„W lokalu z bufetem i alkoholem” w Gdańsku, odbędzie się dziś, w sobotę, koncert pięciu zespołów neofaszystowskich. Dokładne miejsce nie jest znane, wtajemniczeni dowiedzą się o nim na krótko przed imprezą. Ta informacja jest głównym tematem trójmiejskiego wydania „Gazety Wyborczej”.
Jak dowiadujemy się z tekstu, wprawdzie szerzenie treści neofaszystowskich jest w Polsce nielegalne, to jednak policja nie chce ujawniać czy i jakie kroki podejmie przeciwko fanom tego typu rozrywki, których może pojawić się na koncercie nawet kilkuset. Poza uwielbieniem dla zbrodniczej ideologii, uczestnicy koncertu nie odbiegają od średniej krajowej. Z plakatu reklamującego koncert, opublikowanego na czołówce „Gazety”, możemy dowiedzieć się, że kobiety za wstęp zapłacą jedynie 20 zł (ich panowie o 40 zł więcej!), a „osoby pijane nie wejdą”. Trudno powiedzieć, czy te mizerne przejawy poszanowania dla ogólnie przyjętych norm społecznych mogą dawać nadzieję na wyjście tych osłów z marginesu społecznego. Pewne choroby są, niestety, nieuleczalne.
Inny ciężar gatunkowy ma informacja z dzisiejszego „Dziennika Bałtyckiego”. Okazuje się, że jest kolejny pomysł na to, jak rozsławić imię Gdańska w Polsce i nie tylko. Jego autorem jest Wojciech Hartung, prezes klubu wrotkarskiego Twister Trójmiasto. Wymyślił on bowiem, a władze miasta pomysłowi przyklasnęły, by wokół stadionu na Letnicy powstał profesjonalny tor i Centrum Sportów Wrotkarskich. Tor zostanie otwarty być może jeszcze w tym, a na pewno na początku przyszłego roku. Będzie miał 1715 m długości i punkty pomiaru czasu.
Jak czytamy w Dzienniku, „Teraz Hartung idzie dalej. Przedstawił władzom Gdańska projekt zagospodarowania terenów na skraju Brzeźna i Zaspy, w rejonie al. Hallera, ulic Czarny Dwór i Jana Pawła II, niedaleko szpitala na Zaspie. Projekt zakłada wybudowanie m.in. dwóch pętli dla rolkarzy, o długości 360 i 200 m, boiska do unihokeja, skateparku, nowych alejek i ławek, dwóch parkingów, w sumie na 270 miejsc.” Idea szczytna, jeśli tylko dla jej realizacji nie trzeba będzie uszczuplić budżetów przeznaczonych na inne, nie mniej istotne niż tor wrotkarski, sfery funkcjonowania Gdańska. Rzecz jasna, najlepsze byłoby dofinansowanie z zewnątrz...
Ale w „Dzienniku Bałtyckim” nie brak bardzo ważnych tematów politycznych z naszego rodzimego, lokalnego podwórka. W poniedziałek ze stanowiskiem marszałka województwa pożegna się Jan Kozłowski, który obejmie mandat eurodeputowanego. Na dotychczasowym stanowisku zastąpi go Mieczysław Struk. Nowy marszałek przedstawi w przyszłym tygodniu nazwiska czterech kandydatów do zarządu województwa. Mają być nimi działacze PO, ale o jedno z tych stanowisk Platforma może stoczyć bój z Krajową Partią Emerytów i Rencistów. Krystyna Pajura jest obecnie piątym członkiem zarządu, a w nowym rozdaniu nie ma dla niej miejsca.
„– Nie rozumiemy takiej decyzji, działalność pani Pajury jest przecież bardzo dobrze oceniana. Razem z PO szliśmy do wyborów i mamy umowę o zgrupowaniu mandatów, że mamy zagwarantowane jedno stanowisko w zarządzie. Uczestniczyliśmy w budowaniu poparcia dla marszałka Kozłowskiego w wyborach do Europarlamentu i spotkało nas takie rozczarowanie.” – żali się na łamach Dziennika Józef Sarosiek, przewodniczący Rady Wojewódzkiej KPEiR.
No cóż, w polityce podobno nie ma miejsca na sentymenty. Ja to wiem, Czytelnicy to wiedzą, a PO stosuje w praktyce.
Dariusz Olejniczak
- 26/02/2010 09:32 - Przegląd prasy: Walczą o charakter miasta
- 25/02/2010 08:53 - Przegląd prasy: Amerykanie chcą do Gdańska
- 24/02/2010 08:53 - Przegląd prasy: gdynianie wściekli na parkomaty
- 23/02/2010 07:53 - Przegląd prasy: gdańskie drogi jak szwajcarski ser
- 22/02/2010 09:47 - Zmiany, zmiany...
- 19/02/2010 08:07 - Na ścieżkach historii