W Gdańsku jak u Orwella. Decyzją 22 radnych PO, wykonujących dyrektywę administracji A. Dulkiewicz, w komercyjnej strefie płatnego parkowania w śródmieściu Gdańska kierowcy płacą 20 złotych za 3 godziny - lub 800 zł za miesięczny abonament. Jeśli jednak należą do klanu samorządowej władzy, to wówczas przy budynku rady miejskiej przy ul. Wały Piastowskie korzystają z darmowych zbytków. Każdy przedstawiciel aparatu obdarowany przywilejem dostaje roczny nieopodatkowany bonus za 9 600 zł. Nie jest więc prawdą, że jest bieda w mieście i zabraknie na światło uliczne lub ciastko dla prezydent...
- Uchwała powinna zostać przeanalizowana przez wojewodę. Art. 32 Konstytucji RP mówi o równości obywateli wobec prawa, równym ich traktowaniu przez władze publiczne, a tutaj władze publiczne traktują siebie lepiej niż innych obywateli - mówi "Gazecie Gdańskiej" gdański radny, wiceprzewodniczący "Porozumienia", Karol Rabenda. I dodaje: - Ten brak społecznego wyczucia jest szczególnie jaskrawy, gdy w okresie pandemii koronawirusa, samochód zapewnia komfort zdrowotny.
Strefa drastycznych opłat za parkowanie - od poniedziałku do poniedziałku, codziennie od 9 rano do 20 wieczorem - zaczyna się tuż przed ul. Bastion św. Elżbiety przy której znajduje się wjazd na teren biurowca samorządu Gdańska. Informują o tym ustawione po obu stronach ul. Wały Piastowskie znaki drogowe z sygnaturą strefy specjalnej i czasokresem płatnego parkowania.
Kilkanaście metrów dalej, już na obszarze objętym stawkami giełdowymi, przy wjeździe na parking rady miasta znajduje się drugi znak. To znak granicy terytorium miejskiej władzy. Powiadamia, że zakaz wjazdu na bezpłatny plac nie obejmuje m.in. "Radnych Miasta Gdańska, pojazdów służbowych urzędu".
Tę piękną gębę przyprawili gdańskiej władzy, dzielącej obywateli na równych i równiejszych, pospołu politycy Platformy Obywatelskiej: Łukasz Bejm, Kamila Błaszczyk, Wojciech Błaszkowski, Katarzyna Czerniewska, Beata Dunajewska, Piotr Dzik, Anna Golędzinowska, Michał Hajduk, Beata Jankowiak, Lech Wałęsa (d. Kaźmierczak), Krystian Kłos, Andrzej Kowalczys, Bogdan Oleszek, Jan Perucki, Agnieszka Owczarczak, Przemysław Ryś, Mateusz Skarbek, Cezary Śpiewak-Dowbór, Andrzej Stelmasiewicz, Teresa Wasilewska, Karol Ważny.
- Zestawienie tych znaków i przywileje tak jaskrawe nie przynoszą chwały ani autorom uchwały, ani tym radnym, którzy ją poparli. Nasz głos jako opozycji został zbyty, ale może trzeba od jesieni ograniczyć ultradrogą strefę wyłącznie do ścisłego centrum Głównego Miasta, nie rozciągać jej poza Targ Rybny, Drzewny i Węglowy, uwolnić niedziele spod opłat - mówi z kolei Piotr Gierszewski, wiceprzewodniczący Rady Miasta Gdańska z PiS.
22 radnych PO zafundowało sobie - i 12 opozycjonistom - kosztem budżetu prawo do zaoszczędzenia ok. 320 tys. złotych. Z dobrodziejstwa uchwały przyjętej przez zorganizowana grupę polityczną o charakterze liberalnym skorzystają także faworyzowani przywilejem parkingowym wybrani przedstawiciele miejskiego aparatu władzy - do ich wyłącznej dyspozycji jest z kolei parking przy budynku magistratu. Łącznie w dyspozycji prezydent Aleksandry Dulkiewicz i sekretarz Danuty Janczarek jest ok. 300 ekskluzywnych miejsc parkingowych wydzielonych z zasobu publicznego. Każde warte, według stawek zapisanych w uchwale, co najmniej 800 złotych miesięcznie. Łącznie daje to stratę w budżecie, o którego stan tak troszczy się publicznie prezydent Gdańska, na kwotę od 2,5 do 3 mln złotych rocznie.
Nowe uregulowania są neutralne dla portfeli magistrackiej klasy wyższej. Alan Aleksandrowicz - posiadacz hondy civic, Piotr Borawski - vw golfa varianta, Piotr Grzelak - skody fabii i citroena picasso oraz Piotr Kowalczuk - renault clio mogą przeznaczyć "800 plus" na cele socjalno-bytowe swoich rodzin. Oprócz samochodów służbowych z kierowcami, co demokracji gdańskiej przyprawia gębę inną niż oficjalnie "drogim gdańszczankom i drogim gdańszczanom" jest polecana do wierzenia - mają prawo do 12 m. kwadratowych gratisowej powierzchni postojowej na placu przy urzędzie. Urząd ma też, jako udziałowiec domu towarowego na Targu Siennym, do swojej dyspozycji kilkadziesiąt miejsc postojowych na jego parkingu.
Przyznawanych po uważaniu czy za lojalność wobec politycznej oligarchii?
Każdy inny obywatel nie należący do zorganizowanej grupy posiadającej aktualnie władzę nad Gdańskiem i portfelami gdańszczan może płacić w nowej śródmiejskiej strefie płatnego parkowania od godziny 9 do 20, od 5,50 zł za godzinę do 7,90 zł za niektóre z kolejnych. Pechowcy, którzy pracują w okolicy mają prawo dziennie zapłacić za 8 godzin ok. 50 złotych - co oznacza 250 zł w tygodniu, 1050 zł w miesiącu. Władza PO była jednak miłosierna i wprowadziła abonament miesięczny - 800 złotych dla ukochanych gdańskich przedsiębiorców.
Nowe stawki mogą ułatwić wprowadzenie jeszcze wyższych stawek w projektowanych w formule partnerstwa publiczno-prywatnego parkingach kubaturowych. Treść tych porozumień zawartych przez władze Gdańska z prywatnymi inwestorami ukrywana jest przed "kochanymi gdańszczanami". Dziwna to sytuacja, bo dotyczy substancji publicznej, z której władze Gdańska chcą wywłaszczyć stronę społeczną. Z różnych informacji wynika, że ceny w takich prywatnych obiektach mogą zaczynać się od 7 złotych za godzinę. Zwolennik tych rozwiązań, zastępca prezydenta miasta Alan Aleksandrowicz, mając dochód roczny na poziomie 444 tys. zł i bezpłatne miejsce na parkingu urzędu, jakoś to z pewnością wytrzyma.
Drakońskie stawki nie obejmą posiadaczy gruntów. Każdy metr działki opodatkowany jest rocznie kwotą 50 groszy. To oznacza, że zamożni gdańszczanie mając spłachetek ziemi, właśnie 12 metrów kw. udziału w gruncie wspólnoty, parkują rocznie za 6 złotych.
Prezydent Gdańska dojrzała też potencjał komercyjny na placu przy ul. 3 Maja, opodal b. siedziby urzędu pracy i dworca. Płacąc "niezwłocznie" 5-5,10 zł za godzinę można tam zasilić budżet publiczny kosztem prywatnego. Wtedy pani prezydent może kupić za 80 zł z kasy miasta ciastko z kawą w ulubionej cukierni na spotkanie z posłem, a skarbnik I. Kuś uzna wydatek za zasadny. Chyba, że jest się szczęśliwym posiadaczem auta hybrydowego. Wyższa klasa średnia, na której ekspansji tak zależy władzom miejskim, nic wtedy za parkowanie nie zapłaci. Co innego gminny lud, który dopiero się dorabia. Może dopłacać za eleganckie sąsiedztwo.
Miasto tak zaprojektowane musi być symbolem szczodrości. Szczodrości władzy dla władzy!
Warszawianie mają więcej szczęścia od gdańszczan. Ponieważ to jednak ich prezydent, a nie gdańska patrycjuszka, został przez partię wysłany w wyborczy bój, parkingowe myto nie jest jeszcze prawem stosowanym.
(gg,ts)
- 10/07/2020 17:31 - Idee Olechnowicza misją PKN Orlen - prezes Lotosu wieszczył fuzję...
- 10/07/2020 15:19 - Daniel Obajtek: Nasz kraj, nasz rynek, nasz kapitał
- 08/07/2020 17:11 - Pół roku elektronicznej recepty w Polsce
- 08/07/2020 15:44 - Igor Strzok: Miasto bez wizji?
- 08/07/2020 10:53 - Energa stawia na potencjał zielonej energii
- 06/07/2020 20:50 - Nitras i Karnowski - twarze Trzaskowskiego
- 05/07/2020 11:33 - Zarząd Razem za... 0,8 mln zł
- 03/07/2020 15:38 - Tomasz Jakubiak w Radiu Gdańsk
- 02/07/2020 10:34 - Większe pieniądze dla placówek medycznych za wystawianie skierowań elektronicznych
- 01/07/2020 16:54 - Kaszubi murem za Dudą