Prezes PKM SA Grzegorz Mocarski przez 9 miesięcy był jednocześnie dyrektorem departamentu w urzędzie marszałkowskim. - To jest wdzięk Kalego, gdy marszałek Struk mówi o synekurach i standardach - mówi radna PiS Danuta Sikora i składa interpelację.
Marszałek Mieczysław Struk (PO, pomorski wicelider partii) publicznie: "Oni mówią o standardach, kolesiach i synekurach w samorządzie, oto lista stanowisk, które przejęli tylko na Pomorzu, tempo obsadzania jest szalone".
Mówi to marszałek, którego dyrektor generalny Sławomir Kossakowski został wydelegowany do dwóch rad nadzorczych, z których uzyskuje 90 tys. zł rocznie, którego prezes Agencji Rozwoju Pomorza, Łukasz Żelewski, też trudzi - razem blisko 400 tys. zł - się w dwóch dobrze płacących radach, którego urzędnicy trafiają całkiem często do rad nadzorczych spółek szpitalnych i...
-...którego urzędnik, zastępca dyrektora Departamentu Rozwoju Gospodarczego, Grzegorz Mocarski przez wiele miesięcy pracował równolegle jako prezes zarządu Pomorskiej Kolei Metropolitalnej - informuje opinię publiczną radna Prawa i Sprawiedliwości, Danuta Sikora.
I pyta zarząd województwa pomorskiego w interpelacji o prezesa PKM, Grzegorza Mocarskiego, "który został powołany przez radę nadzorczą na to stanowisko 16 maja ub.roku", a jednocześnie "był zatrudniony na stanowisku zastępcy dyrektora Departamentu Rozwoju Gospodarczego UM woj. pomorskiego do 20 lutego 2017".
Zdaniem radnej, takie łączenie stanowisk przez 9 miesięcy może być kolizyjne.
Na pewno nie jest nieintratne. Były już prezes PKM SA, Krzysztof Rudziński, podobnie jak wiceprezes Tadeusz Heyda, zarobił w 2015 roku ponad 300 tys. złotych. Dyrektor Grzegorz Mocarski z pracy w urzędzie przez cztery i pół miesiąca wykazał 55 tys. złotych, co daje godne, także zdaniem prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf, 12 tys. zł miesięcznie na prowincji pomorskiej. Zarobił także ponad 16 tys. złotych za ten sam okres zasiadania w radzie nadzorczej PKM, wspólnie z Maciejem Glamowskim, szwagrem prezydenta Gdańska, wiceprezesem MTG SA, którego pracę z kolei nadzoruje wspomniany już prezes ARP, Ł. Żelewski.
Dodatkowo prezes Mocarski jest członkiem rady nadzorczej SKM Trójmiasto, co też nie ma wymiaru działalności non profit i może zapewniać dodatkowe wynagrodzenie na poziomie ok. 3500 zł miesięcznie.
- To dziwna sytuacja - mówi "Gazecie Gdańskiej" radna D. Sikora - bo oznacza, że przedstawiciel kontraktującego usługę PKM pobiera wynagrodzenie u wyłonionego w przetargu wykonawcy usługi czyli SKM Trójmiasto, na pewno nie jest to sytuacja transparentna.
Jeśli dyr. Mocarskiego do pracy w PKM wydelegował zarząd województwa stosowną uchwała, to rygory ustawy antykorupcyjnej urzędnika tak awansowanego nie dotyczą. Zarząd mógł uznać, że przez kilka miesięcy prezes Mocarski może jednocześnie dać radę na stanowisku kierowniczym w urzędzie - w końcu PKM łączy Gdańsk-Brętowo z Gdańskiem Głównym... Reszta to już kwestie etyczne, co PO na Pomorzu praktykuje z wdziękiem Kalego...
Czy właśnie w takich przypadkach, Mieczysław Struk i Paweł Adamowicz, wspólnie wyjdą na ulice i będą protestować do upadłego?
Synekury w samorządzie warte są obrony w dzielnicy (PO)morskiej.
(set)
- 16/03/2017 19:04 - Podwójne wiosła... i standardy? Adam Korol bez prądu
- 15/03/2017 21:34 - Kurator wstrzymał przeniesienie ZSH w Sopocie
- 15/03/2017 10:53 - Jacek Rybicki dla Rzeczypospolitej: o fiasku AWS i mariażu związku z polityką
- 14/03/2017 18:10 - Dzień dla życia na UG
- 14/03/2017 15:14 - Wyborczy pełnomocnik PiS
- 13/03/2017 11:24 - Nauczyciel przewodnikiem ucznia po świecie wartości
- 13/03/2017 09:39 - Dorota Arciszewska-Mielewczyk: Europejski Matrix
- 11/03/2017 14:20 - Gdański Wiec Jedności Europejskiej
- 09/03/2017 23:55 - Dogoterapia - terapia ciała i duszy
- 09/03/2017 21:08 - Gdańscy radni o mianowaniu do spółek miejskich przedstawicieli opozycji i władzy