległych stoczniowców”. Proletariusze upominali się o pamięć. Pod bramą stoczni w każdą rocznicę dramatu z 1970 roku i na Święto Pracy leżały kwiaty.
Na grobach składano kwiaty i wieńce: „Ofierze Grudnia”, „Poległemu Koledze w wydarzeniach grudniowych”, które z mogił były natychmiast usuwane. Jeszcze nie obeschły łzy matek, żony nie przestały nosić żałoby po zabitych mężach, a już znaki pamięci okazały się niebezpieczne.
Poeta pamięta
Na gdańskim pomniku Poległych Stoczniowców umieszczony został fragment wiersza z tomu „Światło dzienne” wydanego w 1953 roku (napisanego przez Czesława Miłosza w 1950 r., w czasie pobytu Miłosza w „reżimowej” placówce dyplomatycznej w USA), tuż przed jego ucieczką z kraju:
„Który skrzywdziłeś człowieka prostego / Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając (…) / Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta./ Możesz go zabić - narodzi się nowy. / Spisane będą czyny i rozmowy (...)”.
„Który skrzywdziłeś” stał się tekstem nie tyle o rozterkach poety, wygnańca, uciekiniera, ale o całej PRL, kojarząc się większości odbiorców z protestem wobec poczynań władzy w Grudniu ’70. Wiersz, słusznie lub nie, dał Miłoszowi, autorowi m.in. „Zniewolonego umysłu”, pozycję niemal narodowego wieszcza.
W tym czasie niewielu intelektualistów w kraju stać było na gest odwagi. Był wyjątek. Zbigniew Herbert w grudniu 1971 r. na Wawelu rozpoczął wykład od słów:
– Idąc do państwa uświadomiłem sobie, iż dzisiaj przypada pierwsza rocznica tragicznych wydarzeń na Wybrzeżu. Chciałbym więc to, co mówić będę, poświęcić poległym w walce o chleb.
W 1974 r. poeta napisał "Przesłanie Pana Cogito", poemat o losie człowieka, który musi zachować godność. Wiersz był "na cenzurowanym". Zbigniew Herbert, poeta, którego przygniatał system PRL, nie szedł na kompromisy, nie chadzał na pochody 1-majowe, jak „nawróceni” po 1989 r. kabotyni artyści i dziennikarze:
„Niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda. / I nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy przebaczać / w imieniu tych, których zdradzono o świcie”.
Czytając poezję
Poeta ma obowiązek, który Josif Brodski, rosyjski poeta i eseista, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, skazany na przymusowe roboty za „pasożytnictwo” i wydalony z „Kraju Rad” w 1972 r. określił: „narody, które nie czytają poezji, stają się bezbronne wobec tyranów i manipulatorów”.
Grudzień 1970 r. stał się tematem poezji Jana Polkowskiego, poety niepodległościowego podziemia. Inspiracją wierszy z jego tomiku "Głosy" były dramatyczne sceny z Wybrzeża i brutalna pacyfikacja protestów przez wojsko i milicję. Wiersze Polkowskiego przywołują losy zabitych i ich rodzin, skłaniając do refleksji na temat najważniejszych wartości, jak miłość, wierność, solidarność. Oto fragment jego wiersza „Zastrzelony 1952 – 1970”:
„Kim miałem zostać? Nikim? Bo czy miałem przeżyć? / Niewydolność trawienia nazbyt płytki oddech. / Byłem wcześniakiem w dodatku poród był ciężki okrutnie. / Byłem więc oczkiem w głowie mojej i Boskiej Matki. / Przeżyłem i słabość zmieniła się w pragnienie / buntu przeciwko tępym uderzeniom losu. / To moja krew wypiła biel na fladze / niesionej przez Świętojańską. / Pragnąłem by była czerwonym wiatrem / który zasklepia rany (...).
Filmowe skrawki
Urząd kontroli (GUKPPiW) nie przepuścił sceny z „Człowieku z marmuru” w reż. Andrzeja Wajdy (1976 r.), w której Agnieszka (w tej roli Krystyna Janda) zawiesza na stoczniowej bramie bukiet kwiatów.
W 1981 r. byliśmy dumni, gdy Złotą Palmą w Cannes otrzymał kolejny film Andrzeja Wajdy „Człowiek z żelaza” z dokumentalnymi sekwencjami z Grudnia. Pamiętamy scenę odtwarzania reżimowemu dziennikarzowi Winkelowi (Marian Opania) w tajemnicy, z projektora przez dokumentalistę (Bogusław Linda) skrawków grudniowych materiałów.
Tych, którzy zaraz po Grudniu ’70 wstąpili do PZPR, dali się uwieść towarzyszowi Gierkowi, świetnie pokazuje scena z "Człowieka z żelaza", w której młody inżynier, świeżo upieczony absolwent Politechniki Gdańskiej, (Linda) podchodzi do Maćka Tomczyka (Radziwiłlowicz) by pochwalić się telegramem gratulacyjnym wysłanym do I sekretarza KC PZPR.
W końcu w lutym 2011 r. wszedł na ekrany „Czarny czwartek” (reż. Antoni Krauze), który pokazał na wielkim ekranie dramat Grudnia’70, opowiadając o masakrze grudniowej, opierając narrację o losy gdyńskiego portowca z Kaszub Brunona Drywy, który zginął w Gdyni 17 grudnia 1970 r. Bohaterką filmu jest jego żona Stefania Drywa (Marta Honzatko) i dwójka osieroconych dzieci. Film pokazuje tło protestu: robotnicy chcą w miarę godnie żyć. Zakrwawiona biało–czerwona flaga w jednej ze scen jest tutaj symbolem cierpienia i śmierci przypadkowej. Mniej ważne są niedoróbki w konstrukcji fabuły i jakby urywany styl „Czarnego czwartku", niż to, że obraz jest lekcją historii, pokazującą dramat tzw. zwyczajnych ludzi, zniszczonych przez brutalną władzę.
Ballada
Nim stanęły pomniki ofiar Grudnia pamięć o nim żyła w piosence. Mało znana, a przejmująca, jest anonimowa "Grudniowa ballada".
15 grudnia roku pamiętnego / Poszli ulicami, miasta portowego / Robotnik stoczniowy, z dokerem pod rękę / Nie wiedząc, że własną krwią piszą piosenkę (…) Szli tylko przypomnieć, tym co zapomnieli / Że nim w tłuszcz obrośli, w ręku kilof mieli / Lecz gdy zawołali, chleba daj nam Polsko! / Przysłała im władza Milicje i Wojsko / Zaciśnięte ręce, wznieśli ponad głowy / Stoczniowiec i doker, żądali rozmowy / Zamiast odpowiedzi, do tłumu się strzela / Umiera stoczniowiec, na rękach Dokera (…)
Bardziej znana, wykonywana przez m.in. Kazika Staszewskiego i Krystynę Jandę jest "Ballada o Janku Wiśniewskim”, opisująca scenę niesienia przez manifestantów zastrzelonego przy przystanku Gdynia Stocznia 18-letniego Zbyszka Godlewskiego. Tekst ballady napisał Krzysztof Dowgiałło, a muzykę skomponował w 1980 r. Mieczysław Cholewa. Najbardziej znaną wersję „Ballady”, wyśpiewaną w „Człowieku z żelaza”, w „Czarnym czwartku” i w "Psach", skomponował Andrzej Korzyński.
I ta trzecia, kinowa wersja robi wrażenie szczególne. Bezkarnych sprawców grudniowych zbrodni 1970 i stanu wojennego, przywodzi na myśl scena z "Psów" w reż. Władysława Pasikowskiego: w suterenie gmachu przy ul. Rakowieckiej 2b, podczas libacji w stołówce MSW, zamroczonego alkoholem esbeka koledzy wynoszą na ramionach, rycząc „Janek Wiśniewski padłu!”.
Ostry dyżur
17 grudnia 2020 r. na antenie Radia Gdańsk miała miejsce premiera słuchowiska „Ostry dyżur", które opowiada historię Grudnia ‘70 z perspektywy lekarza pełniącego dyżur w „Czarny czwartek", w dniu brutalnego stłumienia protestu robotniczych w Gdyni. Autorem scenariusza jest Wojciech Fułek, reżyserem Paweł Chmielewski a zagrali Mirosław Baka, Maria Seweryn, Piotr Cyrwus i Krzysztof Janczar.
Pokazując rok 1970 na Wybrzeżu przez pryzmat lekarzy ratujących bardzo młodych ludzi, dzieci właściwie, rannych od kul, scenariusz sięgnął m.in. do postaci szefa na ortopedii i chirurgii w Szpitalu Miejskim dr. Mariana Golarz-Teleszyńskiego (znał dobrze rany postrzałowe, służył w wojnie obronnej 1939 roku jako felczer, był więźniem Archipelagu GUŁag na Workucie, wiedza frontowa mu się przydała). Drugim z operatorów był dr Roman Okoniewski, wybitny specjalista chirurgii urazowej i ortopedycznej, w latach 80 członek Społecznego Komitetu Budowy Pomników Ofiar Grudnia’ 70.
Wojciech Fułek fabułę skonstruowałem z opowieści, „lepiąc” z różnych osób jedną postać. Lekarz jest symbolem tych, którzy starali się czynić cuda, robili co tylko mogli, łatali, zszywali, łapali uciekającego ducha. Muzyka, ale nie ballady, gra w spektaklu niemałą rolę. Lekarz, którego gra Baka, udaje się na dyżur 16 grudnia, wieczorem. Nie wychodzi ze szpitala przez tydzień. Jest wielbicielem muzyki rockowej. Oprawa muzyczna to utwory z tamtego czasu („Led Zeppelin III”, kultowy w historii zespołu album, ze skomponowanymi przez Page’a i Planta „Immigrant Song” i „Since I've Been Loving You”, płyta „Na drugim brzegu tęczy” Breakout’ów i „Come Together" Beatlesów. Pojawiają się też wątki mniej znane, np. robotniczy pochód ze śródmieścia Gdańska do Wrzeszcza i dramatyczna nieudana próba opanowania rozgłośni Polskiego Radia, by nadać komunikat w świat.
Malarz
Niewielu artystów malarzy odważyło się zmierzyć z tematem i z fenomenem Grudnia w języku sztuki. Jednym z nich jest Andrzej Piwarski, autor cyklu obrazów „Ślady – Nadzieje – Polska. 1970 – 1980 – 2016”. W swoich obrazach namalował on alegoryczny dramat Człowieka w zwarciu z systemem państwa opresyjnego. 13 grudnia br., w rocznicę stanu wojennego zostanie otwarta w bazylice św. Brygidy, wystawa prac Andrzeja Piwarskiego.
52 rocznica Grudnia ’70 tradycyjnie obchodzona będzie w Gdańsku i w Gdyni, w Szczecinie i w Elblągu. Zapłoną znicze pamięci, odprawione zostaną msze św. w intencji zabitych, rannych i represjonowanych oraz ich rodzin. Dzięki tym, którzy odważyli się pamiętać – pamięć o Grudniu stała się elementem świadomości zbiorowej nie tylko gdańskich robotników.
Artur S. Górski
- 06/01/2023 16:49 - Posterunek Straszyn: Za dużo nieporozumień w obozie rządzącym
- 23/12/2022 16:38 - Akapit wydawcy: Kolędnicy obłudnicy przybieżeli...
- 23/12/2022 16:34 - Posterunek Straszyn: United we conquer! - Zjednoczeni zwyciężymy
- 16/12/2022 15:23 - Posterunek Straszyn: Unia, a Ewangelia
- 16/12/2022 15:19 - Latarką w półmrok: Borusewicz,ekspert marki Lotos
- 08/12/2022 15:55 - Posterunek Straszyn: Polska staje się lokalnym mocarstwem o coraz większej strefie wpływów
- 25/11/2022 16:27 - Posterunek Straszyn: Gorzka prawda wg prof. Legutki
- 20/11/2022 15:55 - Akapit wydawcy: Obiadek sopocki
- 19/11/2022 15:31 - Posterunek Straszyn: Choć rakieta była ukraińska, to była wina Rosjan
- 17/11/2022 15:32 - Akapit wydawcy: Gdańskie niedorajdki?