Od kilku tygodni jesteśmy atakowani w mediach przez katolickich publicystów i niektórych hierarchów, a może raczej ideologów opowieściami o jakimś strasznym i niebezpiecznym gender, które niczym Baba Jaga, wilk z Czerwonego Kapturka lub Sauron z Władcy Pierścieni czai się gdzieś nieopodal, żeby nas zamordować i zjeść. Tendencja do snucia tych historii ma, niestety, charakter rozwojowy. Znalazła bowiem odzwierciedlenie w oficjalnym liście pasterskim polskich biskupów przygotowanym na pierwszą niedzielę po Świętach Bożego Narodzenia. Trudno przyjąć, że propagatorzy tych bredni naprawdę w nie wierzą, warto się jednak przyjrzeć rzeczywistym motywom publikowania takich dokumentów, jak i rzeczywistym problemom towarzyszącym w Polsce kwestiom równouprawnienia.
Sposób atakowania gender znajduje uzasadnienie w psychologicznych i socjologicznych mechanizmach i z punktu widzenia profesjonalnego może okazać się skuteczny, zwłaszcza w krótkim horyzoncie czasowym. Po pierwsze jest to klasyczna propagandowa sztuczka polegająca na odwróceniu uwagi od faktycznych problemów. Zamiast zastanawiać się nad słabościami kościoła hierarchicznego w naszym kraju, odpływem wiernych, a może przede wszystkim nad brakiem reakcji na kreowaną przez papieża Franciszka, który właśnie został uznany przez tygodnik Time człowiekiem roku 2013, wizją kościoła ubogiego, udaje się zogniskować dyskusję na czymś innym. Po drugie zawsze łatwiej jednoczyć pewne grupy społeczne wokół wspólnego wroga. Przyniosło to dramatyczne skutki w historii XX wieku, także obecnie jest wykorzystywane przez nacjonalistyczne ugrupowania polityczne w wielu krajach europejskich. Najczęściej wrogiem są imigranci, na przykład z Polski – jak w programie holenderskiej Partii Wolności Geerta Wildersa, z Kaukazu – jak w Rosji, czy w ogóle skądkolwiek – jak w programie greckich faszystów ze Złotego Świtu.
Problem równouprawnienia w Polsce jest jednak realny i można go obserwować w wielu wymiarach. Dotyczy on niższych wynagrodzeń kobiet zatrudnionych na tych samych stanowiskach co mężczyźni, nierównego podziału urlopu pomiędzy matkę i ojca dziecka, niedostatecznej wciąż ochrony przed przemocą w rodzinie, braku dostępu do niektórych stanowisk, a nawet szkoleń zawodowych, trudności związanych z awansem. Interesujące jest zjawisko gender budgetingu, które wciąż jest w Polsce wyzwaniem. Chodzi o takie konstruowanie budżetów samorządów lokalnych, a także budżetu państwa, by zapewnić równe traktowanie przedstawicieli obojga płci. Klasycznym przykładem nierówności są inwestycje w „orliki” i brak podobnych programów zapewniających dzieciom choćby dostęp do basenów pływackich. Dramatyczne są próby wprowadzenia po cichu zmian w Kodeksie Karnym zaostrzających i tak drakońskie przepisy antyaborcyjne. Zmiany te mogłyby całkowicie uprzedmiotowić kobiety w zakresie ich praw reprodukcyjnych, a polskie prawodawstwo zbliżyć do rozwiązań stosowanych w Hondurasie.
Problem stereotypów związanych z rolą kobiet w społeczeństwie jest w Polsce bardzo poważny. Upowszechnianie stereotypowych ról społecznych występuje na każdym szczeblu edukacji i niesie opłakane skutki dla budowy nowoczesnego i otwartego społeczeństwa, w którym równouprawnienie nie byłoby tylko frazesem. Zjawisko to sięga również polityków i tradycji świątecznych. Jeden z posłów podczas posiedzenia Komisji Zdrowia wyrażał ubolewanie, że niepotrzebnie ściąga się posłanki do Sejmu w tym okresie, bo przecież mogłyby lepić pierogi, z czego byłby większy pożytek. Kilku panów w przedświątecznych programach radiowych i telewizyjnych twierdziło, pewnie szczerze, że starają się nie przeszkadzać w pracach domowych swoim żonom. Premier Tusk już jakiś czas temu komentował letni strój dziennikarki na konferencji prasowej. Prawdziwe równouprawnienie i szacunek nie powinny przejawiać się w staropolskiej kurtuazji lub protekcjonalnym tonie, ale w czynach. W tym zakresie jest w Polsce wiele do nadrobienia, a wdrożenie nauki gender przydałoby się zarówno obecnym, jak i przyszłym pokoleniom rządzących.
Na koniec jeszcze najlepsze noworoczne życzenia: dla rodzin wielopokoleniowych i jednopokoleniowych, wielodzietnych, bezdzietnych i tych z jednym dzieckiem, dla osób w związkach partnerskich i dla singli, dla lepiących pierogi i jedzących pierogi kupne, dla wszystkich razem i każdego z osobna.
Jarosław Szczukowski
- 03/02/2014 19:04 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Zdrowie na sprzedaż
- 29/01/2014 14:18 - Potulski: Komentarz do tekstu o szkole w Kokoszkach
- 23/01/2014 20:15 - Latarką w półmrok: Zdrowe cygara - chore zdrowie
- 13/01/2014 20:41 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Siedemset pięćdziesiąt tysięcy szubrawców
- 09/01/2014 08:36 - Spór o szkołę w Kokoszkach
- 25/12/2013 14:06 - Narodziny chrześcijaństwa, czyli Dzieciątka wędrowanie…
- 19/12/2013 18:03 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Urugwaj a sprawa polska
- 16/12/2013 08:57 - Latarka w półmrok: Wieść z Sosnowca czyli Miller do Tuska
- 12/12/2013 21:44 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Środowisko, głupcze!
- 09/12/2013 12:49 - Co dalej z NATO?