Sopockie molo: zysk prywatny, koszty publiczne - opinie

Niedawno opublikowaliśmy tekst "Sopockie molo: zysk prywatny, koszty publiczne". W związku z okolicznościami, jakie towarzyszą zarządzaniu obiektem, zapytaliśmy sopockich radnych o ich zdanie w tym temacie.

Jako jedyny odpowiedział do tej pory Wojciech Fułek z Kocham Sopot: - Molo z pewnością jest trudnym obiektem do zarządzania, a ja osobiście nie mam wielkiej wiary w to, że jakiekolwiek firmy komunalne są zarządzane sprawniej, niż prywatne. Ale molo to też pewien kombinat - część lądowa, drewniana konstrukcja i marina. Wszystko to daje dosyć duże możliwości dochodu i zysku.
Być może należałoby rozważyć jednak powierzenie zarządzania molem np. Bałtyckiej Agencji Artystycznej (gospodarzowi Opery Leśnej), co stwarzałoby lepsze możliwości negocjacji z potencjalnymi partnerami i reklamodawcami? Może należałoby też uzależnić czynsz dzierżawny od zysku dzierżawcy (np. wpisać stałą kwotę czynszu, a jeśli zdarza się rok wyjątkowy, taki jak 2014, kiedy pogoda dopisała i turystów było więcej - dodatkowy procent od zysku?).
Generalnie nie mam przekonania, że przekazanie zarządzania molem miejskim strukturom coś by zmieniło na lepsze. Raczej obawiałbym się ręcznego sterowania i zbyt wielu dyspozycji od samorządowych nadzorców. Moje doświadczenia samorządowe wskazują, że raczej utrudniłoby to zarządzanie takim obiektem niż je usprawniło.

- Molo w Sopocie zostało sprywatyzowane to znaczy wyrażono zgodę na prywatyzację dochodów natomiast koszty zwłaszcza zasadnicze obejmujące utrzymanie tego cennego obiektu po atakach sztormu ponosi budżet państwa lub gminy słychać wtedy apele by rząd wspomógł odbudowę zniszczonego mola zatrważające że nikogo to w Sopocie nie razi miasto ma swoje agendy - MOSiR albo BART, ale mam wrażenie że prymitywnie pojmowany liberalizm dewastuje w Sopocie dobro publiczne - stwierdził Marek Formela, wiceprzewodniczący SLD na Pomorzu.

goch