Komentarz do wypowiedzi przedstawicieli władz miasta Gdańska w sprawie „szkoły w Kokoszkach”, w Gazecie Wyborczej z dnia 22 stycznia 2014.
1. Pani wiceprezydent zapewnia, że „gdyby to było niezgodne z prawem, nie rozpisywalibyśmy konkursu”.
Po pierwsze, wiarygodność zapewnień Pani wiceprezydent jest wątpliwa. W sprawie likwidacji Szkoły Podstawowej nr 27 im. Dzieci Zjednoczonej Europy na ulicy Srebrniki były zapewnienia o niezbęd-ności jej likwidacji i to na dodatek dla dobra mieszkańców. Tymczasem szkoła dzięki determinacji mieszkańców istnieje i nieźle funkcjonuje. Podobny charakter miały działania Pani wiceprezydent w sprawie placówek dla dzieci specjalnej troski.
Po drugie, jeśli takie działanie, jakie miasto podejmuje, nie jest dostatecznie wyraźnie prawem zakazane (pomimo orzeczeń sądowych i Trybunału Konstytucyjnego), to trzeba zapisy prawa w ustawie o systemie oświaty doprecyzować, podając nadużycia miasta Gdańska w tym zakresie jako szkodliwy przykład stosowania dosyć wątpliwej reguły: „prawo tego nie zabrania”.
2. Prezydent stwierdza, że jednym z powodów podjęcia tego działania jest możliwość odliczenia podatku VAT. Samorząd terytorialny jest częścią władzy publicznej i nie rozporządza prywatnymi środkami, tylko dochodami uzyskanymi z podatków. To mieszkańcy Gdańska kupując towary płacą podatek VAT, w tym również na pokrycie ok. 7 mln, które Gdańsk zamierza uzyskać.
Jest to wybieg na pograniczu prawa, szczególnie naganny, jeśli zważyć, że miasto Gdańsk uzyskało z budżetu państwa w 2012 roku dotacje na zadania inwestycyjne w wysokości 877 911 tys. zł. Środki te pochodziły głównie z dochodów VAT budżetu państwa.
3. „Nowa szkoła powinna być zaangażowana w życie lokalnej społeczności”.
Dlaczego tylko ta szkoła? Wszystkie - i większość z nich jest. Gdyby tak nie było, to mieszkańcy wielu regionów naszego miasta nie walczyliby o swoje szkoły. W wielu z nich są działające przez wiele godzin baseny, sale gimnastyczne, boiska sportowe (w tym tzw. Orliki). Warto zapytać wydziału oświaty, jaki jest stan w tym zakresie. A jeśli jest on niedostateczny wg oceny władz miasta, to należy go zmienić lub poprawić, bez sprzedawania tego zadania podmiotom prywatnym, które tym się różnią od publicznych, że muszą na tym zarobić.
Gdańskie szkoły działają niekiedy w symbiozie ze społecznością lokalną i jednym z podstawowych zarzutów wobec władz miasta jest to, że po sprzedaży deweloperom terenów na budowę mieszkań i powstanie nowych osiedli, właśnie szkoły i przedszkola brakuje w nich najbardziej.
Szkoła w Kokoszkach jest tego jaskrawym przykładem. Ledwie powstanie, a już będzie przepełniona.
4. Może w ramach szukania „odważnych” rozwiązań władze miasta rozpiszą konkurs na wyłonienie operatora, który przejąłby zarządzanie urzędem miasta. Nie trzeba byłoby tylu wiceprezydentów, można byłoby zatrudnia pracowników nie wg rygorów ustawy o pracownikach samorządowych ale np. na tańsze umowy śmieciowe, itp. itd. A na dodatek decyzje tego „operatora” nie podlegałyby żadnej kontroli społecznej. „Prawo tego nie zabrania” (?), w każdym razie na pewno można postarać się o pozytywną opinię w tej sprawie.
5. Szkoła Podstawowa nr 29 przy ul. Miałki Szlak.
Jest to inny przypadek. Ta szkoła była dziesięciokrotnie mniejsza i taki przypadek -zależny od wielkości - prawo dopuszcza jako wyjątek od reguły. Poza tym decyzja o likwidacji tej szkoły była błędna. Można było na przykład rozszerzyć jej działalność o wychowanie przedszkolne w warunkach dramatycznych zaniedbań w zakresie dostępu do przedszkoli publicznych w mieście Gdańsku.
6. Karta Nauczyciela – obudowana branżowymi przywilejami.
Cytat z orzeczenia T.K. w wyroku z dnia 9 czerwca 2010 r: „Warunków zatrudniania i wynagradzania nauczycieli zatrudnionych w publicznych szkołach i innych placówkach oświatowych nie można traktować wyłącznie jako przywilejów. Są to bowiem instrumenty prawne służące zapewnieniu bezpłatnej oświaty w odpowiedniej jakości i na możliwie równym poziomie.”
Podobnie zresztą ustawa o pracownikach samorządowych określa warunki pracy i wynagrodzenia. Różnica między ustawowymi rygorami wynagradzania nauczycieli a urzędników na stanowiskach wybieralnych (czyli wójta, prezydenta itp.) polega na tym, że tym pierwszym ustawa zapewnia minimum średniego wynagrodzenia, a tym drugim ogranicza maksimum (często zresztą przekraczane poprzez różne inne wynagrodzenia np. za zasiadanie w radach nadzorczych).
7. Budowa szkoły na ul. Azaliowej pozwoli uniknąć dowożenia uczniów do innych dzielnic. Istotnie tak się dzieje od wielu już lat i nie jest to ani łaska władz miejskich, ani przenikliwe dążenie do zapewnienia dogodnych warunków do nauki, tylko obowiązek, będący istotą funkcjonowania jst.
8. Prezydent Gdańska podkreśla też, że wyniki nauczania w szkołach niepublicznych są wyższe niż w publicznych.
Szkoda, że Pan Prezydent nie interesuje się wynikami pracy wydziału oświaty w swoim urzędzie. Dowiedziałby się, ilu uczniów szkół niepublicznych wyjechało ze swoimi rodzicami na ferie, ilu z nich było na wycieczkach za granicą, ilu pobiera korepetycje. Ilu uczniów tych szkół pochodzi z rodzin patologicznych, ilu rodziców tych uczniów jest objętych opieką MOPS, itp. itd.
Dowiedziałby się, jacy nauczyciele uczą w tych szkołach, w większości zresztą zatrudnieni na pierwszym etacie w szkołach publicznych.
W województwie pomorskim na dzień 30.09.2010 analizowany przeze mnie stan zatrudnienia nauczycieli był następujący:
lp wyszczególnienie szkoły publiczne szkoły niepubliczne
1 pełnozatrudnieni 30 379 2 019
2 niepełnozatrudnieni 4 589,32 1 441
3 npz/zatrudnieni ogółem 13,1 % 41,7 %
% w stosunku do ogółu zatrudnionych
4 stażystów 5% 30 %
5 kontraktowych 19,5 % 23,9 %
6 mianowani 24,4 % 27,1 %
7 dyplomowani 51,0 5 18,6 %
Panie Prezydencie, stażyści są po prostu najtańsi, no i wg Pana gwarantują wysokie efekty nauczania.
Materiał pt.” Informacja o stanie realizacji zadań oświatowych w Gminie Miasta Gdańska za rok szkolny 2012/2013” istotnie podaje wyniki egzaminów zewnętrznych: sprawdzianów i egzaminów gimnazjalnych, z podziałem na szkoły publiczne i niepubliczne.
Nie podaje jednak z takim podziałem:
- uczestnictwa w konkursach i olimpiadach;
- realizację zajęć dodatkowych przez nauczycieli;
- promocji uczniów do klas programowo wyższych i drugoroczność (uczniów osiągających słabe wyniki releguje się ze szkół niepublicznych);
- frekwencji i negatywnych ocen ze sprawowania.
Ponadto wyniki egzaminów maturalnych też nie podlegają temu podziałowi.
Tezę, że szkoły niepubliczne osiągają lepsze wyniki można porównać, że stwierdzeniem, że szkoły mistrzostwa sportowego mają lepsze wyniki z zajęć w-f, a najlepiej gdy rodzina ma guwernantkę. Szkoła, którą w latach 1984 – 1995 kierowałem, obejmowała kształceniem uczniów SP 53 i IV LO - łącznie ponad 1500 uczniów i prawie 100 nauczycieli zatrudnionych na podstawie Karty Nauczyciela. Osiągała dobre wyniki a najwyższą ocenę wystawili jej uczniowie i ich rodzice mówiąc, że jest to ich szkoła.
Franciszek Potulski
- 21/02/2014 19:39 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Ząb Donalda
- 19/02/2014 14:32 - Ukraina stoi w ogniu. Europa bezradna
- 11/02/2014 18:59 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Dzień Świstaka
- 06/02/2014 08:10 - Wysoka cena za zdrowie
- 03/02/2014 19:04 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Zdrowie na sprzedaż
- 23/01/2014 20:15 - Latarką w półmrok: Zdrowe cygara - chore zdrowie
- 13/01/2014 20:41 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Siedemset pięćdziesiąt tysięcy szubrawców
- 09/01/2014 08:36 - Spór o szkołę w Kokoszkach
- 02/01/2014 19:09 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Gender pod choinkę
- 25/12/2013 14:06 - Narodziny chrześcijaństwa, czyli Dzieciątka wędrowanie…