Zapewne około 2013 lat od dzisiaj wstecz, a być może dawniej, bo nie jest istotne, czy Dionisius Exiguus pomylił się in plus, czy in minus w ustanowieniu daty narodzin Chrystusa i początku ery chrześcijańskiej, jak i nie jest istotne czy było to akurat 24 grudnia roku zerowego. Ale to tej nocy, która świętujemy 24 grudnia Dzieciątko zaczęło swój spacer po Ziemi. Afirmując człowieczeństwo. Nie narodziło się w pałacu. Narodziło się w stajni, wśród wykluczonych. Człowiek bowiem nie miał bać się Boga, skoro jego Syn przychodzi na Ziemię do ludzi pracy, do ludzi prostych, którzy tak za tak mają, nie za nie. Bez światłocienia. Człowiek miał go szukać i znaleźć - bez lęku, w ubogim żłobie.
Wbrew możnym tamtego świata.
Z wielu świętych katolickich szczególnie dramatyczną postacią jest święty Józef. Robotnik, cieśla. Wielki milczący Ewangelii. Nie wypowiedział ani jednego słowa. Nosił w sercu poczucie zdrady nim Anioł Pański powiedział Mu „nie bój się”! Józef okazał się odważnym mężczyzną, swoistym bohaterem oczekiwania.
Dzieciątko wędrując przez świat zatrzymało się na moment w pałacu cesarza Konstantyna Wielkiego, który by ratować łaciński ład przyjął chrzest i uczynił chrześcijaństwo religią Cesarstwa. To bowiem nowy Rzym stał się centrum cywilizacji, gdy runął majestat cezarów, a „czysta i skromna religia” – jak jej początki opisywał wielki historyk Edward Gibbon, wolnomularz, naukowiec niezwykle krytyczny wobec chrześcijaństwa – „ostatecznie rozwinęła triumfalny sztandar Krzyża na ruinach Kapitolu”.
Boże Dziecię wędrowało dalej razem z Karolem Wielkim, w średniowieczu, błędnie określanym przez zastępy ignorantów i propagandystów jako czas mroku. Mroku? Wystarczy spojrzeć na bazylikę Mariacką - koronę Gdańska, górującą od ponad sześciuset lat nad nadmotławskim grodem, czy pokłonić się kunsztowi Hansa Memlinga lub Hieronima Boscha by dostrzec wielkość tamtej epoki.
Trzy wieki jakie upłynęły od śmierci Karola Wielkiego to był czas wzrastania. Nawróciły się Morawy, Bułgaria, Czechy, Polska, Węgry i Księstwo Kijowskie.
Dzieciątko Nowonarodzone zaprowadziło Mieszka, księcia Polan do chrzcielnicy. Na chrześcijańskiej osnowie zbudował on i Bolesław Chrobry państwo polskie.
Narodził się nam Zbawiciel – pięknie jest w to wierzyć. A jeśli nie wierzysz? Wsłuchaj się w opowieść o Jezusie z Nazaretu, urodzonym około 5-2 roku, zmarłym w 33 roku nowej ery. W opowieść o Żydzie, Aramejczyku, nonkonformiście, myślicielu, wielkim kaznodziei, który urodził się w Judei, rzymskiej odległej prowincji, za panowania cesarza Augusta Juliusza Oktawiusza. O Jezusie, skazanym na ukrzyżowanie za panowania cesarza Tyberiusza, gdy prokuratorem Judei był Poncjusz Piłat, który ugiął się przed żądaniem Sanhedrynu i skazał wędrownego cudotwórcę na śmierć.
Jezus nie rzucał wyzwania władzom imperium, nie pozostawił po sobie tajnej organizacji i politycznego przesłania. Nauczał po prostu „Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje”. Jakże trudne to wyzwanie również dla ludzi Kościoła, jego hierarchów i duchownych, tym, którym marzy się czasem wątła sława celebryty.
A jeśli brakuje Ci wiary? Sięgnij po zakurzoną, zapomnianą na półce Biblię. I czytaj…
Jak trudno się żyje w dzisiejszym świecie, pełnym nieautentycznych mitów, fałszywych uniesień, braku odwagi, braku kompetencji. Czy Święta Bożego Narodzenia pozwolą nam kolejny raz uwierzyć, że świat ludzi wspierających się i szanujących się nawzajem, świat miłości, radości, pojednania jest realny i osiągalny?
Tej wiary życzę, dedykując wątpiącym jeden z najbardziej intrygujących tekstów polskiej muzyki, wyśpiewany w latach 60. przez Mirę Kubasińską.
Wierz mi wierz ta wyspa jest.
To gdzieś tu gdzieś blisko już.
Uwierz w to i pomóż mi
pomóż ją odnaleźć.
Tam już rąk nie zranisz swych
napalm tam nie zakwita krwią
ani też na wyspie tej
nikt nie sadzi drzew kolczastych drutów.
Tam noce spokojne tam tylko spadają race gwiazd
na szczęście to trzeba wierzyć im.
Tam dni są słoneczne tam łąki zielone chłopcy z nich
rwą kwiaty swym ukochanym.
Musisz uwierzyć mi że jest
taka wyspa pod skrzydłami ptaków
gdzie dziecko bez trwogi spogląda w gęstwinę białych chmur
bo wie że z nich tylko deszcz.
Wierz mi wierz ta wyspa jest
i nasz tam będzie domu dach
nasze drzwi do których
nikt nocą nie zapuka.
Wierz mi wierz ta wyspa jest
póki ty jesteś ze mną tu.
Może brzeg nad Wisłą jej
może jest nią właśnie twa ojczyzna…
Artur S. Górski
- 29/01/2014 14:18 - Potulski: Komentarz do tekstu o szkole w Kokoszkach
- 23/01/2014 20:15 - Latarką w półmrok: Zdrowe cygara - chore zdrowie
- 13/01/2014 20:41 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Siedemset pięćdziesiąt tysięcy szubrawców
- 09/01/2014 08:36 - Spór o szkołę w Kokoszkach
- 02/01/2014 19:09 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Gender pod choinkę
- 19/12/2013 18:03 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Urugwaj a sprawa polska
- 16/12/2013 08:57 - Latarka w półmrok: Wieść z Sosnowca czyli Miller do Tuska
- 12/12/2013 21:44 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Środowisko, głupcze!
- 09/12/2013 12:49 - Co dalej z NATO?
- 06/12/2013 18:12 - Mój Wrzeszcz: 750 urodziny Wrzeszcza